Muzyka do rozdziału:
-Wiecie, ostatnio się tak zastanawiałem... - rzekł Bang.
-Wiecie, ostatnio się tak zastanawiałem... - rzekł Bang.
Dzisiaj okazywał się być jedynym rozmówcą, z całej naszej szóstki. Każdy przerwał zajmowaniem się własnymi sprawami. Odwróciliśmy się w jego stronę.
- Zróbmy następny come back. Teraz inny. Pokażmy siebie w innym świetle. - powiedział poważnie.
-Jesteś tego pewny Young-guk? - zapytał Himchan siadając na ziemi.
-Jeśli chcecie? Wiem jakie jest życie w....
------Myślami Soo-hwa------
-Nie kocham cie. - powiedziałam przez żywne łzy. - Nic do ciebie nie czuje i nawet wymuszony pocałunek tego nie zmieni. Mam nadzieje, że przez jakiś czas nie będę cie musiała widywać, gdy będę sama.
Odwróciłam się i odeszłam jak najdalej. Nie chciałam dzisiaj widzieć kompletnie tej osoby. Jiro okazał się draniem, który myśli chyba tylko o sobie.
Ruszyłam pędem. Wycierałam ręką usta, wyciągnęłam paczkę chusteczek i szybko weszłam do łazienki. Stanęłam przy lustrze. miałam zaczerwienione oczy. Byłam blada niż zwykle, wyglądałam okropnie. Chusteczką delikatnie wytarłam oczy. Czułam się źle, ja chyba zwyczajnie w dalszym ciągu kochałam Junhoonga (Joonhonga).
Zdenerwowana rzuciłam gdzieś w kąt zużytą chusteczkę. Rozpłakałam sie na dobre.
Zapragnęłam zobaczyć się z Jun'em.
Usłyszałam jakieś kobiece głosy. Szybko uspokoiłam się, wytarłam oczy ręką i uśmiechnęłam się sztucznie w stronę lustra. Wyszłam z pomieszczenia. Zderzyłam sie z dziewczynami z którymi mieszkam. Były zdziwione z mojego widoku.
Uśmiechałam się udając, że wszystko jest w porządku. Yumi podeszła do mnie łapiąc za ramię.
-Kochana co ty tu robisz? Powinnaś była zostać. - zrobiła zmartwioną minę.
Zrobiło mi się żal, że nie słucham nikogo. Niestety, gdyby wiedziały jaka jest prawda. Spuściłam lekko głowę, po czym podniosłam ponownie spoglądając prosto w ciemnawe oczy Yumi.
- Nie martw sie Unni - uśmiechnęłam sie - Przyszłam nagrać piosenkę. Tylko tyle, to chyba nie przeszkodzi mi.
Zdałam sobie sprawę że niestety muszę jeszcze po spotykać się grupą Black Rock. To będzie boleć, nawet jeśli jest tam Jiro. Będę to robić dla dziewczyn. Jeśli będę sie sprzeciwiać nałożę na siebie i mamę za dużo kłopotów.
Złapałam liderkę Ziploc pod rękę. - To teraz mamy nagranie tak, dziewczynki? - odwróciłam sie do reszty.
-Tak Soo My teraz idziemy na lekcje śpiewu. - pomachała do mnie zadowolona Shin-hye.
Ruszyłam z Yumi do sali, gdzie miało być nagranie. Przed drzwiami stał Menadżer.
Przeraziłam sie na jego widok. Nie zauważył jednak mnie, był zajęty rozmową.
- Proszę, nie będę rozmawiać przez telefon, proszę przyjechać do firmy - rzekł.
Jednak, ostatecznie mnie zauważył, szybko mruknął coś do telefonu i szybko wsadził telefon do jeansowych spodni. Lekko ukłoniłyśmy sie z Yumi do pana Parka, naszego menadżera. Dzisiaj był mniej elegancko ubrany niż zwykle. Zwykły granatowy T-shirt z rysunkiem czerwonego chińskiego smoka oraz proste jeansy, takie jak zwykle nosi się w Ameryce przez zwyczajnych chłopaków.
- Soo-hwa, co tu robisz? - na chwilę się zaciął - Mogłem się domyślić. nie odpowiadaj tylko wchodź.
Machnął ręką co mnie zdziwiło. Wślizgnęłyśmy się z Yumi do sali. W środku już byli prawie wszyscy, nie było lidera Black Rock - Jiro.
Usiadłyśmy na miękkim siedzeniu, mnie mało interesowało gdzie jest Jiro, chodź było to dość dziwne. Zaczęłyśmy się przyglądać chłopakom jak stroją instrumenty. Jedynie nie robił tego Park Ha-min, poprzyciskał coś przy keyboradzie i szybko zjawił się blisko nas. Uśmiechnięty był od ucha do ucha.
-Nie przeszkadzam? - zapytał jednak niepewnie.
-Skąd że, Ha-min - uśmiechnęłam się słodko.
- Soo, może widziałaś Jiro? - zapytał nagle, na co się wyjątkowo zdziwiłam. Postanowił dokończyć to co zaczął - Chodzi mi oto, że przyszedł tu na chwilę po czym wyszedł. Nie był wyjątkowo zadowolony. - posmutniał.
Usiadł obok Yumi. Nie patrzył na nas, tylko spuścił głowę. Yumi zrobiło mu się żal, jak i mnie, unni postanowiła pogłaskać go po głowie.
-Nie martw się. - zapewniła - za niedługo przyjdzie.
-Mam nadzieję - chlipną - Jest dla mnie jak prawdziwy Hyung, którego nie mam.
-Rozumiemy - zapewniłam.
Nie myślałam, że ten chłopak może się tak martwić. Zwykle było czuć u niego wielką impresje. Nie pokazywał na sobie smutku. Przynajmniej taką miałam dotychczas opinię. Okazało się że Park jest młodszy ode mnie. Z uśmiechem, niestety w dalszym ciągu sztucznym, pozwoliłam się nazywać nuną.
Podszedł do nas perkusista zespołu - Jin. Poklepał chłopaka po plecach i rozkazał maluchowi by wziął się w garść, bo zachowuje się jak ''pedał''. Nie mogłam uznać to za miłe, ale widocznie to postawiło Ha-mina na nogi. Chłopaczyna od razu uśmiechnął się oburzony, twierdząc, że nim nie jest.
Dopiero po jakimś czasie przyszedł Jiro, jak jeszcze wcześniej go widziałam nie miał spuchniętej wargi. teraz własnie ją miał, Ha-min przybiegł do niego piszcząc.
-Hyung co ci jest? Dlaczego masz spuchniętą wargę? Dlatego tak długo nie wracałeś? - skakał oglądając ranę.
-Nic mi nie jest uderzyłem się drzwiami - zapewniał podnosząc ręce i próbując odsunąć od siebie maknae.
Basista grupy - Il Woo podszedł do małego i pociągną go, ratując lidera od nadmiernego zamartwiania Ha-mina. Dopiero teraz najmłodszy w grupie uspokoił się. Jiro popatrzył sie w moją stronę, wzrok miał straszy a jednocześnie, jakby czuł ból. Nie interesowało mnie to, jeśli raczył bez mojej zgody mnie pocałować, gdy nic do niego nie czuję to nie będę nawet się nim zamartwiać.
Dostawał jeszcze kilka pytań na temat, dlaczego ma spuchnięta wargę. Odpowiadał spokojnie tak samo jak odpowiedział Ha-minowi.
Tak zajęliśmy miejsce w pomieszczeniu do nagrywania. Ja, Yumi i Jiro staliśmy przy mikrofonach, również i całe Black Rock miało mikrofony. Poczułam muzykę, dźwięk instrumentów, do melancholijnie spokojnej piosenki napawało moje ciało od stup do głów. Chodź na chwilę oderwałam się od problemów, a moim oczom pokazała się błogość dźwięków.
Nagrywaliśmy dwa razy. Ze względu byśmy z Yumi mogły się przyzwyczaić do piosenki. Następne nagranie poszło, bardzo szybko. Mężczyzna, który zajmował się sprzętem z zadowoleniem pokazał kciuki.
Przypomniałam sobie pewną rzecz o którą chciałam zapytać menadżera. Chciałam się spotkać z mamą. Niestety menadżer opuścił pomieszczenie widząc, że nam dobrze idzie zanim drugi raz zaczęliśmy nagrywać. Dyskretnie przeprosiłam i powiedziałam, że idę do menadżera.
Wyszłam z sali nagraniowej i poszłam do małego biura Parka Je-woo. Niestety przy drzwiach usłyszałam, że ktoś jest w biurze menadżera. Stanęłam bliżej i niegrzecznie zaczęłam podsłuchiwać. Nagle usłyszałam jak druga osoba wymawia moje nazwisko.
-Proszę pana Kang Soo-hwa nie powinna bardzo ciężko pracować. - zaczął niski głos.
-O czym pan profesor mówi? - teraz usłyszałam głos menadżera.
-Dziewczyna ma dość niebezpieczną chorobę. Już mówiłem przed chwilą wręczam też wyniki o które pan prosił. Proszę poinformować jej rodzinę. - powiedział ponownie groźnie jakiś profesor.
-rozumiem. - rzekł niepewnie menadżer, usłyszałam jak wstaje.
-Musi uważać, dopóki nie dostanie leków. - poważny głos lekarza nie zmieniał się był widocznie oburzony faktem, że musiał osobiście przyjeżdżać do filmy.
Przestraszyłam się, mówili o mnie. Tylko jaką chorobę? To było straszne.
Przyłożyłam rękę do ust. Skuliłam się, znowu zaczęłam płakać. Jak to jestem chora? Nie chciało mi to przejść przez głowę. nie wiem dlaczego, odwróciłam sie, po prostu chciałam udawać, że nic się nie stało. Pędem wróciłam do sali nagraniowej. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Nie potrafiłam się opanować.
- Zróbmy następny come back. Teraz inny. Pokażmy siebie w innym świetle. - powiedział poważnie.
-Jesteś tego pewny Young-guk? - zapytał Himchan siadając na ziemi.
-Jeśli chcecie? Wiem jakie jest życie w....
------Myślami Soo-hwa------
-Nie kocham cie. - powiedziałam przez żywne łzy. - Nic do ciebie nie czuje i nawet wymuszony pocałunek tego nie zmieni. Mam nadzieje, że przez jakiś czas nie będę cie musiała widywać, gdy będę sama.
Odwróciłam się i odeszłam jak najdalej. Nie chciałam dzisiaj widzieć kompletnie tej osoby. Jiro okazał się draniem, który myśli chyba tylko o sobie.
Ruszyłam pędem. Wycierałam ręką usta, wyciągnęłam paczkę chusteczek i szybko weszłam do łazienki. Stanęłam przy lustrze. miałam zaczerwienione oczy. Byłam blada niż zwykle, wyglądałam okropnie. Chusteczką delikatnie wytarłam oczy. Czułam się źle, ja chyba zwyczajnie w dalszym ciągu kochałam Junhoonga (Joonhonga).
Zdenerwowana rzuciłam gdzieś w kąt zużytą chusteczkę. Rozpłakałam sie na dobre.
Zapragnęłam zobaczyć się z Jun'em.
Usłyszałam jakieś kobiece głosy. Szybko uspokoiłam się, wytarłam oczy ręką i uśmiechnęłam się sztucznie w stronę lustra. Wyszłam z pomieszczenia. Zderzyłam sie z dziewczynami z którymi mieszkam. Były zdziwione z mojego widoku.
Uśmiechałam się udając, że wszystko jest w porządku. Yumi podeszła do mnie łapiąc za ramię.
-Kochana co ty tu robisz? Powinnaś była zostać. - zrobiła zmartwioną minę.
Zrobiło mi się żal, że nie słucham nikogo. Niestety, gdyby wiedziały jaka jest prawda. Spuściłam lekko głowę, po czym podniosłam ponownie spoglądając prosto w ciemnawe oczy Yumi.
- Nie martw sie Unni - uśmiechnęłam sie - Przyszłam nagrać piosenkę. Tylko tyle, to chyba nie przeszkodzi mi.
Zdałam sobie sprawę że niestety muszę jeszcze po spotykać się grupą Black Rock. To będzie boleć, nawet jeśli jest tam Jiro. Będę to robić dla dziewczyn. Jeśli będę sie sprzeciwiać nałożę na siebie i mamę za dużo kłopotów.
Złapałam liderkę Ziploc pod rękę. - To teraz mamy nagranie tak, dziewczynki? - odwróciłam sie do reszty.
-Tak Soo My teraz idziemy na lekcje śpiewu. - pomachała do mnie zadowolona Shin-hye.
Ruszyłam z Yumi do sali, gdzie miało być nagranie. Przed drzwiami stał Menadżer.
Przeraziłam sie na jego widok. Nie zauważył jednak mnie, był zajęty rozmową.
- Proszę, nie będę rozmawiać przez telefon, proszę przyjechać do firmy - rzekł.
Jednak, ostatecznie mnie zauważył, szybko mruknął coś do telefonu i szybko wsadził telefon do jeansowych spodni. Lekko ukłoniłyśmy sie z Yumi do pana Parka, naszego menadżera. Dzisiaj był mniej elegancko ubrany niż zwykle. Zwykły granatowy T-shirt z rysunkiem czerwonego chińskiego smoka oraz proste jeansy, takie jak zwykle nosi się w Ameryce przez zwyczajnych chłopaków.
- Soo-hwa, co tu robisz? - na chwilę się zaciął - Mogłem się domyślić. nie odpowiadaj tylko wchodź.
Machnął ręką co mnie zdziwiło. Wślizgnęłyśmy się z Yumi do sali. W środku już byli prawie wszyscy, nie było lidera Black Rock - Jiro.
Usiadłyśmy na miękkim siedzeniu, mnie mało interesowało gdzie jest Jiro, chodź było to dość dziwne. Zaczęłyśmy się przyglądać chłopakom jak stroją instrumenty. Jedynie nie robił tego Park Ha-min, poprzyciskał coś przy keyboradzie i szybko zjawił się blisko nas. Uśmiechnięty był od ucha do ucha.
-Nie przeszkadzam? - zapytał jednak niepewnie.
-Skąd że, Ha-min - uśmiechnęłam się słodko.
- Soo, może widziałaś Jiro? - zapytał nagle, na co się wyjątkowo zdziwiłam. Postanowił dokończyć to co zaczął - Chodzi mi oto, że przyszedł tu na chwilę po czym wyszedł. Nie był wyjątkowo zadowolony. - posmutniał.
Usiadł obok Yumi. Nie patrzył na nas, tylko spuścił głowę. Yumi zrobiło mu się żal, jak i mnie, unni postanowiła pogłaskać go po głowie.
-Nie martw się. - zapewniła - za niedługo przyjdzie.
-Mam nadzieję - chlipną - Jest dla mnie jak prawdziwy Hyung, którego nie mam.
-Rozumiemy - zapewniłam.
Nie myślałam, że ten chłopak może się tak martwić. Zwykle było czuć u niego wielką impresje. Nie pokazywał na sobie smutku. Przynajmniej taką miałam dotychczas opinię. Okazało się że Park jest młodszy ode mnie. Z uśmiechem, niestety w dalszym ciągu sztucznym, pozwoliłam się nazywać nuną.
Podszedł do nas perkusista zespołu - Jin. Poklepał chłopaka po plecach i rozkazał maluchowi by wziął się w garść, bo zachowuje się jak ''pedał''. Nie mogłam uznać to za miłe, ale widocznie to postawiło Ha-mina na nogi. Chłopaczyna od razu uśmiechnął się oburzony, twierdząc, że nim nie jest.
Dopiero po jakimś czasie przyszedł Jiro, jak jeszcze wcześniej go widziałam nie miał spuchniętej wargi. teraz własnie ją miał, Ha-min przybiegł do niego piszcząc.
-Hyung co ci jest? Dlaczego masz spuchniętą wargę? Dlatego tak długo nie wracałeś? - skakał oglądając ranę.
-Nic mi nie jest uderzyłem się drzwiami - zapewniał podnosząc ręce i próbując odsunąć od siebie maknae.
Basista grupy - Il Woo podszedł do małego i pociągną go, ratując lidera od nadmiernego zamartwiania Ha-mina. Dopiero teraz najmłodszy w grupie uspokoił się. Jiro popatrzył sie w moją stronę, wzrok miał straszy a jednocześnie, jakby czuł ból. Nie interesowało mnie to, jeśli raczył bez mojej zgody mnie pocałować, gdy nic do niego nie czuję to nie będę nawet się nim zamartwiać.
Dostawał jeszcze kilka pytań na temat, dlaczego ma spuchnięta wargę. Odpowiadał spokojnie tak samo jak odpowiedział Ha-minowi.
Tak zajęliśmy miejsce w pomieszczeniu do nagrywania. Ja, Yumi i Jiro staliśmy przy mikrofonach, również i całe Black Rock miało mikrofony. Poczułam muzykę, dźwięk instrumentów, do melancholijnie spokojnej piosenki napawało moje ciało od stup do głów. Chodź na chwilę oderwałam się od problemów, a moim oczom pokazała się błogość dźwięków.
Nagrywaliśmy dwa razy. Ze względu byśmy z Yumi mogły się przyzwyczaić do piosenki. Następne nagranie poszło, bardzo szybko. Mężczyzna, który zajmował się sprzętem z zadowoleniem pokazał kciuki.
Przypomniałam sobie pewną rzecz o którą chciałam zapytać menadżera. Chciałam się spotkać z mamą. Niestety menadżer opuścił pomieszczenie widząc, że nam dobrze idzie zanim drugi raz zaczęliśmy nagrywać. Dyskretnie przeprosiłam i powiedziałam, że idę do menadżera.
Wyszłam z sali nagraniowej i poszłam do małego biura Parka Je-woo. Niestety przy drzwiach usłyszałam, że ktoś jest w biurze menadżera. Stanęłam bliżej i niegrzecznie zaczęłam podsłuchiwać. Nagle usłyszałam jak druga osoba wymawia moje nazwisko.
-Proszę pana Kang Soo-hwa nie powinna bardzo ciężko pracować. - zaczął niski głos.
-O czym pan profesor mówi? - teraz usłyszałam głos menadżera.
-Dziewczyna ma dość niebezpieczną chorobę. Już mówiłem przed chwilą wręczam też wyniki o które pan prosił. Proszę poinformować jej rodzinę. - powiedział ponownie groźnie jakiś profesor.
-rozumiem. - rzekł niepewnie menadżer, usłyszałam jak wstaje.
-Musi uważać, dopóki nie dostanie leków. - poważny głos lekarza nie zmieniał się był widocznie oburzony faktem, że musiał osobiście przyjeżdżać do filmy.
Przestraszyłam się, mówili o mnie. Tylko jaką chorobę? To było straszne.
Przyłożyłam rękę do ust. Skuliłam się, znowu zaczęłam płakać. Jak to jestem chora? Nie chciało mi to przejść przez głowę. nie wiem dlaczego, odwróciłam sie, po prostu chciałam udawać, że nic się nie stało. Pędem wróciłam do sali nagraniowej. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Nie potrafiłam się opanować.
Dedyki:
~Dominika~
~cannabiswe~
~Яeiko~
~Alice~
~Lee Satori ~
~Tulickey ~
~Piotrusiowi~
~Sandrusi~
~Didi~
~ewelina13111995~
~Wessa~
~Anna Kowalska~
~Nana~
~Oraz niektórym Anonimowym osobom,
które się nie podpisują~
Wybaczcie też mi błędy T.T.
Wybaczcie też mi błędy T.T.
Biedna, tylko jej nie uśmiercaj bo już mi szkoda dziewczyny :( Podoba mi się że jest zdecydowana, a nie tak jak niektórzy piszą książki o dziewczynie która jednego dnia kocha chłopaka numer 1 pod wieczór koniec znajomości, drugiego dnia chłopaka numer 2 a trzeciego numer 3, bezsens, dzieciaki nie znają pojęcia miłości :/ Uwielbiam twój styl pisania, wszystko ma sens i żadne błędy w tym wypadku się nie liczą. Dziękuję za dedykację i dużo weny życzę, no może nie tak dużo żebyś Soo-hwa nie uśmierciła :P
OdpowiedzUsuńJeejku, co się dzieje ? Tylko nie rób jej nic złego ~! Znowu baardzo baardzo mi się podoba, dziękuje za dedyk Unni, życzę dużo weny i uśmiechu ~! :*
OdpowiedzUsuńPiękne, ale ona nie może umrzeć. Nie rób mi tego ;_; Nie cierpię jak ktoś umiera ;c Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiech to nie będzie nic poważnego... To się nie może szybko skończyć...
OdpowiedzUsuńBTW dzięki za dedyk;3