Ciąg dalszy fanficka: prawdopodobnie ten fanfick jednak będzie dłuższy ... XD Biane
~~~~~~~~
To jednak nie był sen. To prawda, ale w jaki sposób? To przecież niemożliwe. To zdarza się w dramach, bajkach ale nie w prawdziwym życiu. Wybiegłem z łazienki w poszukiwaniu telefonu. Nie mogłem go nigdzie znaleźć, po chwili zdałem sobie sprawę ze mój telefon został u moim rodzinnym domu. Po czołem szukać telefonu Daehyuna. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. A co jeśli Dae coś zrobi? Nie, to nie może do tego dojść. Znalazłem telefon na łóżku, ze tez nie zauważyłem go wcześniej. Przez chwile przeszła mnie myśl dlaczego tam się znalazł. Podniosłem go i wyszukałem swoje imię. Moje rozważania nagle zostały zagmatwane wspomnieniami przez wyjazdem. Sprzeczka z Dae. Jego niezadowolona mina, bo nie spodobał się jemu prezent świąteczny. Moja mina zrzedła na sama myśl o tym, ale to nie była chwila na trzymanie urazy.
-HYUNG!!! - pisnąłem do słuchawki, nie czekając, aż ktoś z drugiej strony się odezwie. ~
Po drugiej stronie usłyszałem tylko ciszę, zrezygnowany miałem ochotę odłożyć słuchawkę i sprawdzić czy dobrze wykręciłem numer. Jednak w ostatniej chwili usłyszałem jęknięcie i coś co przypominało... mlaskanie?
-Hyung!!! - pisnąłem ponownie.
-Yshh... Wae? - zaspany głos Daehyuna odezwał się do mnie.
-Co...? - powtórzył.
Wziąłem głęboki wdech. Chciałem zacząć mówić na temat tego co właśnie sam widziałem w łazience, ale uprzedził mnie wrzask po drugiej stronie i coś w stylu upadku z łóżka?
-Cholera??? Ale jak?
Przeraziłem się, że jego krzyk może spowodować coś złego.
-Hyung.. Nie krzycz - przyłożyłem rękę do twarzy.
Pierwszy raz nie obgryzałem z nerwów paznokci. Wyjaśnieniem mogło być że nie mogłem.
-Fuu, ty paznokcie znowu zacząłeś obgryzać? - jękną Dae już bardziej uspokojony zmieniając na bardziej obrzydzony ton.
-Gdzie ty się patrzysz? - pisnąłem, gdy przyszło mi coś do głowy.
-No gdzie? na twoje dłonie.. - odpowiedział pod nosem, lecz nie dałem mu dokończyć wypowiedzi.
-Daehyun-hyung proszę powiedz dla mojej mamy, że ma przyjechać nieproszony gość. Przyjadę, a ty hyung do tego czasu siedź w moim pokoju. Nie wychodź!!! - zagroziłem, jak nigdy kończąc dyskusję.
Odłożyłem telefon Daehyuna-hyunga. zacząłem biegać w tą i we w tą potykając się o własne, znaczy hyunga, nogi. Wyciągnąłem kilka ubrań. Z zaciśniętymi oczami zacząłem się ubierać w garderobę Daehyuna. Odziewając się po ciemku, ze względu na zaciśnięte powieki, zdążyłem kilka razy uderzyć sie to o łóżko, szafkę, a nawet znalazłem się na podłodze. W duchu miałem dziwną ochotę zobaczyć, jak to Dae może wyglądać. Jednak moja druga strona mówiła - stanowczo Nie! Chodź mogłem się spodziewać, że Dae z chytrością patrzy tam gdzie nie trzeba.
Znalazłem gdzieś plecak Jung'a. Spakowałem kilka jego ubrań. Od teraz musieliśmy być cały czas blisko, by nikt z nas nie wypalił wtopy. Wypadłem na zewnątrz, miałem tylko nadzieję, że uda mi się szybko złapać jakiś transport.
Mróz dawał się we znaki. Czułem to całym ciałem, miałem wrażenie że zaraz odpadną mi wszystkie części ciała. Nie myślałem, że Dae może być takim zmarzlakiem. Nigdy nie dawał po sobie znać.
Entuzjastycznie poprosiłem kierowce, by zawiózł mnie ''ponownie'' do mojego rodzinnego domu.
Spojrzałem na szybę. Na zewnątrz, było bielej niż poprzedniej zimy. Seul był oblężony białym puchem. Stanęliśmy na czerwonym świetle. Kierowca, pochylił się i włączył cicho radio. Właśnie szły wiadomości, poprosiłem, by mężczyzna podkręcił głośność. W głośnikach pogodynka zaczęła ostrzegać kierowców by uważali, gdy będą jechać w stronę centrum. W nocy padał bardzo mocno śnieg, zasypało całą Koreę. Podała również ulice, które są zamknięte przez nie odśnieżone ulice i wyjaśniła objazdy. Niestety w liście znalazła się ulica dzięki, której można by było dojechać szybciej do mojego domu rodzinnego. Tak zakończyła audycja, puścili krótką melodyjkę po czym usłyszałem jedną z naszych piosenek ''What The HELL''.
Było to trochę dziwne, bo właśnie były święta, a puszczali takiego rodzaju muzykę.
-Proszę pana, pojedziemy okrężna drogą, Słyszał pan. - odwrócił sie w moja stronę i zrobił wielkie oczy. - Skądś pana znam! Jung Daehyun-shi!!! - wyszczerzył się do mnie - moja córka jest pana fanką!
Popatrzyłem się na niego zdziwiony otwierając usta, lecz nic nie powiedziałem, ponieważ zmieniło sie na szczęście światło na zielone.
Oparłem głowę o szybę, a kierowca rozpoczął ze mną rozmowę. Ciężko było udawać Daehyun'a.
-Moja Hye codziennie jak widzi pana w telewizji piszczy, ciągle prosi o pieniądze na nowe płyty, aż czasem boję się, że zbankrutujemy, ale czego nie robi się dla swojego dziecka - zaśmiał się patrząc na lusterko, w którym było moje odbicie.
Kierowca trochę się zmieszał, nie byłem skory do rozmowy, byłem zmęczony i zdenerwowany, bo moje problemy coraz bardziej robiły się większe, z każą chwilą. Uśmiechnąłem się lekko, tak zakończyła się rozmowa, której szczerze nie było. Ajushi jeszcze skomlał na pogodę, lecz tylko go słuchałem.
Jechał wolno, było zbyt ślisko by przyśpieszyć. Droga przez to się dłużyła, niż zwykle. Powoli zaczynałem zasypiać. Na szczęście zanim zdążyłem kompletnie pogrążyć się dojechaliśmy na miejsce. Zapłaciłem kierowcy, chciałem już wysiadać, gdy znowu zagadał do mnie.
-Przepraszam, mógłbym poprosić o autograf? Dla córki - uśmiechną się.
Z lekką niechęcią przymknąłem drzwi samochodu, by nie wlatywało zimne powietrze. Kierowca nie wiem skąd podał kartkę i długopis. Dosłownie jakby był przygotowany na to że może jakiegoś celebrytę spotkać.
-Proszę napisać dla słodkiej Hye-na. - uśmiechną się przyjaźnie.
Również wymusiłem na sobie uśmiech. Wziąłem kartkę do ręki i oparłem o tył przedniego siedzenia. Na początku napisałem to o co poprosił starszy, już chciałem dopisać do tego swoje imię, ale się opamiętałem i napisałem imię Daehyuna, po czym dopisałem '' P.S Postaraj się, by twój tata nie zbankrutował.'' Pokłoniłem się lekko starszemu oddając podpisaną przeze mnie kartkę, znaczy ''przez'' Daehyuna-hyunga. Otworzyłem drzwi samochodu, kierowca podziękował, był bardzo rozpromieniony. Widać było, że bardzo kocha swoje dziecko. Westchnąłem i ruszyłem szybko, by po czym energicznie zapukać do drzwi.
Co teraz będzie? Jak my z Daehyunem, zmienimy się ciałami? Nie chciałem tak zostać do końca.
Drzwi otworzył mi hyung Daehyun-sshi. Zdziwił mnie bardzo. Miał nie wychodzić z pokoju!!! Popatrzyłem na niego na progu dość dziwacznym wzrokiem.
____________________
na razie na tym zakończę :3 :P
Za chwilę nabiorę znowu sił i napiszę dalszą część :3
Dajcie mi siłę by móc pisać dalej :> Komcie się świetnie do tego nadarzą :3
A zapraszam jeszcze tutaj :3
http://translateasianfanfic.blogspot.com/
Po drugiej stronie usłyszałem tylko ciszę, zrezygnowany miałem ochotę odłożyć słuchawkę i sprawdzić czy dobrze wykręciłem numer. Jednak w ostatniej chwili usłyszałem jęknięcie i coś co przypominało... mlaskanie?
-Hyung!!! - pisnąłem ponownie.
