niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 7 - Rozmowa



Znowu zostałam sama. Od razu mi ulżyło. Możliwe że to przez to iż pamiętam... pamiętam tamtą sytuację. Ale przecież mieliśmy, ile wtedy lat... ? 8-10?

Nie wiedziałam gdzie powinnam włożyć ręce. Stres mnie opanowywał. Pierwszy raz! 
Zaczynałam żałować bo nie powiedziałam że pamiętam, ale ze mnie głupek, to by było dziwne z mojej strony. Powinnam na razie siedzieć cicho. Oby się nie dowiedział, bo reakcja była by okropna. Po prostu muszę udawać, że dopiero się poznaliśmy. 
Wstałam z sofy i ruszyłam do swojego pokoju by tam zrobić porządek. 
Szafy postawione w dogodnym dla mnie miejscu, zaczęłam zapełniać ubraniami. 
Nie miałam pomysłu tylko co zrobić z dużą ilością książek. Uwielbiam czytać. Ciągle mogę wczuć się w jakąś postać. 
Zrobiłam miejsce na półce i zaczęłam układać. Musiałam uważać by zostawić miejsce na podręczniki, które niedługo znajdą się w moim pokoju. Bardzo chciałam wrócić do swojej starej szkoły. Nie miałabym teraz takich problemów. Nie musiałabym martwić się oto iż pamiętam sytuację z przed paru lat. To było okropne. To był najgorszy dzień mojego życia. Prawdopodobnie Joon'a też... 
Dzień się skończył jak też i dla mnie. Z mamą podprowadziłyśmy gości pod sam ich dom, mimo protestów. 
- Mamo, czy mogę zadzwonić do Bang'a? Ma po mnie przyjechać bo jutro mamy dość roboty. - powiedział jeszcze przy nas Joon. 
Zrobiło mi się trochę smutno, ale mimo wszystko było miło, bardzo miło. 
Joon za pozwoleniem mamy wszedł do domu i dość szybko z niego wyszedł. 
- Nie jadę dzisiaj... - zaśmiał się. 
Wszyscy na niego się popatrzyliśmy. 
- Nasz prywatny bus się zepsuł, wszyscy wiedzą że tutaj jestem więc lepiej jakbym został. Mam dodatkowy dzień wolnego.. - z jego twarzy nie znikał uśmiech. 
Widocznie bardzo się cieszył z tego, iż może zostać w rodzinnych progach. 
- To my jeszcze jutro wpadniemy. Przyda się pewnie sąsiedzka pomoc - pan Choi uśmiechną się, Joon i jego ojciec byli dość do siebie podobni.
- To może wejdziecie jeszcze do nas? - zaproponowała pani Choi. 
Moim zdaniem była zbyt miła, ale to pewnie za sprawką tego iż była bliska przyjaciółką mojej mamy. 
- Nie za późno wam na jeszcze pogaduszki? - zapytał Joon. 
- To idźcie kupić jakieś słodycze... - powiedziała stanowczo matka do Joona.
- Ale... - wyjąkał. 
- Chcesz by Soo-hwa sama poszła ? - tym razem wtrącił się jego ojciec. 
- Proszę się nie martwić. Sama sobie poradzę - powiedziałam już chcąc się oddalić. 
- Nie, to... pójdę już. - mruknął Joon. 
Ukucną na ziemi stawiając swój plecak. Wyciągną z niej czarną czapkę, którą założył na głowę. Zapiął do końca bluzę i z powrotem założył plecak na plecy. 
- Weźcie pieniądze... - powiedział pan Choi i podał nie Joon'owi, lecz mnie pieniądze. 
- Pilnuj go, bo może je wydać... - i tak nasi rodzice zniknęli. 
Joon ruszył pierwszy, po jego postawie musiał być dość zdenerwowany. 
Czy to było przeze mnie? Czy może przez jego rodziców?
- Przepraszam... - mruknęłam, dlaczego? To nie wiem. 
- O co ci chodzi? - zaśmiał się. 
Myślałam że był zły za to iż musi iść. A teraz wydał się wręcz zadowolony. 
Wyciągnął z kieszeni banknot. 
- Ojciec myśli, że ja nie dostaję kasy... A wręcz przeciwnie, mam swoją... - zaśmiał się. 
Na mojej twarzy również zagościł uśmiech. 
- Chcesz wymienić się numerami? - zapytał. 
Pokiwałam głową. Wyciągnęłam swojego smartfona. Joon-hong o dziwo wyciągną skubany swój telefon.
- Myślałam, że nie masz przy sobie telefonu. -  zapytałam szczerze lekko zdziwiona. 
Joon popatrzył się zdziwiony na mnie. 
- Szczerze mam swój telefon... ale muszę udawać prasie, że razem z innymi mamy wspólny. - powiedział. 
Udałam zdziwioną, bo wiedziałam o co chodzi. 
- Eee... a co ty tak naprawdę porabiasz? - zapytałam.
- To ty nie wiesz... 
- No nie... - powiedziałam udając. 
Ostatnio udawanie coś dobrze mi wychodziło, ale to było dla jego dobra. 
- Nie wiesz naprawdę? - upewnił się, a ja znacząco pokiwałam głową - Nie znasz grupy B.A.P? 
Ponownie pokiwałam głową, na nie. 
- Jestem w tamtejszej grupie głównym raperem i jednocześnie najmłodszym. - jego mina wskazywała na to że mówił prawdę, tyle że o tym to już dawno wiedziałam. 
Udałam mile zaskoczoną. 
- A ... to dlatego.. nie wiedziała... chodź coś koleżanka wspominała bo interesuje się koreańskimi zespołami. - udałam.
Byłam zła na siebie że udałam. Nikt z moich znajomych nie interesował się boy's Bendami, lecz ja, oni mi tylko wtórowali z tym.

BOHATEROWIE


Dae Hyun June



1 komentarz: