piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział II - Dylemat cz. 1


-Od jutra po południami będzie wami zajmować się trener tańca. Do jutra także macie wybrać lidera zespołu i wybrać nazwę grupy bo inaczej zrobi to za was guru ET'e, a to może nie być dla was miłą niespodzianką . - po informacji ze strony wielkoluda, wszyscy jęknęli na informacje.

Nikt jeszcze z naszej grupy nie poznał się dość dobrze by wybrać lidera grupy. Sam zacząłem się bać tego, jak każdy będzie mieć własne zdanie. Tylko czemu?

- Dobra, wracamy do domu!!! Ruszać się, Ruszać !!! - krzykną trener.

W mieszkaniu w którym razem przebywaliśmy zebraliśmy się by przedyskutować wszystko. Każdy rozsiadł się gdzie tylko było mu wygodnie. Mnie udało się usiąść w wolnym fotelu. Zacząłem przyglądać się innym chłopakom. Wszyscy jednak siedzieliśmy cicho wpatrując się w siebie. Trwało to dość długo, nikt nie wiedział jak zacząć rozmowę.
- Ludzie ja nie mogę już siedzieć w tej ciszy - odezwał sie nagle Ji-sun, wstając z podłogi na której siedział. -  Hyung So-hyon !!! Jeśli mamy wybrać Lidera myślę, że So-hyon będzie najlepszym.
Ji pokazał na mnie palcem, lecz wzrok miał zwrócony na resztę osób. Pierwszy raz widziałem by z taką odwagą odezwał się.
-Słyszałem, że to synek mamusi, wiec po co miał by akurat on być Liderem? - odezwał się jeden.
-Może najpierw się przedstawmy... - mruknąłem na tyle głośno by przerwać jakąkolwiek dyskusję na mój temat.
Poczułem się urażony, bo w jaki sposób mógł, ktoś się dowiedzieć, że wychowuje mnie tylko matka?
- Jestem So-hyon Lee - wstałem, kłaniając się. - Pisze i komponuję piosenki. - zmieniłem temat.
Nie myślałem, że ktoś powtórzy po mnie ten gest.
- Nazywam się Doong-seok Gim... Ale wolę Seok - odezwał się na pierwszy rzut najmłodszy z nas.
Tak sądziłem, jego wygląd na to wskazywał. - Myślę, że jak już ktoś zaproponował Hyunga So-hyon, powinno tak zostać. - dokończył.



Bohaterowie:

Imię: Doong-seok Gim (Seok)
Wiek: 15 lat
Hobby: ?

Imię: ?
Wiek: ?
Hobby: ?



Wieczorem będzie dalsza część ;d
Poczekajcie ^^ No i zrobię opisy postaci.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 20 - Czekając na przybycie wiosny



-Ciekawiej jest na zewnątrz - rzekł sumbenim. 

Szybko opuściliśmy mieszkanie. Dla spokoju zostawiłam moją walizkę, z nadzieją, że nikt mi jej nie ruszy. Tak właśnie Je-woo zaczął pokazywać resztę ''atrakcji'' tego miejsca. 

Nie wiedziałam, że już była pora obiadowa, a zrobiło się tak chłodno. W nozdrzach poczułam nadchodzącą nareszcie wiosnę. Może i był już kwiecień, to jak jedno z powiedzeń rzecze '' Kwiecień co przeplata trochę zimy trochę lata'', lecz z mego punktu widzenia, już dawno powinno zrobić się cieplej, a  tu ani wiosny, ani lata. 
Zastanawiał mnie jeden fakt, gdy pierwszy raz widziałam pana Parka, był bardzo ostry. By mnie zaciągnąć powiedział, że jeśli się nie zdecyduję moja mama straci pracę. Teraz wydawał się taki pogodny, czy to ze względu na humor? 
Jedyną wadą budynku był brak windy, sumbenim zaprowadził mnie na zewnątrz przez parking. Stało tam tylko ze 2-3 busy. 
Omijając je wyszliśmy nareszcie na zewnątrz. 

- Najpierw pokażę ci Plac - zaśmiałam się, gdy Park Je-woo powiedział coś w rodzaju placu. 


W głowie miałam widok huśtawek i zjeżdżalni. Jednak moje zabawne myśli okazały sie wielką bzdurą. Plac okazał się siłownią, gdzie można na świeżym powietrzu ćwiczyć. Aż dziw mnie brał że moja chwilowa wyobraźnia poleciała troszkę za daleko. 

Oprócz siłowni było też boisko, nie duże, ale wystarczające do gry w kosza, siatkówkę czy też piłkę. 