-Yshh... Wae? - zaspany głos Daehyuna odezwał się do mnie.
-Co...? - powtórzył.
Wziąłem głęboki wdech. Chciałem zacząć mówić na temat tego co właśnie sam widziałem w łazience, ale uprzedził mnie wrzask po drugiej stronie i coś w stylu upadku z łóżka?
-Cholera??? Ale jak?
Przeraziłem się, że jego krzyk może spowodować coś złego.
-Hyung.. Nie krzycz - przyłożyłem rękę do twarzy.
Pierwszy raz nie obgryzałem z nerwów paznokci. Wyjaśnieniem mogło być że nie mogłem.
-Fuu, ty paznokcie znowu zacząłeś obgryzać? - jękną Dae już bardziej uspokojony zmieniając na bardziej obrzydzony ton.
-Gdzie ty się patrzysz? - pisnąłem, gdy przyszło mi coś do głowy.
-No gdzie? na twoje dłonie.. - odpowiedział pod nosem, lecz nie dałem mu dokończyć wypowiedzi.
-Daehyun-hyung proszę powiedz dla mojej mamy, że ma przyjechać nieproszony gość. Przyjadę, a ty hyung do tego czasu siedź w moim pokoju. Nie wychodź!!! - zagroziłem, jak nigdy kończąc dyskusję.
Odłożyłem telefon Daehyuna-hyunga. zacząłem biegać w tą i we w tą potykając się o własne, znaczy hyunga, nogi. Wyciągnąłem kilka ubrań. Z zaciśniętymi oczami zacząłem się ubierać w garderobę Daehyuna. Odziewając się po ciemku, ze względu na zaciśnięte powieki, zdążyłem kilka razy uderzyć sie to o łóżko, szafkę, a nawet znalazłem się na podłodze. W duchu miałem dziwną ochotę zobaczyć, jak to Dae może wyglądać. Jednak moja druga strona mówiła - stanowczo Nie! Chodź mogłem się spodziewać, że Dae z chytrością patrzy tam gdzie nie trzeba.
Znalazłem gdzieś plecak Jung'a. Spakowałem kilka jego ubrań. Od teraz musieliśmy być cały czas blisko, by nikt z nas nie wypalił wtopy. Wypadłem na zewnątrz, miałem tylko nadzieję, że uda mi się szybko złapać jakiś transport.
Mróz dawał się we znaki. Czułem to całym ciałem, miałem wrażenie że zaraz odpadną mi wszystkie części ciała. Nie myślałem, że Dae może być takim zmarzlakiem. Nigdy nie dawał po sobie znać.
Entuzjastycznie poprosiłem kierowce, by zawiózł mnie ''ponownie'' do mojego rodzinnego domu.
Spojrzałem na szybę. Na zewnątrz, było bielej niż poprzedniej zimy. Seul był oblężony białym puchem. Stanęliśmy na czerwonym świetle. Kierowca, pochylił się i włączył cicho radio. Właśnie szły wiadomości, poprosiłem, by mężczyzna podkręcił głośność. W głośnikach pogodynka zaczęła ostrzegać kierowców by uważali, gdy będą jechać w stronę centrum. W nocy padał bardzo mocno śnieg, zasypało całą Koreę. Podała również ulice, które są zamknięte przez nie odśnieżone ulice i wyjaśniła objazdy. Niestety w liście znalazła się ulica dzięki, której można by było dojechać szybciej do mojego domu rodzinnego. Tak zakończyła audycja, puścili krótką melodyjkę po czym usłyszałem jedną z naszych piosenek ''What The HELL''.
Było to trochę dziwne, bo właśnie były święta, a puszczali takiego rodzaju muzykę.
-Proszę pana, pojedziemy okrężna drogą, Słyszał pan. - odwrócił sie w moja stronę i zrobił wielkie oczy. - Skądś pana znam! Jung Daehyun-shi!!! - wyszczerzył się do mnie - moja córka jest pana fanką!
Popatrzyłem się na niego zdziwiony otwierając usta, lecz nic nie powiedziałem, ponieważ zmieniło sie na szczęście światło na zielone.
Oparłem głowę o szybę, a kierowca rozpoczął ze mną rozmowę. Ciężko było udawać Daehyun'a.
-Moja Hye codziennie jak widzi pana w telewizji piszczy, ciągle prosi o pieniądze na nowe płyty, aż czasem boję się, że zbankrutujemy, ale czego nie robi się dla swojego dziecka - zaśmiał się patrząc na lusterko, w którym było moje odbicie.
Kierowca trochę się zmieszał, nie byłem skory do rozmowy, byłem zmęczony i zdenerwowany, bo moje problemy coraz bardziej robiły się większe, z każą chwilą. Uśmiechnąłem się lekko, tak zakończyła się rozmowa, której szczerze nie było. Ajushi jeszcze skomlał na pogodę, lecz tylko go słuchałem.
Jechał wolno, było zbyt ślisko by przyśpieszyć. Droga przez to się dłużyła, niż zwykle. Powoli zaczynałem zasypiać. Na szczęście zanim zdążyłem kompletnie pogrążyć się dojechaliśmy na miejsce. Zapłaciłem kierowcy, chciałem już wysiadać, gdy znowu zagadał do mnie.
-Przepraszam, mógłbym poprosić o autograf? Dla córki - uśmiechną się.
Z lekką niechęcią przymknąłem drzwi samochodu, by nie wlatywało zimne powietrze. Kierowca nie wiem skąd podał kartkę i długopis. Dosłownie jakby był przygotowany na to że może jakiegoś celebrytę spotkać.
-Proszę napisać dla słodkiej Hye-na. - uśmiechną się przyjaźnie.
Również wymusiłem na sobie uśmiech. Wziąłem kartkę do ręki i oparłem o tył przedniego siedzenia. Na początku napisałem to o co poprosił starszy, już chciałem dopisać do tego swoje imię, ale się opamiętałem i napisałem imię Daehyuna, po czym dopisałem '' P.S Postaraj się, by twój tata nie zbankrutował.'' Pokłoniłem się lekko starszemu oddając podpisaną przeze mnie kartkę, znaczy ''przez'' Daehyuna-hyunga. Otworzyłem drzwi samochodu, kierowca podziękował, był bardzo rozpromieniony. Widać było, że bardzo kocha swoje dziecko. Westchnąłem i ruszyłem szybko, by po czym energicznie zapukać do drzwi.
Co teraz będzie? Jak my z Daehyunem, zmienimy się ciałami? Nie chciałem tak zostać do końca.
Drzwi otworzył mi hyung Daehyun-sshi. Zdziwił mnie bardzo. Miał nie wychodzić z pokoju!!! Popatrzyłem na niego na progu dość dziwacznym wzrokiem.
____________________
na razie na tym zakończę :3 :P
Za chwilę nabiorę znowu sił i napiszę dalszą część :3
Dajcie mi siłę by móc pisać dalej :> Komcie się świetnie do tego nadarzą :3
A zapraszam jeszcze tutaj :3
http://translateasianfanfic.blogspot.com/
Rozbawił mnie ten sposób ubierania się ;D Życzę chęci do pisania <3
OdpowiedzUsuńYay! Świetnie ^^
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało :D
Już nie mogę doczekać się dalszej części ^^
Hwaititng! Życzę weny i pozdrawiam cieplutko ;*
Jak już Ci pisałam: Kobieto! Wielkie, wielkie, ogromne dzięki!~ ;* Tak bardzo czekałam na ten ff i w końcu kolejna część!^.- W sumie to jeden z moich ulubionych^^
OdpowiedzUsuńA rozdział, jak można się było spodziewać, genialny! Teraz tylko czekam na kolejny~ Oby tym razem pojawił się trochę szybciej ;p
Życzę weny i uśmiechu (prawdziwego^.-)
Hwaiting~
Aaaa! *piszczy* Bóg zapłać!! Kocham to! Może kilka błędów, ale jest okey *^* Podoba mi się koncepcja! I mój jeden z TRZECH ŚWIĘTYCH PARINGÓW *^* Tak zwana "Święta Trójca" wśród moich paringów~! I... *zapowietrza się*
OdpowiedzUsuńOkey trochę mi odbija po wielkim "zdenerwowaniu" jakiego doznałam... Szkoda gadać~
ŻYCZĘ WENYYY, WENUSIA, WENUNI! Nie wiem czy masz chłopca czy dziewczynkę *nadal schizuje*
Pozdrawiam i przepraszam za to co wyprawiam w tym komentarzu XD
haha nie rozumiem... XD Jakiego chłopca czy dziewczynkę?? O.O XD :3 aa proszę proszę :3 postaram się skończyć to :3
UsuńJezu to jest świetne <33 Pisaj, pisaj dalej kochana xDD :3 I wgl mój ulubiony pairing xD <33 Hwaiting xdd
OdpowiedzUsuńno cóż mogę napisać, oprucz tego że to jeeest nieziemskie <33
OdpowiedzUsuńMój umysł błaga o więeeej :** WENY <3