Będzie mi miło napisać historię z nimi, ponieważ w opowiadaniu mało występują.
Nowy rozdział opowiadania się nie pojawi, za to postaram sie dodać Fanfick napisany przeze mnie.
By was jeszcze bardziej zniecierpliwić ;D bo to zabawne ;D
Dam fragment Napisany wczoraj, czyli Zapowiedź ;D uuu podejrzewam że długi napiszę ;D
Prószące
białe płatki, a każda o unikatowym wyglądzie. Jedna bardziej
wyglądała jak gwiazda, to już następna była bardziej
wyrafinowana. Opadły w zwolnionym tempie jakby chciały jeszcze
obejrzeć świat zanim nie zderza się z ziemią.
Mróz
powodował że te piękne arcydzieła nie topniały lecz łączyły
się w kolonie z białym puchem - swoimi siostrami.
Pierwszy
świąteczny śnieg. Mroźne mokre powietrze wyrysowane na szybach
domów i pojazdów ukazywały sceny jak z obrazu. Jakby
ktoś specjalnie starał się upiększając świat w taki sposób.
Gdy przypatrzysz się, dostrzeżesz ekspresję, to abstrakcyjna
postać a nawet coś więcej.
Powiada się że gdy usłyszy
się wyznanie w noc wigilijną uczucia zostaną przyjęte do końca
życia i będą żyć długo, jak w bajkowych opowieściach.
Ciepłe
opary wydobywające się co róż z ust biegnących ludzi,
którzy tylko marzą o ciepłym zakątku i gorącej herbacie,
stanowczo ukazywały jak bardzo zimne powietrze dawało się we
znaki. Obtuleni ciepłymi szalikami nie pomagało, było za mroźno.
Tylko ja stałem wyjątkowo zamyślony, wpatrując się intensywnie w
witrynę sklepu. Co chwila czułem czyjeś zdziwione spojrzenie
mówiące "Człowieku uciekaj gdzie pieprz rośnie, byle
by tam było ciepło". Wszystkim zdążyłem kupić świąteczne
prezenty, lecz na ostatni nie mogłem się zdecydować. Miałem
wrażenie że tej osobie nie przypadnie do gustu to co miałem zamiar
kupić. Czułem jak zaczynają odmarzać mi kończyny, a reszta ciała
reagowała na to okropnymi ciarkami. Stałem jednak dzielnie
oglądając witryny, chodź powinienem był wejść by zobaczyć
więcej, coś jednak nie dawało mi takiej satysfakcji, że znajdę
to czego naprawdę szukam. Jednak gdy nadeszła mnie następna fala
zimnego powietrza okryłem twarz szalikiem, tak że nos również
już nie był na widoku. Żałowałem że jednak nie za brałem ze
sobą rękawiczek, teraz miałem wrażenie że moje palce straciły
czucie.
Postanowiłem
pojechać do centrum handlowego z nadzieją, że znajdę to czego
szukam, miałem wcześniej nadzieję, że uda mi się w małym
sklepie zakupić coś ciekawego dla hyunga Daehyuna, ale wyszło jak
wyszło. Chciałem coś dla niego znaleźć wyjątkowego, coś co na
prawdę mu się spodoba tak jak to było z innymi. Naciągnąłem
mocniej czapkę, włożyłem kaptur i zakryłem się szczelniej
szalikiem, tak by spokojnie nie być rozpoznanym. Razem z siatkami
wskoczyłem do autobusu, widząc wolne miejsce szybko je zająłem. Nie
ściągałem jednak kaptura, mimo wielu zdziwionym wzrokom. Dlaczego
taka osoba jak ja, Youngjae jedzie takim środkiem transportu? Miło
jest siedzieć i ponownie poczuć nutę normalności.
Na
zewnątrz było coraz więcej śniegu. Nikt nie myślał, że będzie
w tym roku tak zaskakująca zima. Tak właśnie na to wskazywało. Do
wigilii zostały zaledwie 3 dni. Ludzie biegali szaleni nad potokiem
swoich zobowiązań - prezenty, zakupy i potrawy same się nie
przygotują. Podejrzewałem, że gdy pojadę do domu na święta
również i ja zostanę obalony obowiązkami domowymi, mimo iż
i tak byłem zmęczony po ostatnim morderczym roku. Debiut, koncerty
a ostatnio nawet nasza wygrana nagroda MAMA. Jeszcze do teraz miałem
rozpierającą radość z tego powodu. Dzięki tej nagrodzie, a nawet
samej nominacji to wielkie osiągnięcie dla grupy.
Westchnąłem
w duchu uśmiechając się do siebie spod materiału oplecionego
wokół szyi. Było już ciemno jak na taką wczesną porę.
Przez
potok tak wielu białych puchowych płatków, coraz ciężej
było można zauważyć, gdzie się było. To też wina tego, iż w
pojeździe zaparowały okna. W ostatniej chwili zauważyłem, że
jestem na miejscu, złapałem za siatki, gdzie były już opakowane
pudełka z niespodziankami. Żwawym krokiem ruszyłem do centrum, to
było ostatnie miejsce gdzie mogłem spodziewać się, że coś
kupię. Ruchome drzwi otworzyły się tuż przede mną i obleciał
mnie strumień ciepłego powietrza. W budynku było, aż za ciepło.
Rozluźniłem trochę szalik i ściągnąłem kaptur jednak dalej
mocno miałem zaciągniętą puchatą czapkę, która bardzo
dobrze zakrywała moje zbyt rozpoznawalne blond włosy.
Przechodziłem
obok małych sklepików, aż natrafiłem na coś co mi
przyciągnęło wzrok.
Tak jak obiecałam ;D Oto nowy rozdział opowiadania;D jestem taka szczęśliwa że to już 30 rozdział;D Hurra!!! Banzai!! Rączki go góry i wymachujemy!!! ^^
Wybaczcie mi jeszcze raz za zwłokę.
Dzisiaj dedykuję rozdział wszystkim. Bo każdy zasługuje na to ^^ Więc czujcie się zaszczyceni.
Będzie mi miło gdy pojawi sie wiele komentarzy^^ Może pojawią się wtedy nowe osoby? Podawajcie linki do swoich opowiadań. Chcę je w najbliższym czasie przeczytać ;D ^^ Wręcz bardzo chcę ;D
Wybaczcie mi też za jakiekolwiek błędy. Mogłam je przeoczyć. Bądźcie wyrozumiali ^^
Muzyka przewodnia rozdziału:
-----Myślami Soo-hwa-----
-No...
wiec... - w pół ciemnościach oczy Yumi bardzo iskrzyły.
Zerknęłam
ponownie na zdjęcie chłopaka.
-Mam
mniemać, że ci się podoba. Już wcześniej zauważyłam -
przerwałam, w tej chwili poczułam się jakbym to ja była starsza
od Yumi.
Było
to trochę dziwne uczucie, ale Yumi i Shin-hye były dla mnie
najbliższe.
-Czasami
zastanawiam się, kto tu jest starszy - uśmiechnęła się
potakując. -A wiek ma jakieś znaczenie? - zapytałam ona
jedynie wzruszyła ramionami. - Może, gdy ponownie ich
spotkamy zagadasz do niego? - niestety ugryzłam się w język za
późno.
Zapomniałam,
że obiecałam sobie, iż będę unikać tym razem na serio Joon'a.
-Możliwe
- uśmiechnęła się z nadzieją. - Soo-hwa wybierzesz się ze
mną na koncert B.A.P? Właśnie będzie to ich ostatni występ -
popatrzyła na mnie robiąc duże oczy.
Westchnęłam,
kręciło mi się jeszcze w głowie, ale ze zrezygnowaniem skinęłam
głowa na tak. Yumi uśmiechnęła się szeroko tuląc się
do mnie. Cały czas kręciło mi się w głowie, od razu pościłam
Yumi łapiąc dłonią za głowę.
-Powinnaś
się położyć... lekarz tak kazał. - skarciła mnie, a ja
popatrzyłam nieprzytomnym wzrokiem na unni. -Co masz na
myśli.... - zapytałam podejrzliwie.
Yumi
przekręciła głowa jakby nie chciała mi mówić. Cmoknęła
po chwili, jakby zdała sobie sprawę że jednak nie może przede mną
ukrywać prawdy.
-Tak....
powinnaś wiedzieć, ale wiele ci nie powiem... - zerknęłam na nią
- To stało się strasznie szybko, sama nie wiedziałam co mam robić,
gdyby nie Jiro upadłabyś i uderzyłabyś głową o ziemie. -
wsłuchiwałam się dokładnie w to co mówiła unni Yumi. -
Sumbenim trochę się zdenerwował. Próbowaliśmy ciebie
ocucić, ale to nic nie dawało, wiec zawieźliśmy ciebie do domu.
Jiro zaniósł ciebie nawet do samochodu i zadeklarował że
pojedzie, szczerze wepchną się do busa, co było zabawne. -
uśmiechnęła się ukradkiem Yumi. -I...? - zapytałam by Unni
wyszła z niepotrzebnych wspomnień i skopiła się. - Co i?
- popatrzyła się, aż po chwili zrozumiała swoje głupie pytanie
-Achhh
Sumbenim stad zadzwonił do swojego znajomego lekarza, baliśmy się
o ciebie, bo w studiu nie mogliśmy ciebie ocucić tak jak
wspominałam, to było dość straszne. Przyjechał po jakimś czasie
lekarz, ale dla mnie i Jiro za wiele nie powiedział. Rozmawiał z
Sumbenimem więcej. Nam kazał tylko ciebie nie budzić, dopóki
sama nie wstaniesz. - westchnęła wstając - Przerwaliśmy nagrania,
ale jutro od razu jedziemy.- odwróciła się na chwile do mnie
plecami po czym ponownie popatrzyła na mnie - Połóż się.
Nie martw się o moje sprawy, jestem dorosła i powinnam sama się
nimi zając.
Spuściłam
głowę, poniekąd miała racje. Głowa nie przestawała mnie bolec.
Miałam nadzieje ze jak ponownie się położę ból minie.
-Unni
nie musisz się z tym ukrywać, nawet dorosłe osoby potrzebują
pomocy. - uśmiechnęłam się z wymuszeniem i również
podniosłam się z sofy.
Na
chwile zachwiałam się widząc gwiazdki wokół, ale
natychmiast odzyskałam sprawność. Yumi już była gotowa mnie
złapać, ale ruchem reki dałam znać ze wszystko ze mną w
porządku. Starsza przepościła mnie, miałam wrażenie ze starała
się mnie mieć na oku. Tak jakby coś jednak wiedziała - mogłam
jednak się mylić. Ruszyłam by położyć się tak jak kazała
unni. Nagle jednak stanęłam i odwróciłam się. Swoim nagłym
ruchem zaskoczyłam Yumi.
-Tak
po za tym która godzina?? - Zapytałam.
-Jak
przyszłaś była gdzieś 3. Idz już. - skarciła mnie, skinęłam
tylko głowa.
Weszłam
do pokoju, trzymając się ukrytkiem za głowę która jeszcze
bolała. Ułożyłam się na swoim posłaniu. Reka Shin w dalszym
ciągu wystawała w dość zabawnej pozycji. Yumi która weszła
po mnie do pokoju, poprawiła Shin-hye kołdrę i zabrała rękę
dziewczyny. W tej chwili można by było nawet pomyśleć ze
zachowywała się jak najprawdziwsza matka. Gdy skończyła, schyliła
się do mnie, zaskoczyła mnie tym. Miałam wrażenie ze robiła to
tylko dlatego iż przerażała ja ta wystająca łapa. Poprawiła mi
kołdrę i usiadła na brzegu łóżka.
-Wiem
ze mogę na ciebie polegać. - uśmiechnęła się lekko. - Według
mnie najdojrzalej się zachowujesz od wszystkich. A teraz idź spać.
Nie trudź się czyimiś problemami.
Reka
zgarnęła z czoła moja grzywkę. Ukradkiem poczułam jak sprawdza
mi czoło. Ponownie na jej ustach zagościł czuły uśmiech,
podciągnęła mi pod sama brodę materiał i wstała. Naprawdę
miałam przed sobą przyszywana mamę, przyjaciółkę i
liderkę Ziploc.
-Miłych
snów - zobaczyłam ze nie kieruje się na swoje łóżko. -Unni
Yumi dlaczego nie kładziesz się? - zapytałam przewracają się na
bok. -Idę do tamtej trojki. - i już nie było jej w
pokoju.
Przewróciłam
się w stronę ściany. Miałam mieszane uczucia, moja głowę
zaprzątały rożne myśli. Jedna z najgorszych a może i
zaskakujących którym był moment gdy zostałam pocałowana
przez Joona. Nie mogłam rozgryźć jego toku myślenia.
Bardzo chciałam by wreszcie wyrzucić jego ze swoich myśli ale nie
potrafiłam. Zabiłoby mnie to chyba. Czy ja znowu zaczynałam czuć
coś do niego tak jak kiedyś. Jak ja bardzo tego nie chciałam. Joon
hong nie pokazał mi ze jest tego warty, a jego pocałunek jest tego
dokładnym przykładem. W oczach miałam wyraz twarzy Joona. Te
zmartwienie i chęć walki, nie chciało mi odejść z przed
wzroku. Przewróciłam się z powrotem czy był by
osoba, która by mi się podobała. Wydawał się tylko
dobrodusznym i zakochanym w muzyce osobą, przewróciłam się
na plecy, teraz miałam przed sobą zainteresowana buzie Jiro.
