niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 4 - Postanowienie



----wzmianki snów Soo-hwa----

Stałam na skarpie. Co tam robiłam? Nie mam pojęcia. Stałam czując zimny wiatr, tak jakby przepowiadał mi że stanie się coś czego bym nie chciała. Coś czego już dawno zapomniałam, a wręcz odrzucałam. 

Nagle moja noga przesunęła się do przodu. Tak jakby moja postać chciała wskoczyć do ciemnej dziur która właśnie pojawiała się pod nogami. 
W ostatniej chwili poczułam jak coś dużego i ciepłego łapie mnie od tyłu. Niestety twarzy nie zobaczyłam. 
----------------
Tak właśnie zostałam zbudzona przez budzik. Chciało mi się jeszcze pospać bo sen zapowiadał się być ciekawy. Prawdopodobnie jak otworze oczy za chwilę o nim zapomnę. Może się powtórzy? Było by miło. 
Przewróciłam się na plecy w celu poszukania telefonu, który leżał gdzieś na podłodze. Szybko wyłączyłam i wstałam. 
Wczoraj z mamą kupiłyśmy tylko nowy czajnik elektryczny, więc z pożywnego śniadania na razie nici. Zagotowałam wodę a w tym czasie szybko pomoczyłam twarz zimną wodą by się obudzić. Nie powinnam była tego robić bo strasznie zimno mi się zrobiło. 
Postawiłam na ziemi 2 kubki z zupką chińską i zalałam już ugotowaną błyskawicznie wodą. Po skończonym zadaniu poszłam zbudzić matkę, która miała... heh... kaca. 
- Boże głowa mnie boli - mruczała pod nosem.
Zwykle psychiczna kobieta teraz pokazała swój prawdziwy charakter. 
Podałam jej kubek z zupką i pałeczki. Tak zaczęłyśmy je opróżniać razem. 
- Dzisiaj może nie idź szukać mi szkoły bo dzisiaj ma przyjechać ciężarówka... - powiedziałam. 
- Tak myślisz.... - westchnęłą niepewnie. 
Pokiwałam znacząco głową - Wczoraj gadałaś że zaprosiłaś tych Choi... do nas na parapetówkę... 
Dopiero teraz mama wyprostowała się. 
- Matko zapomniałam przez chwilę... Taak... zaprosiłam... szczerze mąż mojej koleżanki zaproponował nam pomóc z przestawianiem mebli a później dopiero parapetówka - złapała się za głowę. 
Znowu powróciła ta dziwna kobieta, z niewyparzonym językiem. 
- Rozumiem ... Postaram się jakoś to wszystko ogarnąć, gdy ty będziesz na rozmowach... - uśmiechnęłam się.
-AAA rozmowy!! - krzyknęła szybko dokańczając swoją porcję. 
Wstała i pobiegła do walizki gdzie miała pięknie wyprasowane ubranie które przygotowała w Californi przed wyjazdem. 
- Córciu ja wracając zajadę by załatwić kogoś do zamontowania telefonu to już może po jutrze będzie internet naziemny... - krzyczała już z łazienki. 
Uśmiechnęłam się zabierając puste kubki i zużyte pałeczki. 
Wrzuciłam je do foliowej torebki, która została przeznaczona na śmieci. 
-... Będzie przynajmniej taniej. Jeszcze załatwię już kubeł na śmieci. - uśmiechnęła się poprawiając kołnierzyk od swojej eleganckiej garsonki. 
- Gdzie moja kosmetyczka - krzyczała przewracając do góry nogami swoją walizkę. 
Sprytnie podałam jej szybciej zanim miałaby zamiar ją jeszcze bardziej rozwalić. 
- Dzięki... - powiedziała i stanęła jak modelka przede mną. - Jak wyglądam? 
- Ślicznie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
Tak właśnie wyprawiłam mamę na rozmowę w sprawie pracy. 
Sama zaczęłam zbierać porozwalane rzeczy by w razie czego jakby mieli przyjechać jacyś ludzie nasze ubrania nie leżały na środku mieszkania. 
Słusznie zrobiłam po 2 godziny później zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyjechali ludzie i zaczęli wstawiać nasze meble. pokazywałam gdzie mają przenosić moje rzeczy powędrowały do mojego pokoju mamy do mamy, i tak dalej. 
W trakcie gdy panowie jeszcze wnosili wróciła także moja mama. Była wręcz w niebo wzięta. Dostała pracę na miejscu. Teraz będzie zajmować się księgowością w jakimś biurze, zacząć pracę miała właśnie już za 4 dni. 
Gdy już resztą rozkładania rzeczy zajęła się mama ja zajęłam się jakoś przemeblowywaniem mojego pokoju. 

---Myślami Joonhong'a----------
- Rodzinę .... - zaczął rozmyślać Bang powracając do wspólnego pokoju w którym śpimy - Dzisiaj ty nie masz wolnego.
Powiedział na co mi gęba po prostu opadła. Myślałem że dziś jakoś odpocznę sobie i odwiedzę rodzinę, a tu lider z takim tekstem. 
- że... co? - zapytałem próbują się upewnić czy to prawda. 
- Dzisiaj masz wywiad Maknae - powiedział uśmiechając się. -  Razem ze mną. 
Jego uśmiech mnie na prawdę czasem przerażał. Mimo to był dobrym Sunbae. Mój entuzjazm padł wraz ze zdaniem wywiad. 
Odbębniłem swoją robotę, która wręcz pozorów podoba mi się. Nie wymienił bym jej na inną. 
Jest ciężka ale za to jestem sławny, nawet za granicą. 
Znowu ze zmęczenia zasnąłem na swoim łóżku. Założę sie że jeszcze bardziej będę nazywanym brudasem. Gdyby nie wymyślili by tej kolejności, a zrobiliby jeszcze jedną łazienkę nie było by takiego problemu. 
Wstałem dzisiaj z dość dziwnym uczuciem. Miałem nadzieję, że to uczucie się nie powtórzy. Ociężały wstałem z łóżka i ponownie ukradkiem poszedłem się umyć. Odbębniłem też poranne pranie i tylko kwestią czasu było czy dostane pozwolenie na odwiedzenie rodziny. 
- Czy mogę dziś pojechać do domu? - zapytałem robiąc duże oczka w stronę Lidera zespołu. 
Niestety by gdzieś iść musiałem dostawać pozwolenie bo byłem nie pełnoletni i na dodatek najmłodszy z B.A.P. 
- Hymmm tak... coś wymyślę by ciebie tam zawieść. - powiedział. 
Uśmiechnąłem się jak pięcioletnie dziecko. 
-Dziękuję - i już nie było mnie. 
Zadowolony czekałem już przy samochodzie, który załatwił mi Bang. 
Byłem mu wdzięczny, czasem na prawdę zastępuje mi ojca. 
Na miejscu tylko mi powiedział. 
- Zadzwoń bym po ciebie przyjechał. Trzeba uważać na paparazzi, a sam nie chcesz by twoi rodzice mieli problem. 
Pokiwałem głową i założyłem kaptur na głowę. 
Przy drzwiach do domu przywitała mnie matka. Była bardzo zadowolona. 
- Mój synek wrócił - czasem może takie zdanie irytować ale przez to iż nie widziałem długo rodziny nie przeszkadzało mi to.
Zdziwiłem się jednak że rodzice stali ubrani i chyba gdzieś się wybierali. 
- A wy gdzie? Przyjechałem do was a wy.. - nie dokończyłem.
- Wybieramy się do naszej znajomej właśnie wróciła z Kalifornii z córką. - uśmiechnęła sie do mnie ukradkiem mama. 
Właśnie krzątała się po kuchni.
- Chodź z nami będziesz się dobrze bawić, pomożesz ... - rzekł ojciec wchodząc również do kuchni. - Matko jeszcze podrosłeś... Już mnie przerosłeś ... 
Haha
Zaśmiał się ojciec. Był zabawny, aż za bardzo i co ja musiałem zrobić, niestety się zgodzić. Dlaczego? Nie codziennie ich widzę tym bardziej takich szczęśliwych. 

BOHATEROWIE

Kim Him Chan


2 komentarze:

  1. rozdział bardzo fajny. a poza tym podobają mi się wszystkie piosenki na tym blogu. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ^^ dziękuję .. to właśnie piosenki grupy B.A.P z opowiadania ;D Jeśli nie znasz tej grupy to coś ci podpowiem.. Zelo jest jednym z głównym bohaterów opowiadania. Jeżeli słuchasz piosenkę goodbye od 1:38 to właśnie młody Joonhong ;D ^^ jakbyś nie znała grupy ;D

      Usuń