- Jestem w tamtejszej grupie głównym raperem i jednocześnie najmłodszym. - jego mina wskazywała na to że mówił prawdę, tyle że o tym to już dawno wiedziałam.
Udałam mile zaskoczoną.
- A ... to dlatego.. nie wiedziała... chodź coś koleżanka wspominała bo interesuje się koreańskimi zespołami. - udałam.
Byłam zła na siebie że udałam. Nikt z moich znajomych nie interesował się boy's Bendami, lecz ja, oni mi tylko wtórowali z tym.
- Nie będzie ci za gorąco w tej bluzie? - zapytałam zmieniając temat.
- Nie, jest ok ... - odpowiedział mi.
Ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę nocnego sklepu. Było mi trochę głupio. Nie miałam w głowie żadnego tematu by zacząć z nim rozmowę. To było straszne. Tylko czemu się tak denerwowałam? Głupie, jak cała ja.
- To co powinniśmy wziąć? -zapytał Joon, staliśmy właśnie już przy półkach w sklepie. Zastanawialiśmy się co moglibyśmy wziąć. - Może powinniśmy wziąć jakieś chipsy?
- Nie przepadam za takimi cudami... - odpowiedziałam.
Nie lubiłam sztucznych rzeczy typu chipsy.
- Proponuję te paluszki – podałam mu.
- No ok.. szczerze też nie przepadam – mruknął widać było że posmutniał.
Na półce leżały chrupki serowe, szybko złapałam za nie.
- Ale tobie zrobię wyjątek – uśmiechnęłam się i zawróciłam się na pięcie do miejsca gdzie stały napoje.
Joonhong zrobił zdziwioną minę i poszedł za mną.
Trochę komicznie wyglądaliśmy bo ja taka mała a on taki wielkolud. Tylko czemu akurat patrzyłam na nasz wzrost.
Złapałam za cole, oranżadę i wodę, zapłaciliśmy i wyszliśmy ze sklepu.
- Soo-hwa, poczekaj moment... masz ochotę na lody? Ja stawiam.. - zapytał widząc że jeszcze sklep z lodami był otwarty.
- Nie musisz... naprawdę.. jak ty chcesz to sobie kup. - zrobiłam zakłopotaną minę. Cały on, jak byliśmy młodsi robił to podobnie.
- Nie... ty też musisz – zaciągnął mnie pod samą ladę.
Nie skapną się że nieświadomie trzyma mnie za rękę. Nie protestowałam.
- Po proszę 2 lody po 2 gałki... - powiedział. - powiedz jakie chcesz?
Zamyśliłam się, był zbyt gwałtowny. Jeszcze do tego teraz zaczął już bardziej się otwierać w moim towarzystwie.
- Może... czekoladowe i waniliowe. - odpowiedziałam niepewnie.
- 2 razy czekoladowo waniliowe – powiedział.
Pani zza lady nałożyła do wafelków i podała Joonhong'owi.
Tak wróciliśmy do jego domu. Trochę gawędziliśmy o tym co kto lubi a czego nie. Joon opowiadał trochę też o pracy, jak on wygląda.
Nasi rodzice podpili trochę alkoholu i siedzieliśmy razem z nimi do dość późna. Później pomogłam mojej mamie dojść do domu. Nie było łatwo ale to nie był pierwszy raz. Po śmierci ojca upiła się tak że musiałam ją prawie nieść.
Położyłam ją, już na postawiony w jej pokoju łóżko. Już mieliśmy prawie wszystko na miejscu. Jak następnego dnia zajęłybyśmy się wszystkim był by już koniec.
Zmęczona po całym dniu szybko się umyłam i wskoczyłam pod łóżko. Kiedy miałam już iść spać na moją komórkę przyszedł SMS....
'' Dobranoc'' taką miał treść, krótko zwięźle i na temat. To był Joon.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Oby te dawne uczucia nie powróciły, bo tak jest najlepiej.
-------W śnie Soo-hwa Kang -----------------
Wszystko było takie szare. Stałam teraz na jakimś dość znanym mi z dawnych lat plac zabaw.
- Jaa... Lubię cię bardzo Joon – za sobą usłyszałam głos jakiejś dziewczynki.
Odwróciłam się. Za mną były jakieś dzieci. Możliwe, że miały po 8-10 lat. Dziewczynka leżała na ziemi, tak jakby wywróciła się biegnąc. Chłopczyk stał, po prostu stał i po chwili odszedł. Minę miał dość zrozpaczoną.
Stałam tam przyglądając się tej scenie. Była dość realistyczna. Lecz nie mogłam sobie jej za grosz przypomnieć, a była dość podobna do mojej.
- Ał.. - pisnęłam czując jak się uderzam w ścianę.
Ostatnio ciągle nawiedzały nie przerażające sny. To jakieś przepaści, to jakieś wspomnienia, których szczerze starałam się wyrzucić ze swoich myśli.
To było okropne.
- Soo-hwa dziś idziemy załatwiać sprawy – w progu do mojego pokoju stanęła moja mama.
Minę miała przekrzywioną ale za wszelką cenę starała się ukryć ból jaki miała po alkoholu.
BOHATEROWIE
Soo-hwa Kang |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz