niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 14 - Niespodzianka od Joon'a i ponowne problemy




Chwilę pomyślała wędrują palcem po ustach. Podpierała prze okazji łokieć drugą ręką. -Lubie muzykę, ale tylko jej słuchać. - odpowiedziała stanowczo. - Od czasu do czasu podśpiewuję.
-A umiesz śpiewać? - zapytałem udając takiego co nic nie wie.
Po fakcie ugryzłem się w język.
-Nie wiem, nie lubię tego publicznie robić – i tutaj opatrzyła się na mnie uważnie, jakby coś podejrzewała.
Przeszły mnie ciarki. Jej wzrok był bardzo, ale to bardzo poważny. Aż wyszczerzyłem zęby w sztucznym uśmiechu.
-Coś nie tak? - zapytała, bo szliśmy w dość dziwnej ciszy, a ja robiłem dość zabawną minę, co poskutkowała wariackim śmiechem z naszych obydwu stron.

 
----------Soo-hwa--------
Coś mnie dziwiło z rozmowy jaką właśnie prowadziłam z Joon-hongiem. Może czułam się tak dlatego, że on mnie nie pamiętał. To było chyba jednak pewne. Zaczęliśmy się wariacko śmiać, szczerze ja to zaczęłam bo mina Jonga mnie bardzo rozbawiła.
Staliśmy gadając, dopuki nam naszej rozmowy nie przerwał telefon Joona.
-Przepraszam – i odwrócił się odbierając.
Może nie powinnam była podsłuchiwać, ale jakoś moje nogi odmówiły współpracy.
-Halo? - oczywiście musiał tak zacząć rozmowę.
-Kiedy?
-Acha..
-To super
-A...jestem w ... ogrodzie.. Razem z rodziną...
-OK.. To do usłyszenia – tak zakończył rozmowę.
-W ogrodzie? Z rodziną? - zapytałam lekko zdziwiona jego małym kłamstwem.
-Miałbym niezły raban, gdybym powiedział prawdę. Musimy wracać. Podprowadzę ciebie. - ruszył szybciej.
Przeszliśmy obok sklepu w którym byliśmy wcześniej. Teraz jakoś nie szliśmy już jak chwilę wcześniej. Joong wydał mi się dość posmutniały, czy może bardziej zły? Była pomiędzy nami dość niezręczna cisza, ale chyba bardziej dla mnie niż dla niego. Stanęliśmy obok mojego domu. Nie wiedziałam co powinnam powiedzieć.
-Emm.. no to do zobaczenia – mruknęłam, starając się wydobyć z siebie chodź trochę uśmiechu.
-Taa... Też mam taką nadzieję. Postaram się znowu zdobyć trochę czasu wolnego. - uśmiechną się w tak bardzo łatwy sposób.
-Czyli szybko się nie spotkamy? - zapytałam, jego tajemnicza aura zaczęła mnie oplatać.
-Chyba tak... dzisiaj lider mnie zabiera i wracam jutro do pracy. - z jego twarzy tak jak pojawił się uśmiech tak i szybko zniknął, lecz jednak można było zauważyć, że żałował czegoś.
- No to.. - wyciągnęłam rękę – To do zobaczenia. Było mi miło ciebie poznać, mimo że okazało się iż kiedyś się poznaliśmy. - uśmiechnęłam się.
Joon chwilę popatrzył się na moją rękę zdziwiony.
-W Ameryce tak właśnie się żegna i wita – powiedziałam.
Dopiero wtedy Joon uderzył się lekko w głowę – A no tak ... Głupek – zaśmiał się i podał mi rękę.
Jego ręka wydała mi się taka duża i silna. Mogę nawet śmiało nazwać, jest, była i będzie bardzo męska.
-Obyśmy się znowu spotkali. Było mi miło... nie.. spędziłem bardzo miło ten czas. Dziękuje – uśmiechną się.
Jego zęby były bardzo białe, a uśmiech promieniał we wszystkie strony. Również ponownie do mojego serca zawitała jego jasność. Coś mnie pod korciło bym jednak spróbowała w show biznesie. Tak pożegnaliśmy się. Jednak niespodzianek na dzień dzisiejszy nie obyło końca. W ostatniej chwili Joon zawróciwszy się na pięcie podszedł jeszcze do mnie całując mnie niespodziewanie w policzek. Uśmiechną się i tak zostawił mnie samą obrzydliwie zdziwioną. Trzymałam policzek ręką. Wiele razy na Florydzie chłopacy dawali mi całusy w policzek, to samo dziewczyny, ale pierwszy raz poczułam się po pierwsze, niezręcznie w tej sytuacji, po drugie, nigdy mnie, aż tak bardzo nie zabiło serce. Tak bardzo mnie to poruszyło, że pierwszy raz się zdenerwowałam. Po prostu się zdenerwowałam. Wzrokiem powędrowałam za posturą znikającego Joonhonga. - Prawdopodobnie Joon się jeszcze spotkamy. - powiedziałam sama do siebie.
Szybko weszłam do domu, a tam czekała mnie nie miła niespodzianka.
- Witam Ponownie – w salonie siedział zadowolony pan Park Je-woo.
Co on jeszcze miał mi do powiedzenia? Czy nie powiedział mi wszystkiego w budynku agencji? 


BOHATEROWIE



Him Chan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz