poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Fanfick DaeJae (B.A.P) - '' Crazy Christmas'' cz. 3




Również wymusiłem na sobie uśmiech. Wziąłem kartkę do ręki i oparłem o tył przedniego siedzenia. Na początku napisałem to o co poprosił starszy, już chciałem dopisać do tego swoje imię, ale się opamiętałem i napisałem imię Daehyuna, po czym dopisałem '' P.S Postaraj się, by twój tata nie zbankrutował.'' Pokłoniłem się lekko starszemu oddając podpisaną przeze mnie kartkę, znaczy ''przez'' Daehyuna-hyunga. Otworzyłem drzwi samochodu, kierowca podziękował, był bardzo rozpromieniony. Widać było, że bardzo kocha swoje dziecko. Westchnąłem i ruszyłem szybko, by po czym energicznie zapukać do drzwi.

Co teraz będzie? Jak my z Daehyunem, zmienimy się ciałami? Nie chciałem tak zostać do końca.
Drzwi otworzył mi hyung Daehyun-sshi. Zdziwił mnie bardzo. Miał nie wychodzić z pokoju!!! Popatrzyłem na niego na progu dość dziwacznym wzrokiem.



Daehyun również zrobił niesłychaną minę moją twarzą, aż zrobiło mi się niedobrze. Czy, aż tak wyglądałem? Zapewne, przez chwile miałem ochotę uderzyć hyunga, tylko dlatego, że uśmiechał się niezadowolony moimi ustami. Staliśmy trochę tak, aż dopóki nie przyszła moja mama, na co się wzdrygnąłem. Trochę zaskoczyła mnie. Pierwszy raz się tak zdenerwowałem, jakbym coś złego zrobił, a na tą zmianę ciałami nie miałem żadnego wpływu. Stała odświętnie ubrana, lecz nie w tradycyjny strój. Miała tylko jeszcze na sobie fartuch i rękawiczki cale w kimchi. Włosy mocno spięte w kok i ten pogodny uśmiech.

-Youngjae... Czemu nie zaprosisz do środka przyjaciela. - popatrzyła wskazując na mniena mnie - Robicie przeciąg!

Moja mama machnęła ręką przez co kilka kawałków salaty poleciało w nieznane kierunki. To się Hyung'owi dostało, przez co prychnąłem niekontrolowanym śmiechem.
Bez zaproszenia wszedłem otrzepując najpierw buty ze śniegu. Daehyun smętną miną wpatrywał się na mnie.

-W co tyś się ubrał... - mruknął, a ja nawet nie słuchałem.

Wszedłem do mieszkania jakbym był u siebie, wbrew pozorom to nie ja bylem pierwszy raz tu, tylko Daehyun. Hyung wpatrywał się jak ściągam jego glany. Przyznam ze zawsze miałem ochotę przymierzyć jego buty, niestety pewna osoba mi na to nie pozwalała. Zdjąłem z siebie puchowa kurtkę, szalik i czapkę, wieszając na wieszaku. Pociągnąłem Daehyuna za sobą. Wparowaliśmy do mojego pokoju.
Daehyun usiadł na moim łóżku, które nie było pościelone. Krew mnie zalała, lecz nic nie powiedziałem. Przewróciłem oczami.

-Co teraz zrobimy? - zapytałem lekko niepewnie, bo humor Daehyuna nie wskazywał nic dobrego.

Ostatnimi czasy zaczął nie miło się do mnie odzywać. Jakbym mu coś zrobił. Przeszedłem po pokoju i oparłem się o własne biurko. Mój wzrok zatrzymał się na stopach, ale co jakiś czas kusiło mnie zerknięcie na hyunga Daehyuna w moim ciele.
Siedzieliśmy w ciszy, myśląc co było przyczyną tego zdarzenia. Zmiana dusz była przecież czymś co nie powinno być możliwe. Popatrzyłem na zegarek, który wisiał na ścianie i leniwie przesuwał swoje wskazówki w równy rytm. Dochodziła godzina 14. Byłem pewny, że wybiegając z dormu, była godzina 10. Przez pogodę czas albo się dłużył, albo zwyczajnie niekontrolowanie przyśpieszał. W tym wypadku o dziwo za mocno przyspieszył.

-YOUNGJAE!!! Chodź mi tu pomóż. - z pomieszczenia obok usłyszałem głos mojej mamy.

Instynktownie wstałem i ruszyłem do matki, ale gdy doszedłem do niej zdałem sobie sprawę, że nie powinienem iść.

-Daehyun-sshi, nie ciebie wołałam. - popatrzyła na mnie, a ja zrobiłem minę wielce zdziwioną – Chyba, że ty się nazywasz Youngjae. - zaśmiała się przechodząc obok mnie, niosła talerze do głównego pokoju.

Miałem ochotę powiedzieć, że to ja jestem Youngjae, ale się powstrzymałem. Wzrokiem śledziłem co robi moja mama.

-Youngjae!!! Chodź tu i pomóż, nie każ mi bym prosiła oto gościa!!! - ponownie podniosła głos.
-Om... znaczy.. Ajuma, pójdę po Youngjae-sshi – zaproponowałem, moja mama tylko coś jęknęła i zniknęła lecąc sprawdzając garnki.

Krok za krokiem skierowałem się ponownie do pokoju. W nim zastałem Daehyuna hyunga siedzącego w tej samej pozycji, w której siedział tuż przed moim wyjściem z mojego własnego pokoju.

-Daehyun-hyung, ponieważ jesteś w moim ciele, musisz od teraz mnie udawać. Proszę. - popatrzyłem na niego.

Daehyun podniósł głowę wpatrując się na mnie krzywo. Wstał i podszedł bez słowa, zbliżył twarz do mojej, znaczy swojej. Z ciężkością przełknąłem ślinę, odsuwając twarz jak najdalej od jego twarzy, znaczy od swojej. Niestety z tyłu poczułem zimno powierzchni drzwi. Co Daehyun próbował zrobić, moją własną twarzą. Jego ruchy były dziwne, jego kompletnie zachowanie ostatnio było nie na miejscu. Ciągle uśmiechnięty, a teraz nawet moja twarz smęcił.

-Co ty robisz? - zapytał, bo zacisnąłem powieki, by nie patrzeć się więcej na swoją twarz oblężoną przez świadomość Daehyuna.

Otworzyłem lekko powieki, Daehyun zrobił zdziwioną minę, po czym lekko się uśmiechną. Pierwszy raz od jakiegoś czasu. Może się uśmiechał, ale to nie był jego prawdziwy uśmiech, tym razem zrobił to naprawdę. Uśmiechną się na prawdę. 

-Nic. - mruknąłem odsuwając się od hyunga - pośpiesz się. Moja mama jak się zdenerwuje może być straszna. 
-Ale ty też więcej zachowuj się jak ja. - rzekł. 

Kiwnąłem głową. Daehyun szybko wyszedł, z pokoju, a mnie zostawił z okropnie bijącym sercem. Pobiegłem jednak za nim po chwili, bałem się, że powie coś źle. W kuchni już moja mama podawała dla Daehyuna, sztućce by porozkładał. Miałem ochotę pomóc, ale znając moją mamę nie bardzo będzie chciała.

-Ajuma, czy mógłbym w czymś pomóc, wprosiłem się nieproszony do domu na święta, to chciałbym pomóc jakoś - zapytałem trochę zakłopotany, bo do własnej matki mówiłem per pani. 

Natychmiast się odwróciła - W żadnym wypadku. - Popatrzyłem się na nią, Daehyunowymi słodkimi oczami, mina mojej mamy jakby od razu sie zmieniła - No dobrze, pomóż Youngjae porozkładać wszystko na stole. - podała mi prosto do ręki stertę talerzy.

-Nie rób tego z moją twarzą - kopną mnie po drodze w tyłek Daehyun, gdy wyszliśmy z kuchni.
-A ty mnie nie kop, ze mnie taki gość jak ogórek, ciesz się z tego, że ja będę to rozkładać, nie ty. - mówiąc to postawiłem na zaścielony stół.

Daehyun zadowolony usadowił się na podłodze, przyglądając jak ustawiam talerze. W tym momencie gdy kończyłem, weszła moja mama. Przeraziła sie na widok tego, że domniemany gość, w tym przypadku ja, pracuje, a Daehyun siedzi i nic nie robi. Podeszła szybko i pociągnęła Daehyuna, za moje ucho. Ciarki mnie przeszły. Ciągnęła go, aż do szafki. Coś mruknęła do niego i wróciła do mnie. Byłem wręcz, pokręcony w swoich myślach. Dostanie mi się od hyunga.

-Daehyun-sshi, zostaw to wszystko resztą zajmie się Youngjae, jesteś naszym gościem, a nie gosposią. Jesteś pewnie i tak zmęczony, dużo ćwiczycie w tej swojej grupie. - pociągnęła mnie za sobą do kuchni.

W kuchni zaczęła mi dawać jedzenie do spróbowania. W tej chwili wydała sie na prawdę, fajną mamą.

Godzinę później do drzwi rozległo się pukanie, wszyscy już siedzieliśmy już przy stole czekając na gości. Moja mama pobiegła entuzjastycznie jak nigdy by otworzyć. To był mój starszy brat, ze swoją narzeczoną i kimś jeszcze.
W pokoju w którym byliśmy z Daeyhyunem, weszły 3 osoby, jak wspominałem, mój starszy brat, jego narzeczona oraz... MOJA Znajoma z sąsiedztwa, wielka fanka Daehyuna.
Nie miała rodziców, wiec moja Omma była dla niej jak zastępcza mama. Zapraszała ją na każde święta. Dzisiaj stanęła na środku i widząc mnie, a wręcz twarz wyszczerzyła oczy, aż prawie mogły by wypaść z orbity. Otworzyła usta, nie mogąc uwierzyć. Przeraziłem się, lekko skinąłem głowę w powitaniu. Odwróciłem sie po czym by zobaczyć Daehyuna. Ten świnia uśmiechał sie jak głupi. Mama ponagliła mojego brata by usiadł z dziewczyna przy stole. Oczywiście, obok mnie wepchała się Cha Bo-Oon , tak nazywała się znajoma rodziny. Moją na szczęście nie była.
W brew pozorom nie była brzydką dziewczyną, ale niestety jej nachalność cała jej piękność niszczyła. zaczęliśmy jeść, a ona natychmiast złapała mnie pod ramię.
Zdenerwowałem się, ukradkiem patrząc na Daehyuna, który też nie był zadowolony z poczynania Bo-Oon.

-Uhh Dae jesteś na prawdę wyjątkowy. Jeszcze lepiej wyglądasz na żywo niż w telewizji - pisnęła mi prosto do ucha przyklejając się myśląc, iż to ja jestem Hyungiem, Daehyun-hyung w tym czasie zakrztusił się jedzeniem.

Moja mama bardzo mocno walnęła go po plecach, przez co zaczął jeszcze mocniej pokasływać i masować bolące miejsce. Mama uśmiechnęła się mimowolnie do Dae, która natomiast myślała że to ja siedzę obok niej. Cha Bo-oon popatrzyła sie na hyunga. Zrobiła zezłoszczoną minę, za to co zrobił Daehyung-sshi.
Z jednej strony to była zabawna scena. Niestety zimny wzrok w wykonaniu mojego ciała dosięgną mnie. Daehyun popatrzył na mnie morderczym wzrokiem. Przestraszyłem sie wręcz tego.
Nie odzywałem się już kompletnie.
Cha Bo-oon kleiła sie do mnie, a Daehyunowi to nie pasowało, sam morderczy wzrok przeszywał dziewczynę i mnie. Natomiast, ja z nerwów, zaczynałem wpychać w siebie wszystko co sie dało. Znowu znalazłem sie w centrum uwagi.

-Jung Daehyun-shi chyba nie chcesz się przejeść na śmierć? - zamartwiła się moja mama patrząc na mnie.
-Taka śmierć idealnie mu pasuje, ale nie moim kosztem – mruknął pod nosem Dae, łapiąc pałeczkami trochę kimchi.
-Umma to znaczy... Ajumma Nie martw się – specjalnie z pełną buzią się uśmiechnąłem.

Na tym nasza rozmowa już kompletnie przystanęła. Nie mogliśmy nic po sobie pokazać. W sumie, to kto by w to uwierzył, ja chyba po tym tak. Moja mama była na prawdę zadowolona z dzisiejszego dnia, mówiła że nie spodziewała się nikogo. Mój brat zapewnił, że nie zostawi jej samej. Aż się popłakała. 

Daehyun, który dzisiejszego wieczoru udawał mnie powiedział mamie, że zostanę, do końca świąt z nimi. Moja mama wręcz pękała z uciechy. Moja mama dała Daehyunowi pościel dla mnie. 
Już pozwoliłem Dae spać na moim łóżku, ostrzegłem go, że znając ją może wejść do pomieszczenia, bez pukania rano. 
Stałem właśnie układając na podłodze kołdrę. 

-Przyszedł mi pewien pomysł - odezwał się Daehyun. 

Słuchałem go i jednocześnie kończyłem sobie ścielić posłanie. Oczekując dokończenia wypowiedzi przez hyunga wsunąłem się pod kołdrę. 

-Jaki? Nie chcę być w twoim ciele, wolę jednak swoje - powiedziałem ściszonym głosem patrząc się na sufit. - Jeszcze nie wiem co ty możesz z nim zrobić jeszcze. 

Nie było miłe być w tym samym pomieszczeniu, jeszcze w takiej chwili. Daehyun wstał i usiadł obok mojego posłania. Podniosłem sie natychmiast. Nigdy nie wiadomo co ten facet wymyśli. Nigdy nie mogłem do końca rozgryźć co ma w głowie. Hyung znowu zbliżył swoją twarz do mojej. Tym razem byłem pewny że znowu ze mnie drwi. Tym razem sie pomyliłem. Moja twarz nie przestawała sie zbliżać. Ostatecznie zostałem pocałowany przez Daehyuna. 



----------

Niektóre fakty, które właśnie czytaliście, są nie prawdziwe, początkujące fanki z B.A.P większości informacji nie bierzcie do siebie. Między innymi matki Youngjae, przyjaciółki oraz kilku małych ... haha ok przemilczę. Bo nie wiadomo jak może mieć Jaeś nasz.

Sorr za błędy itp...
znowu okazuje się że będzie następna część... biane.. no taki to ja mam mózg.. haah XD

Wiem wstyd taki kawałek a kurcze tyle czasu!! BIANEEE

piątek, 26 kwietnia 2013

Fanfick DaeJae (B.A.P) - '' Crazy Christmas'' cz. 2




Ciąg dalszy fanficka: prawdopodobnie ten fanfick jednak będzie dłuższy ... XD Biane 
~~~~~~~~


To jednak nie był sen. To prawda, ale w jaki sposób? To przecież niemożliwe. To zdarza się w dramach, bajkach ale nie w prawdziwym życiu. Wybiegłem z łazienki w poszukiwaniu telefonu. Nie mogłem go nigdzie znaleźć, po chwili zdałem sobie sprawę ze mój telefon został u moim rodzinnym domu. Po czołem szukać telefonu Daehyuna. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. A co jeśli Dae coś zrobi? Nie, to nie może do tego dojść. Znalazłem telefon na łóżku, ze tez nie zauważyłem go wcześniej. Przez chwile przeszła mnie myśl dlaczego tam się znalazł. Podniosłem go i wyszukałem swoje imię. Moje rozważania nagle zostały zagmatwane wspomnieniami przez wyjazdem. Sprzeczka z Dae. Jego niezadowolona mina, bo nie spodobał się jemu prezent świąteczny. Moja mina zrzedła na sama myśl o tym, ale to nie była chwila na trzymanie urazy.

-HYUNG!!! - pisnąłem do słuchawki, nie czekając, aż ktoś z drugiej strony się odezwie.  ~

Po drugiej stronie usłyszałem tylko ciszę, zrezygnowany miałem ochotę odłożyć słuchawkę i sprawdzić czy dobrze wykręciłem numer. Jednak w ostatniej chwili usłyszałem jęknięcie i coś co przypominało... mlaskanie? 

-Hyung!!! - pisnąłem ponownie. 
-Yshh... Wae? - zaspany głos Daehyuna odezwał się do mnie. 
-Co...? - powtórzył. 

Wziąłem głęboki wdech. Chciałem zacząć mówić na temat tego co właśnie sam widziałem w łazience, ale uprzedził mnie wrzask po drugiej stronie i coś w stylu upadku z łóżka? 

-Cholera??? Ale jak?

Przeraziłem się, że jego krzyk może spowodować coś złego. 

-Hyung.. Nie krzycz - przyłożyłem rękę do twarzy. 

Pierwszy raz nie obgryzałem z nerwów paznokci. Wyjaśnieniem mogło być że nie mogłem. 

-Fuu, ty paznokcie znowu zacząłeś obgryzać? - jękną Dae już bardziej uspokojony zmieniając na bardziej obrzydzony ton. 
-Gdzie ty się patrzysz? - pisnąłem, gdy przyszło mi coś do głowy.
-No gdzie? na twoje dłonie.. - odpowiedział pod nosem, lecz nie dałem mu dokończyć wypowiedzi.
-Daehyun-hyung proszę powiedz dla mojej mamy, że ma przyjechać nieproszony gość. Przyjadę, a ty hyung do tego czasu siedź w moim pokoju. Nie wychodź!!! - zagroziłem, jak nigdy kończąc dyskusję.

Odłożyłem telefon Daehyuna-hyunga. zacząłem biegać w tą i we w tą potykając się o własne, znaczy hyunga, nogi. Wyciągnąłem kilka ubrań. Z zaciśniętymi oczami zacząłem się ubierać w garderobę Daehyuna. Odziewając się po ciemku, ze względu na zaciśnięte powieki, zdążyłem kilka razy uderzyć sie to o łóżko, szafkę, a nawet znalazłem się na podłodze. W duchu miałem dziwną ochotę zobaczyć, jak to Dae może wyglądać. Jednak moja druga strona mówiła - stanowczo Nie! Chodź mogłem się spodziewać, że Dae z chytrością  patrzy tam gdzie nie trzeba.
Znalazłem gdzieś plecak Jung'a. Spakowałem kilka jego ubrań. Od teraz musieliśmy być cały czas blisko, by nikt z nas nie wypalił wtopy. Wypadłem na zewnątrz, miałem tylko nadzieję, że uda mi się szybko złapać jakiś transport.
Mróz dawał się we znaki. Czułem to całym ciałem, miałem wrażenie że zaraz odpadną mi wszystkie części ciała. Nie myślałem, że Dae może być takim zmarzlakiem. Nigdy nie dawał po sobie znać.
Entuzjastycznie poprosiłem kierowce, by zawiózł mnie ''ponownie'' do mojego rodzinnego domu.
Spojrzałem na szybę. Na zewnątrz, było bielej niż poprzedniej zimy. Seul był oblężony białym puchem. Stanęliśmy na czerwonym świetle. Kierowca, pochylił się i włączył cicho radio. Właśnie szły wiadomości, poprosiłem, by mężczyzna podkręcił głośność. W głośnikach pogodynka zaczęła ostrzegać kierowców by uważali, gdy będą jechać w stronę centrum. W nocy padał bardzo mocno śnieg, zasypało całą Koreę.  Podała również ulice, które są zamknięte przez nie odśnieżone ulice i wyjaśniła objazdy. Niestety w liście znalazła się ulica dzięki, której można by było dojechać szybciej do mojego domu rodzinnego. Tak zakończyła audycja, puścili krótką melodyjkę po czym usłyszałem jedną z naszych piosenek ''What The HELL''.




Było to trochę dziwne, bo właśnie były święta, a puszczali takiego rodzaju muzykę.

-Proszę pana, pojedziemy okrężna drogą, Słyszał pan. - odwrócił sie w moja stronę i zrobił wielkie oczy. - Skądś pana znam! Jung Daehyun-shi!!! - wyszczerzył się do mnie - moja córka jest pana fanką!

Popatrzyłem się na niego zdziwiony otwierając usta, lecz nic nie powiedziałem, ponieważ zmieniło sie na szczęście światło na zielone.
Oparłem głowę o szybę, a kierowca rozpoczął ze mną rozmowę. Ciężko było udawać Daehyun'a.

-Moja Hye codziennie jak widzi pana w telewizji piszczy, ciągle prosi o pieniądze na nowe płyty, aż czasem boję się, że zbankrutujemy, ale czego nie robi się dla swojego dziecka - zaśmiał się patrząc na lusterko, w którym było moje odbicie.

Kierowca trochę się zmieszał, nie byłem skory do rozmowy, byłem zmęczony i zdenerwowany, bo moje problemy coraz bardziej robiły się większe, z każą chwilą. Uśmiechnąłem się lekko, tak zakończyła się rozmowa, której szczerze nie było. Ajushi jeszcze skomlał na pogodę, lecz tylko go słuchałem.

Jechał wolno, było zbyt ślisko by przyśpieszyć. Droga przez to się dłużyła, niż zwykle. Powoli zaczynałem zasypiać. Na szczęście zanim zdążyłem kompletnie pogrążyć się dojechaliśmy na miejsce. Zapłaciłem kierowcy, chciałem już wysiadać, gdy znowu zagadał do mnie.

-Przepraszam, mógłbym poprosić o autograf? Dla córki - uśmiechną się.

Z lekką niechęcią przymknąłem drzwi samochodu, by nie wlatywało zimne powietrze. Kierowca nie wiem skąd podał kartkę i długopis. Dosłownie jakby był przygotowany na to że może jakiegoś celebrytę spotkać.

-Proszę napisać dla słodkiej Hye-na. - uśmiechną się przyjaźnie.

Również wymusiłem na sobie uśmiech. Wziąłem kartkę do ręki i oparłem o tył przedniego siedzenia. Na początku napisałem to o co poprosił starszy, już chciałem dopisać do tego swoje imię, ale się opamiętałem i napisałem imię Daehyuna, po czym dopisałem '' P.S Postaraj się, by twój tata nie zbankrutował.'' Pokłoniłem się lekko starszemu oddając podpisaną przeze mnie kartkę, znaczy ''przez'' Daehyuna-hyunga. Otworzyłem drzwi samochodu, kierowca podziękował, był bardzo rozpromieniony. Widać było, że bardzo kocha swoje dziecko. Westchnąłem i ruszyłem szybko, by po czym energicznie zapukać do drzwi.

Co teraz będzie? Jak my z Daehyunem, zmienimy się ciałami? Nie chciałem tak zostać do końca.
Drzwi otworzył mi hyung Daehyun-sshi. Zdziwił mnie bardzo. Miał nie wychodzić z pokoju!!! Popatrzyłem na niego na progu dość dziwacznym wzrokiem.



____________________

na razie na tym zakończę :3 :P
Za chwilę nabiorę znowu sił i napiszę dalszą część :3

Dajcie mi siłę by móc pisać dalej :> Komcie się świetnie do tego nadarzą :3

A zapraszam jeszcze tutaj :3

http://translateasianfanfic.blogspot.com/