- Po za tym jest też niedaleko ścieżka, gdzie można uprawiać jogging. - dorzucił sumbenim Je-woo - z tej ścieżki można wybiec na chodnik przy rzece,  to jedno z najlepszych miejsc do ćwiczeń. 


Jedynie co zrobiłam to jedynie przytaknęłam. Poczułam się niezręcznie, jakbym przeczuwała coś niedobrego. Je-woo sumbenim zabrał mnie jeszcze do miejsc piwnicznych, powiedział że niedawno dopiero udało im się zrobić coś z piwnicami. 

- Teraz tutaj jest mała świetlica, można grać w pin ponga no i jest miejsce do ćwiczeń, ale nikt z tego nie korzysta - wskazał na stojące tylko pudła. 
W przeciwieństwie do tych wszystkich atrakcji, jedynie to miejsce było zaniedbane. Gdyby było można posprzątać, wstawić parę rzeczy, był by to wspaniały kącik odpoczynkowy.

----- Joon-hong------ 

- Hyung, wiesz przydało by się, by jednak Joon zadzwonił do tej Soo-hwa i wytłumaczył jej zaistniałą sytuację - odezwał sie Daehyun, siedział właśnie na podłodze. 

Podniosłem głowę spoglądając ukradkiem na Bang'a. Z niecierpliwością czekałem, aż coś powie. 


- Myślę, że jest w tym trochę racji... - Bang zauważył, że parzę się na niego, więc szybko zwróciłem wzrok z powrotem na swoje stopy. - Joon-hong... Zadzwoń do niej teraz. 




Bohaterowie: 



Sung-Hye Yi

Jiro Kim




Na tym na razie kończę ;D Bye ^^ Goodnight ;D a co to za bohaterowie ;D
no to niespodzianka ;D 
P.S. Czy zrobić oddzielnie opisy postaci?? Do obydwu opowiadań? 



poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 19 - Miejsce Początka kłopotów.



----Soo-hwa---

-Uważaj na siebie - zwróciła się do mnie. 
-Niech się pani nie martwi, jeszcze się z panią skontaktuję - rzucił za mnie pan Park otwierając okno. 
Dopiero teraz poczułam lekki wstyd, tego jak odezwałam się w stosunku do mojej jedynej jeszcze żyjącej rodzicielki. 


Pan Park Je-woo jechał minibusem dość długo, nie było to związane z korkami w centrum miasta lecz odległością, gdzie miałam mieszkać.  Napisałam o tym do Joon'a, gdy jeszcze jechałam busem, lecz nie odpisał mi. Podejrzewałam, że to ze względu co robi. Pan Park, na wstępie w busie prosił mnie bym do niego normalnie zwracała się, czyli Je-woo. Sprzeczaliśmy się oto jednak, bo sama nie byłam wstanie w taki sposób odzywać sie do osoby, która jest grubo ode mnie starsza, poszło szczęśliwie na kompromis. Od dzisiaj miałam nazywać Pana Park'a, sumbenim Je-woo. Jedno i drugie było szczęśliwe. 

Gdy zatrzymaliśmy się znalazłam się w miejscu nieznanym dla mnie. Mieszkanie było trochę oddalone od biurowca, lecz jego okolica była naprawdę wspaniała. Miałam zamieszkać w  6 piętrowym bloku własności firmy do której zostałam przyjęta. 

Zaczynałam bać się jak potoczy się te moje życie. Sumbenim Je-woo na początek zaprowadził mnie do mieszkania. Było ono akurat na 3 piętrze. Ledwo weszłam na górę, gdyby nie pomoc sumbenima nie poradziłabym sobie. 

Mieszkanie a właściwie korytarz prowadzący do głównego pokoju było puste i gdzieniegdzie gnieździły się po kontach czyjeś ubrania. Pociągnęłam walizkę gdzieś w kont korytarza stawiając ją bezpiecznie. Przechodząc zauważyłam, że na wieszaku wisiały kilka płaszczy naprawdę ciekawych, a poniżej buty o bardzo wysokich obcasach. 

-Matko jak ktoś może w takich butach chodzić - zwróciłam się do Je-woo, jednak mężczyzna nie odpowiedział mi tylko zdjąwszy buty ruszył w głąb mieszkania. 
Pozostawiając pół ciemny korytarz ruszyłam za prowadzącym. Gdy tylko skręciłam przed samym progiem zobaczyłam, coś na prawdę zabawnego. Pokój gościnny był również pusty, ale za to jego wygląd nie zadowalał. Tak jak korytarz, tak i główny pokój był porozwalany. Ubrania leżały praktycznie wszędzie to na stole, to gdzieś na podłodze. Zauważyłam też gdzieś w koncie coś co przypominało damską bieliznę. W powietrzu natomiast rozchodziła się jeszcze słodka woń perfum. 
-Wybacz, dziewczyny prawdopodobnie nie spodziewały się ciebie, dlatego jest taki bałagan. - zaśmiał się Je-woo drapiąc swoją roztrzepaną głowę. 
-Nic nie szkodzi - odpowiedziałam udając, że nie obchodzi mnie widok głównego pomieszczenia. 
- Tak.... - sumbenim ruszył omijając mnie - Tutaj jest łazienka - wskazał drzwi znajdujące się tuż po moim prawym boku. 
Na szczęście Sumbenim Je-woo nie otworzył drzwi, od razu ulżył mi widoku nieporządku. 
Odszedł od drzwi i wskazał dalszą część pokoju. Była połączona z pokojem. Poczłapałam za facetem.
-Natomiast tutaj jest kuchnia... o... a tu... - wszedł dalej - to lodówka - wskazał mebel przypominający dużą szafkę niż lodówkę. 
Ponownie ominą mnie i poszedł w drugą stronę, był tam mały korytarz z drzwiami do 2 pokoi. 
-Tutaj znajdują się pokoje. - Podszedł teraz do drzwi z mojej lewej strony, ostrożnie otwierając. 
Zanim mi pokazał lekko je otworzył, wzdychając z ulgą pokazał mi pokój w którym miałam od teraz spać.
-To będzie twój pokój - na szczęście pomieszczenie było w miarę czyste niż reszta pomieszczeń w których się znajdowałam. 
Stały w nim zwykłe jedno łóżko i piętrowe. Moim miejscem miało być piętrowe łóżko i miałam spać na górze. Tuż przy wyjściu stała wielka szafa z rozsuwanymi drzwiami, była zwyczajna i poprzyklejane na niej było kilka kartek. Na jednej z nich rozczytałam, że to plan dnia. Na kilku innych były to zwykłe rozkłady diety. Przez chwilę pomyślałam, że przydał by mi się taki plan na odchudzanie, bo za chudą nie można mnie nazwać. 
-To tyle. Mieszkanie jest tylko podstawowe, nie ma już nic innego. Ciekawiej jest na zewnątrz - rzekł sumbenim. 
Szybko opuściliśmy mieszkanie. Dla spokoju zostawiłam moją walizkę, z nadzieją, że nikt mi jej nie ruszy. Tak właśnie Je-woo zaczął pokazywać resztę ''atrakcji'' tego miejsca. 
Nie wiedziałam, że już była pora obiadowa, a zrobiło się tak chłodno. W nozdrzach poczułam nadchodzącą nareszcie wiosnę. 




Również w tym rozdziale brak bohaterów. 



Wszystkie nasze wspomnienia, które były jak piekło
Nie wiem dlaczego one nadal tkwią w mojej głowie
Będę pamiętać o wszystkich naszych wspólnych dniach,
I ciebie, gdy bawiłaś się ze mną.
Dzięki tobie wszystko stało się dla mnie klęską.
Obraz mnie, radośnie uśmiechającego się do ciebie, przestał istnieć.

Bang Young Guk (feat. Yoseob - B2ST) - I Remember





Tak zakończyłam już 19 rozdział. 
Pierwszy raz piszę tak długo historię. Zwykle po 6-7 rozdziale nie byłam wstanie pisać dalej. Podejrzewam, że to dlatego, iż tamte pisałam strasznie długie. Słuchałam każdego który narzekał na długość tego co przyszło mi do głowy. Teraz jednak nie chcę tak robić. Tylko dlatego, że nie chcę by ta opowieść skończyła się w ten sposób. Musicie to niestety zaakceptować. Jak zauważyliście dałam wcześniej wpis.. bo boję się, że jednak nie będzie mnie we czwartek. 

Do zobaczenia w rozdziale 20 - Czekając na przybycie wiosny. ;D

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 18 - Uczucia Wstydu? cz.2



- To na ten czas, chodź może to potrwać dość długo. Nic nie obiecuję - powiedział poważnie. - Jak nazywa się ta dziewczyna? Będę musiał się z nią spotkać w wolnej chwili by to przedyskutować. - z kieszeni marynarki wyciągną masywny telefon z klawiaturą. 
- Soo-hwa.... nazwisko to chyba... Kang czy jakoś tak - mruknąłem. - Czyli na ten czas muszę zerwać z nią kontakt? - zapytałem z nadzieją w głosie, że jednak nie będę musiał. 
-Tak. Soo-hwa Kang, - menadżer Sung spojrzał na swój telefon - jestem pewny, że gdzieś usłyszałem to nazwisko... 
Spojrzałem lekko zdziwiony na menadżera. Ten jednak pokręcił głową, że jednak mógł się przesłyszeć. Zostawił nas z zapewnieniem pomocy w wyjaśnieniu tej wariackiej sprawy. 
Zrezygnowany usiadłem na kanapie. 
-Dziwi mnie fakt, że ktoś był wstanie ciebie rozpoznać. Chyba, że ktoś ciebie już wcześniej śledził? - rzekł sumbenim Himchan, rzucając się na sofę obok mnie. 
-Nie mam pojęcia... - mruknąłem, jeszcze bardziej ściszając głos - Error... -  zniżyłem jeszcze mocniej głowę. 
-Żałośnie teraz wyglądasz. Będzie dobrze - klepną mnie mocno po plecach sumbenim Bang. 
Poczułem się jakby mnie wręcz ktoś obraził. 


--------Soo-hwa------

- Przepraszam, że zakłóciłem pani spokojny wieczór. - usłyszałam rozmowę  mamy z panem Parkiem.
Coś na prawdę czułam, że te jej zachowanie przy tym facecie jest dziwne.Widać że się nim zauroczyła, a to nie wierna żona. 
-Jutro moja córka będzie gotowa się przenieść - przytaknęła moja mama na pożegnanie. 
- Rozumiem, będę tutaj jutro przed 10. Dobranoc, życzę miłej nocy. - pokłonił się i wyszedł.
-Czaje, że już postanowiłaś mnie wykurzyć z domu, mamo. Dobrze... - odezwałam się do mamy po angielsku, gdy tylko zamknęła drzwi - Kapuję, zrobię to, ale nie dla ciebie tylko dla taty. Chodź wiem, że on by przyznał mi rację, gdyby jeszcze żył. 
Mama stanęła bokiem do mnie, widać, że poczuła się źle, gdy wspomniałam o zmarłym ojcu. 
-Wiem, że czujesz sie źle, ale to dla twojego dobra. Masz talent, który nie powinien się zmarnować - z każdym słowem mamy coraz bardziej gotowałam się ze złości. 
Nigdy mnie nie słuchała, nie liczyło się dla niej moje zdanie. Zawsze decydowała za mnie. 
-Nigdy nie liczysz się z moim zdaniem. Powiedziałam jutro będę już spakowana, ale nie licz na to że będę się z tobą kontaktować ! - na ostatnie słowa wręcz krzyknęłam ze złości. 
Wyszłam szybkim krokiem z pokoju. Natychmiast zaczęłam pakować swoje rzeczy do walizki, którą przyciągnęłam do siebie z konta pokoju. Byłam wściekła, gdy wpakowałam wszystko co mogło by mi się przydać było grubo po godzinie pierwszej rano. Zgasiłam światło w pokoju, padłam zmęczona, zdenerwowana i zirytowana na posłane łóżko. W domu było bardzo cicho. Przerażał mnie ten spokój. Wpatrywałam się w ciemny sufit. Jeszcze nie zdążyłam zaaklimatyzować się w nowym miejscu, a już muszę go opuszczać. Przewróciłam się na brzuch wtulając twarz w poduszę, oszukana zaczęłam płakać. 
Niektóre dziewczyny były by wręcz zadowolone z tego, że mają możliwość wstąpienia w progi Show biznesu, ja niestety tak się nie czułam i to tak bolało. 
Obudzona zostałam lekkim zapukaniem do mojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam zerknęłam na telefon, nie myślałam, że mimo to było lekko po godzinie 8 rano będę zdatna do życia. Wstałam, siadając na progu łóżka, osoba, która pukała do mojego pokoju była nikim innym jak matką z którą nie chciałabym teraz rozmawiać. Nie weszła jednak do mojego pokoju, tak jakby bała się ze mną rozmawiać. Czyżby miała wyrzuty sumienia? Kogo ja oszukuję, nigdy ta kobieta nie miała wyrzutów, gdy szło coś po jej myśli. Zabrałam kilka rzeczy i po cichu by matka nie słyszała, wyszłam z pokoju zamykając się od razu w łazience. Stanęłam przy lustrze, popatrzyłam na moją twarz, była mocno opuchnięta i widać było, że nie spałam za dobrze, wskazywały na to moje jeszcze większe wory pod oczami. Wzięłam zimny prysznic. Nie miałam ochoty na jedzenie, więc wyciągnęłam z mojego byłego pokoju ciężką walizkę i postawiłam w dużym pokoju. Usiadłam w fotelu wpatrują się gdzieś w dal. 
-Zjedz coś... - w pokoju pojawiła się matka ze śniadaniem dla mnie. 
Ułożyła bambusową podkładkę na stole po czym postawiła przede mną talerz z kanapką. Byłam na nią zła, więc odwróciłam wzrok. Nie chciałam na nią spoglądać, gdy próbuje bym poczuła się winna tego co wczoraj powiedziałam. Mama zrezygnowana odwróciła się na pięcie, dopiero wtedy do niej się odezwałam. 
- Nie mam ochoty na jedzenie. Schudnę przynajmniej. 
- Musisz coś zjeść. - nalegała. 
- Chociaż w tym nie decyduj za mnie. Wystarczy, że już z jednym to zrobiłaś - odpowiedziałam półgębkiem. 
Odebrałam wrażenie, że matka już nie chciała więcej mącić w moim życiu. Zostawiła mnie samą i sama zaczęła wybierać się do pracy, do której miała na popołudniową zmianę. Przez jej przyzwyczajenie zaczęła wybierać się wcześniej, grubo wcześniej. 
Siedziałam sama w pokoju, aż do godziny 9. Przyglądałam się co jakiś czas jak matka krząta się to po pokoju to w łazience. Jedynie omijała bardzo miejsce w którym siedziałam. 
Tak jak pan Park obiecał zjawił się u nas przed godziną dziesiątą. Mama od razu zjawiła się jakby nigdy nic w pokoju gościnnym.
-Dzień dobry - kulturalnie przywitał się mężczyzna. 
Po krótkiej rozmowie i informacji przy jakim adresie będę obecnie mieszkać, opuściliśmy mieszkanie w którym została moja matka. 
Pan Park okazał się bardzo miłym i pogodnym człowiekiem, pomógł mi znieść po chodach moją walizkę, również wsadził ją do bagażnika swojego busa. 
Wsiadając do samochodu na chwilę odwróciłam głowę spoglądając na matkę. Wydała się teraz lekko wzruszona. Spuściłam nisko głowę, przez chwilę przeszła mnie myśl, że jednak w ostatniej chwili zmieni zdanie, nie martwiąc się się, że przez to może stracić posadę. Niestety myliłam się. Wsiadłam do środka pojazdu, zapinając pasy. Matka podbiegła do okna minibusa i pomachała mi.
-Uważaj na siebie - zwróciła się do mnie. 
-Niech się pani nie martwi, jeszcze się z panią skontaktuję - rzucił za mnie pan Park otwierając okno. 
Dopiero teraz poczułam lekki wstyd, tego jak odezwałam się w stosunku do mojej jedynej jeszcze żyjącej rodzicielki. 

----------------------------






Dzisiaj obędzie się bez bohaterów. 
Dziękuję za te przynajmniej 3 komentarze. Liczę na to iż zlitujecie się nade mną i dacie w tej notce przynajmniej 5 komci
Następny rozdział pojawi się dopiero (prawdopodobnie) we czwartek/piątek
Nie jestem pewna, bo mam zaliczenie z angielskiego T.T tak dopiero teraz zaczęłam się uczyć i jakoś ten rok nie za dobrze mi poszedł. 
(Nauczyciel po prostu mnie olał i teraz tak mam T.T)
 Również pojawi się 2 rozdział nowego opowiadania (Droga do przyszłości) mam nadzieję, że również spodoba wam się i będziecie go czytać, tak jak to opowiadanie.

To tyle na dzisiaj, 
Do Zobaczenia!
i Dobranoc ;D 

środa, 22 sierpnia 2012

Wybaczcie

Wybaczcie dopiero zauważyłam, że nie mogą pisać komentarze osoby nie zalogowane na bloggerze...
Wybaczcie teraz już normalnie możecie.
Jeszcze raz SORRY !!

oczywiście w poniższej notce oczekuję jeszcze 2 komentarzy przynajmniej ;D wtedy dam nowy rozdział ;D Może mój chomiczek was zachęci....

NIom Kremóweczka tak prosi... !!!!

sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział 18 - Uczucia Wstydu? cz.1



-Proszę przyjedź do nas.... Przyjedzie menażer Sung, wtedy zobaczymy. Ponieważ twarz Soo-hwa jest zamazana to może się uda, że nie ucierpi - odpowiedział mi Bang. 
Jego zapewnienia jednak mi nie pomagały. Włożyłem słuchawki nastawiając muzykę na fula. 
Mimo, iż słuchałem wyjątkowo głośno muzykę, moje myśli były głośniejsze. Bałem się. 
Zwyczajnie obleciał mnie strach. Magazyny, telewizja, portale to wszystko potrafi zniszczyć komuś życie. 
Jeden artykuł i koniec. 
Zrzuciłem z siebie słuchawki, odechciało mi się słuchania muzyki. Zastanawiał mnie fakt, kto mógł się dowiedzieć gdzie jestem. Starałem się naprawdę mocno by nikt mnie nie zauważył. Szczerze nikt mnie nawet nie poznał. 
To było podejrzane, ale jedyne co na razie możemy poradzić, to zrobić coś z tym artykułem. Może uda sie tak jak z amerykańskim wokalistą, telewizja uznała go za zmarłego, a tak na prawdę był to błąd, przez który musieli przepraszać. 
Godzinę później do naszego domu przyjechał menadżer. Minę miał straszną. 
- Dobrze musimy streszczać się, bo jeszcze mam coś do załatwienia. - usiadł z impetem na kanapę. 
Bang usiadł na stojącym obok fotelu, jako lider, miał za zadanie wypowiadać się za całą grupę, w chwili obecnej wypowiadał się za moją osobę. Reszta grupy, to oparła się o ścianę, to usadowili się na ziemi, tak jak ja zaczęli wsłuchiwać się w rozmowę. 
Siedziałem obok menadżera, byłem wyjątkowo cicho wsłuchując się w rozmowę. Poczułem się jakby, ktoś wyssał ze mnie cały mój entuzjazm. Zastanawiałem się co robi Soo-hwa. 


- Myślę, że uda się to załatwić, bo nawet ja w to nie wierzę, wbrew pozorom to są ludzie mniej rozumni. - menadżer Sung wstał z poważnym wyrazem twarzy. - By ta dziewczyna była czysta, musicie zerwać ze sobą kontakt Joon-hong. - zwrócił się do mnie, byłem szczerze nie obecny - Jeśli będziecie sie kontaktować jako przyjaciele, możliwe, że obydwoje nie będziecie mieć życia.  

Sumbenim Bang podał rękę na pożegnanie. Również wstałem, dopiero teraz doszły do mnie słowa menadżera. 
- Jak to? - odwróciłem wzrok, poczułem jak Jong-up klepie mnie po ramieniu. 
- To na ten czas, chodź może to potrwać dość długo. Nic nie obiecuję - powiedział poważnie. - Jak nazywa się ta dziewczyna? Będę musiał się z nią spotkać w wolnej chwili by to przedyskutować. - z kieszeni marynarki wyciągną masywny telefon z klawiaturą. 
- Soo-hwa.... nazwisko to chyba... Kang czy jakoś tak - mruknąłem. 




Menadżer Sung 

Jest to Aktor Jo In Sung, ale spodobał mi się jego poważny wygląd ;D 
Tak jak wcześniej ... czy mogę prosić o przynajmniej 5 komci.. ??

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 17 - Kompletny Chaos cz. 2



- To... nawet nie jest prawdą!! - podniosłem głos. - Rodzice wysłali nas wtedy do nocnego sklepu, nawet za ręce się nie trzymaliśmy!! 
Poniekąd wszystko było prawdą. Nie trzymałem Soo-hwa za rękę. Większość artykułu było szczerze wyssana z palca. Gotowałem się ze złości. Nie wiedziałem co mam zrobić. Uderzyłem czołem o stół przy którym siedziałem. Czułem się zrezygnowany. 
- Co można z tym zrobić? - zapytał hyung JongUp, Banga. 
(od aut. Dziwi mnie fakt i dalej nie mogę uwierzyć że JongUp jest w moim wieku.. serio -.- dziwne.. czasem mu zazdroszczę.. ) 
- Widać, że wszystko jest zmyślone. Joon, nie martw się osoba, która to napisała zapłaci za to wszystko - zapewnił Bang. 
- Zaraz zadzwonię do menadżera, przyjedzie do nas wtedy przemyślimy wszystko, tym czasem wyłączymy wszystkie telefony. Joon zadzwoń do rodziców, niech zostaną w domu. - podniosłem głowę robiąc minę bezradnego dziecka, Bang kontynuował - Zdjęcie mimo wszystko jest zrobione w okolicach twojego domu. Powiedz rodzicom by zrobili sobie wolne, niech nie odbierają stacjonarnego telefonu. 

Natychmiast złapałem za telefon. Moi rodzice nie widzieli na szczęście niczego w telewizji. Trudno mi było ich namówić, ale gdy poinformowałem o sytuacji, stali się poważni bardzo. W czasie jak zapewniałem, że Bang pomoże mi z tym coś zrobić, ojciec zabrał matce telefon i to co powiedział trochę ścisnęło mi serce. 

''Wybacz to była moja wina prosząc cię o tyle.'' 
Tak na prawdę nikt w tym nie zawinił, ale mój ojciec jak weźmie sobie coś do serca, to trzyma to jakiś czas. Te zdanie na długo kłębiło mi się w myślach. 
Gdy skończyłem rozmawiać przez telefon w pokoju gościnnym byli wszyscy. Hyung Dae-hyun, Young-jae i  Him-chan nie mogli uwierzyć w bzdety wypisane w tym artykule. Tak bardzo nie mogli w to uwierzyć, że zaczęli wertować w telewizji i sieci. 
Długo wpatrywałem się w ekran tabletu i zdjęcia, dopiero sobie przypominałem... o Soo-hwa
- A co z Soo-hwa? - odwróciłem się w stronę Sumbenim Bang'a, właśnie kończył rozmawiać z menadżerem. 
-Proszę przyjedź do nas.... Przyjedzie menażer Sung wtedy zobaczymy. Ponieważ twarz Soo-hwa jest zamazana to może się uda że nie ucierpi - odpowiedział mi Bang. 
Jego zapewnienia jednak mi nie pomagały. Włożyłem słuchawki nastawiając muzykę na fula. 




Poproszę o tylko przynajmniej 5 komci. Będę szczęśliwa że ktoś to czyta. Może jak ktoś zna jakąś fankę B.A.P to niech zaprosi ? ^^ mało jest stron gdzie ktoś pisze całą historię o B.A.P. Z góry THX. Oczywiście z tym zaproszeniem to żartuję.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 17 - Kompletny Chaos cz. 1




Udając, że nic mi nie jest uśmiechnąłem się. 
- Zamyśliłem się tylko... Zastanawia mnie, co będziemy jutro robić?
Nie dostałem odpowiedzi. Może to i dobrze, mniej problemów i dziwnych pytań. Wróciliśmy do naszego domu, jak zwykle byłem ostatni, uważałem bym nie zasnął zanim była by moja kolej.
W nocy przewracałem się z boku na bok, nie dałem rady zasnąć. 

Rano czekała mnie nie zbyt miła sytuacja. Korzystałem właśnie z Tablet'a, natrafiłem na jeden z portali. Było tam moje zdjęcie i zamazana twarz Soo-hwa. Przeraziłem się. 

Przetarłem oczy upewniając się czy to co widzę było prawdą. Zdjęcie było zrobione wtedy, gdy...
- O młody już nie śpisz - na progu gościnnego pokoju wszedł uśmiechnięty Bang. 
Jego uśmiech niestety zniknął z twarzy podchodząc do mnie. 
- Co to jest?- zapytał zabierając ode mnie tableta. 
- Joon... to ty jesteś na tym zdjęciu... - ton głosu Banga był przerażający. 
- Co się stało? - z sypialni wyszedł zaspany JoungUp. 
- Mamy problem. Joon dzisiaj nigdzie nie idziesz... zadzwonię do menadżera.. trzeba coś z tym zrobić. 
- Wytłumaczy mi ktoś >>ziew<< co tu tak głośno... - Jongup stawał się coraz bardziej zdziwiony. 
Nieprzytomny podszedł bliżej mnie, zabierajac Bangowi tableta. Zauważając artykuł zaczął czytać na głos.
- ''Joonhong zwany Zelo, raper z B.A.P ma dziewczynę? Znany dla nas maknae Zelo na naszych oczach rośnie ... ble ble ble , robocik Banga jak widać na zdjęciu znalazł dziewczynę. Ze zdjęcia wynika, iż dziewczyna i Joon nie próżnują. Nie znają się za długo a już chodzą za ręce i całują się... a na dodatek późnym wieczorem wybierają się do nocnego sklepu po podejrzane przedmioty. To aż tak mocno podrośli, że są nawet gotowi do współżycia?  Robią to....  A to wszystko na widoku publicznym. Czy to koniec kariery grupy? Kochany Zelo wszystkich fanek zawodzi? Jak nazywa się ta tajemnicza dziewczyna? '' eeee.... że co? - jego wzrok wędrował to na mnie to na posturę Banga. - To prawda? Hehe.... znasz ją kilka dni, a już się całowaliście i więcej, no ładnie ładnie.... - Jongup podał mi tableta.
- To... nawet nie jest prawdą!! - podniosłem głos. - Rodzice wysłali nas wtedy do nocnego sklepu, nawet za ręce się nie trzymaliśmy!! 
Poniekąd wszystko było prawdą. Nie trzymałem Soo-hwa za rękę. Większość artykułu było szczerze wyssana z palca. Gotowałem się ze złości. 




Bohaterowie: 

JongUp 

Cieszy mnie to że mogę ustawić datę opublikowania.... bo opowiadanie jest już trochę w napiskach ;D Didi.... teraz trochę będzie tego Żelcia więcej ... tak jak pragnęłaś ;D 


piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział I - Droga do przyszłości

Nienawidzę biegać z samego rana. Codziennie, dzień w dzień to samo.
Opiekun, który nami się zajmował ciągle powtarza

''Bez porannego biegu nie załapiecie odpowiedniej formy, a bez tego taniec zniszczy was na scenie. Poranny bieg to początek waszej wytrzymałości, ćwiczycie nie tylko całe ciało, ale i duszę.'' 

Tak powtarzał to cały czas. Dla mnie biegi to jedynie początek mordęgi, ale czego nie robi się dla własnych marzeń.

-So-hyon... Przyspiesz! - za sobą usłyszałem równie zdyszany głos mojego przyjaciela - Ji-sun.
Razem staraliśmy się spełnić własne marzenia, chodź szczerze nie do końca były nasze.
-Faster! (szybciej) Faster!!! Szczeniaki szybciej, jeśli chcecie i śpiewać, i tańczyć to ruszać się! - z końca wyprzedził nas perfidnie na rowerku trener.

Firma do której wstąpiliśmy, dzięki kastingom, nie była tą największą, ale mocno starała się by ich reputacja była na poziomie. W tym celu zaproponowała nowym ''rekrutom'' by założyć 6 osobową grupę w stylu Boys Band.

Nic nie mam do tej firmy, nie zaharowują nas, dają nam się normalnie uczyć, spotykać z rodziną, mamy jedzenie, gdzie spać. Jedynie powtarzają, że po pierwszym debiucie, będziemy musieli skupić się na koncertach i mniej czasu będziemy mieć dla rodzin. Jesteśmy na to przygotowani, przynajmniej Ji-sun, on szczerze po to chce dojść do czegoś by jak najmniej widzieć rodzinę.
Nie dziwię mu się. Ojciec - wieczny pan domu, u którego to tylko zdradzanie jego matki z innymi kobietami, natomiast matka - wieczna pani domu, kochająca zdradzieckiego męża. Ji-sun nienawidził jej za to. Współczuję mu takiego domu. Jego ojciec w ciągu 17 lat zdradził matkę 4 razy i z jedną miał dziecko, ale lafirynda była na tyle mądra, że usunęła ciąże. Ji-sun jest dla mnie jak brat, często jest gościem w moim domu. Chodź ja również nie miałem łatwego życia, bycie wychowywanym tylko przez matkę nakłada się wieloma wyśmiewaniami od kolegów. ''Syneczek mamusi'', tylko to ciągle słyszałem. Jedynie Ji nigdy mnie takim nie postrzegał, może dlatego, że on również nie miał za łatwego życia. Gdy skończyliśmy obydwoje po 15 lat, postanowiliśmy zacząć startować na różne kastingi. Dlatego chcemy pokazać, a wręcz udowodnić innym, że potrafimy zmienić nasze życie. Nie jestem pewien czy uda nam się to, ale musi.
Przyspieszyłem kroku bo byłem jednak bliżej przodu.

-Kurcze Ji, ty jesteś lepszy ode mnie w tańcu, a jednak masz słabą wytrzymałość - zaśmiałem się.
Ji-sun dogonił mnie, dysząc ciężko.
- Tyle, że ty nie masz problemów z płucami. - mruknął.

Fakt, ciągle o tym zapominałem, Ji miał problemy czasem z oddychaniem. Chodź zazdrościłem mu tej wytrwałości, mimo przeszkód jednak dawał z siebie wszystko.

-Dobra szczeniaki kończymy. Kazano mi wam przekazać jeszcze coś.. - zaczął trener.

To facet o wielkiej posturze, wręcz ogromny. Za każdym razem, gdy wychodziliśmy, ubrany był w szerokie dresy i czapce na głowie.

-Od jutra po południami będzie wami zajmować się trener tańca. Do jutra także macie wybrać lidera zespołu i wybrać nazwę grupy bo inaczej zrobi to za was guru ET'e, a to może nie być dla was miłą niespodzianką . - po informacji ze strony wielkoluda, wszyscy jęknęli na informacje.

Nikt jeszcze z naszej grupy nie poznał się dość dobrze by wybrać lidera grupy. Sam zacząłem się bać tego, jak każdy będzie mieć własne zdanie. Tylko czemu?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bohaterowie: (Wybaczcie, jeśli na zdjęciu znajduje się ktoś, kogo znacie, ale są pod moimi imionami. Mimo wszystko wyobraźcie sobie, że bohaterowie mniej więcej tak wyglądają.)


Imię: So-hyon Lee
Wiek: 17 lat
Hobby: śpiewanie, komponowanie, taniec, języki, kultura Europy
Grupa: W tworzeniu.

Imię: Ji-sun
Wiek: 17 lat
Hobby: taniec, śpiew, rap, przedmioty ścisłe,


Jest to nowa historia, mam nadzieję że się spodoba. Gdy skończę ''Świat w kolorach bieli'' , będę kontynuować tą historię.