- To na ten czas, chodź może to potrwać dość długo. Nic nie obiecuję - powiedział poważnie. - Jak nazywa się ta dziewczyna? Będę musiał się z nią spotkać w wolnej chwili by to przedyskutować. - z kieszeni marynarki wyciągną masywny telefon z klawiaturą.
- Soo-hwa.... nazwisko to chyba... Kang czy jakoś tak - mruknąłem. - Czyli na ten czas muszę zerwać z nią kontakt? - zapytałem z nadzieją w głosie, że jednak nie będę musiał.
-Tak. Soo-hwa Kang, - menadżer Sung spojrzał na swój telefon - jestem pewny, że gdzieś usłyszałem to nazwisko...
Spojrzałem lekko zdziwiony na menadżera. Ten jednak pokręcił głową, że jednak mógł się przesłyszeć. Zostawił nas z zapewnieniem pomocy w wyjaśnieniu tej wariackiej sprawy.
Zrezygnowany usiadłem na kanapie.
-Dziwi mnie fakt, że ktoś był wstanie ciebie rozpoznać. Chyba, że ktoś ciebie już wcześniej śledził? - rzekł sumbenim Himchan, rzucając się na sofę obok mnie.
-Nie mam pojęcia... - mruknąłem, jeszcze bardziej ściszając głos - Error... - zniżyłem jeszcze mocniej głowę.
-Żałośnie teraz wyglądasz. Będzie dobrze - klepną mnie mocno po plecach sumbenim Bang.
Poczułem się jakby mnie wręcz ktoś obraził.
--------Soo-hwa------
- Przepraszam, że zakłóciłem pani spokojny wieczór. - usłyszałam rozmowę mamy z panem Parkiem.
Coś na prawdę czułam, że te jej zachowanie przy tym facecie jest dziwne.Widać że się nim zauroczyła, a to nie wierna żona.
-Jutro moja córka będzie gotowa się przenieść - przytaknęła moja mama na pożegnanie.
- Rozumiem, będę tutaj jutro przed 10. Dobranoc, życzę miłej nocy. - pokłonił się i wyszedł.
-Czaje, że już postanowiłaś mnie wykurzyć z domu, mamo. Dobrze... - odezwałam się do mamy po angielsku, gdy tylko zamknęła drzwi - Kapuję, zrobię to, ale nie dla ciebie tylko dla taty. Chodź wiem, że on by przyznał mi rację, gdyby jeszcze żył.
Mama stanęła bokiem do mnie, widać, że poczuła się źle, gdy wspomniałam o zmarłym ojcu.
-Wiem, że czujesz sie źle, ale to dla twojego dobra. Masz talent, który nie powinien się zmarnować - z każdym słowem mamy coraz bardziej gotowałam się ze złości.
Nigdy mnie nie słuchała, nie liczyło się dla niej moje zdanie. Zawsze decydowała za mnie.
-Nigdy nie liczysz się z moim zdaniem. Powiedziałam jutro będę już spakowana, ale nie licz na to że będę się z tobą kontaktować ! - na ostatnie słowa wręcz krzyknęłam ze złości.
Wyszłam szybkim krokiem z pokoju. Natychmiast zaczęłam pakować swoje rzeczy do walizki, którą przyciągnęłam do siebie z konta pokoju. Byłam wściekła, gdy wpakowałam wszystko co mogło by mi się przydać było grubo po godzinie pierwszej rano. Zgasiłam światło w pokoju, padłam zmęczona, zdenerwowana i zirytowana na posłane łóżko. W domu było bardzo cicho. Przerażał mnie ten spokój. Wpatrywałam się w ciemny sufit. Jeszcze nie zdążyłam zaaklimatyzować się w nowym miejscu, a już muszę go opuszczać. Przewróciłam się na brzuch wtulając twarz w poduszę, oszukana zaczęłam płakać.
Niektóre dziewczyny były by wręcz zadowolone z tego, że mają możliwość wstąpienia w progi Show biznesu, ja niestety tak się nie czułam i to tak bolało.
Obudzona zostałam lekkim zapukaniem do mojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam zerknęłam na telefon, nie myślałam, że mimo to było lekko po godzinie 8 rano będę zdatna do życia. Wstałam, siadając na progu łóżka, osoba, która pukała do mojego pokoju była nikim innym jak matką z którą nie chciałabym teraz rozmawiać. Nie weszła jednak do mojego pokoju, tak jakby bała się ze mną rozmawiać. Czyżby miała wyrzuty sumienia? Kogo ja oszukuję, nigdy ta kobieta nie miała wyrzutów, gdy szło coś po jej myśli. Zabrałam kilka rzeczy i po cichu by matka nie słyszała, wyszłam z pokoju zamykając się od razu w łazience. Stanęłam przy lustrze, popatrzyłam na moją twarz, była mocno opuchnięta i widać było, że nie spałam za dobrze, wskazywały na to moje jeszcze większe wory pod oczami. Wzięłam zimny prysznic. Nie miałam ochoty na jedzenie, więc wyciągnęłam z mojego byłego pokoju ciężką walizkę i postawiłam w dużym pokoju. Usiadłam w fotelu wpatrują się gdzieś w dal.
-Zjedz coś... - w pokoju pojawiła się matka ze śniadaniem dla mnie.
Ułożyła bambusową podkładkę na stole po czym postawiła przede mną talerz z kanapką. Byłam na nią zła, więc odwróciłam wzrok. Nie chciałam na nią spoglądać, gdy próbuje bym poczuła się winna tego co wczoraj powiedziałam. Mama zrezygnowana odwróciła się na pięcie, dopiero wtedy do niej się odezwałam.
- Nie mam ochoty na jedzenie. Schudnę przynajmniej.
- Musisz coś zjeść. - nalegała.
- Chociaż w tym nie decyduj za mnie. Wystarczy, że już z jednym to zrobiłaś - odpowiedziałam półgębkiem.
Odebrałam wrażenie, że matka już nie chciała więcej mącić w moim życiu. Zostawiła mnie samą i sama zaczęła wybierać się do pracy, do której miała na popołudniową zmianę. Przez jej przyzwyczajenie zaczęła wybierać się wcześniej, grubo wcześniej.
Siedziałam sama w pokoju, aż do godziny 9. Przyglądałam się co jakiś czas jak matka krząta się to po pokoju to w łazience. Jedynie omijała bardzo miejsce w którym siedziałam.
Tak jak pan Park obiecał zjawił się u nas przed godziną dziesiątą. Mama od razu zjawiła się jakby nigdy nic w pokoju gościnnym.
-Dzień dobry - kulturalnie przywitał się mężczyzna.
Po krótkiej rozmowie i informacji przy jakim adresie będę obecnie mieszkać, opuściliśmy mieszkanie w którym została moja matka.
Pan Park okazał się bardzo miłym i pogodnym człowiekiem, pomógł mi znieść po chodach moją walizkę, również wsadził ją do bagażnika swojego busa.
Wsiadając do samochodu na chwilę odwróciłam głowę spoglądając na matkę. Wydała się teraz lekko wzruszona. Spuściłam nisko głowę, przez chwilę przeszła mnie myśl, że jednak w ostatniej chwili zmieni zdanie, nie martwiąc się się, że przez to może stracić posadę. Niestety myliłam się. Wsiadłam do środka pojazdu, zapinając pasy. Matka podbiegła do okna minibusa i pomachała mi.
-Uważaj na siebie - zwróciła się do mnie.
-Niech się pani nie martwi, jeszcze się z panią skontaktuję - rzucił za mnie pan Park otwierając okno.
Dopiero teraz poczułam lekki wstyd, tego jak odezwałam się w stosunku do mojej jedynej jeszcze żyjącej rodzicielki.
----------------------------
Dzisiaj obędzie się bez bohaterów.
Dziękuję za te przynajmniej 3 komentarze. Liczę na to iż zlitujecie się nade mną i dacie w tej notce przynajmniej 5 komci.
Następny rozdział pojawi się dopiero (prawdopodobnie) we czwartek/piątek.
Nie jestem pewna, bo mam zaliczenie z angielskiego T.T tak dopiero teraz zaczęłam się uczyć i jakoś ten rok nie za dobrze mi poszedł.
(Nauczyciel po prostu mnie olał i teraz tak mam T.T)
Również pojawi się 2 rozdział nowego opowiadania (Droga do przyszłości) mam nadzieję, że również spodoba wam się i będziecie go czytać, tak jak to opowiadanie.
To tyle na dzisiaj,
Do Zobaczenia!
i Dobranoc ;D
z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ^^
OdpowiedzUsuńAle ta matka Soo jest niedobra >< zastanawiam się co teraz bedzie z naszą biedna Soo. Niech Zelo i ona nie zrywaja ze sobą kontaktu ;x a końcówka to jest mega :O jednak okazało się, iż matka ma serce, a Soo ja jednak kocha mimo tego co zrobiła. Czekam na kolejna cześć z niecierpliwością *.* DUŻO DUŻO WENY i nie konńcz za szybko tego opka. 2 opowiadanie tez jest świetne tez czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuń~Shock~
cieszy mnie to że rozdział sie podobał ^^
UsuńNie tylko rozdział, ale całe opowiadanie :D
UsuńI co dalej?
OdpowiedzUsuńCooo dalej? No tak, mam 19 rozdział do czytania teraz >D
Ty mi się tam staraj córuś ^^
^^
Usuń