Wydawał się miłą osoba.
Z
wymuszeniem zamknęłam oczy, teraz w głowie miałam jednak również
problem Yumi. Ona tak spokojnie się zachowywała.
-Ach,
przestań o tym myśleć - powiedziałam do siebie.
Ponownie
przewróciłam się w stronę ściany. Westchnęłam z
nadzieja. Mogłam mieć tylko nadzieje ze gdy zamknę oczy i na
prawdę porzucę wszystkie zmartwienia i skupie się na sobie, minie
ból głowy i rozwieją się jakiekolwiek
niedomówienia. Chwile później usłyszałam
ciche kroki Yumi wracającej z pokoju obok. Cichutko weszła do
swojego łoża i położyła się. Słyszałam już tylko lekkie
westchniecie, ostatnie jej ułożenie i kompletna cisze przerywana
przez oddech. Na reszcie sama tez usnęłam.
-------------
Myślami Joon-honga------
-Ee
ee...?? - popatrzyłem na dwójkę, jak na idiotów.
Szczerze,
my byliśmy idiotami. Na prostej drodze zgubiliśmy się. To było
chyba najgłupszą rzecz jaka popełniliśmy.
-Stul
dziób - skwitował Himchan w stronę Jong up'a który
idiotycznie zaczął się śmiać.
Jong
Up jak zwykle uśmiechał się jak ten głupi. Wkurzało nie tylko
mnie ale i Himchana, Dae miał racje wygląda wtedy przerażająco.
Byliśmy durniami, którzy zamiast patrzeć na drogę gapiliśmy
się i słuchaliśmy przewodnika z GPS. Nie na darmo ostrzegają
ludzie przed takimi urządzeniami. Bang kiedyś czytał nam na głos
jak ktoś przez nawigacje w środku nocy wjechał na czyjąś posesje
i wjechał prosto do jeziora. Wtedy myślałem ze to po prostu ludzka
głupota, ale teraz my staliśmy się tymi głupimi, bo słuchaliśmy
przeklętej maszyny. Himchan zabrał od Jong Up'a telefon.
-Idioto!!!!
- krzyknął na głos' aż ludzie idący obok nas popatrzyli się jak
na głupich.
Himchan
nie zwracając na nich uwagi dalej krzyczał - Jak ty ustawiłeś
ulice!!!!!!! Ja ci tu pokilimandżaruję!!!!!! To przecież droga na
przedmieścia Seulu!!!!! - uderzył bruneta w głowę.
Szybko
podszedłem do dwójki i zobaczyłem ze miejsce docelowe
pokazywało.... drogę do Kilimandżaro, przez co nas zaprowadziło
na przedmieścia Seulu w stronę lotniska. Zacząłem wyć ze
śmiechu.
-To
co teraz... zaprowadzisz nas do Honolulu byśmy drażnili małpy? -
zapytałem w przerywie śmiechu.
Musiałem
to powiedzieć bo to co zrobił Jong Up było epickie. Czyż aż tak
bardzo chciał mieć już wakacje. Nie ma tak łatwo, jak będziemy
absolutnie najlepszą grupa wtedy będziemy mieć wakacje. Rozwalała
mnie bójka Hima i Up'a. Himchan złapał za głowę,
wykorzystał fakt ze jest wyższy od niego, i pięścią zaczął
dziwnie wciskać pięścią w jego biedna głowę. Nie miałem
zamiaru wpychać się w stronę tej dwójki, odszedłem dalej
udając ze żadnego z nich nie znam.
Rozmyślam nad napisaniem jakiegoś świątecznego Oneshota z B.A.P ^^ Jakieś może propozycje? Mogę spróbować yaoica napisać, ale ostrzegam nie jestem w tym dobra.^^
Zanim dam rozdzial chcialabym tylko cos napisac. Ogolnie rozdzialu mozecie sie spodziewac wieczorem. Postaram sie tag go przedluzyc byscie mielu satysfakcje z tego. Wybaczcie tez za bledy ale pisalam to czesciowo z tableta i czesciowo z telefonuj. Tak dobilismy juz do Rozdzialu 30. Jestem bardzo szczesliwa z tego powodu. Dziekuje ze czytacie te moje wypociny. Nie ,yslalam ze kiedys dobije do tego rozdzialu. Wasze komentarzr napawaja mnie na chec pisania. Mam nadzieje ze bedzie tak az do konca historii. Na prawde raduje mnie tpchodzby taki maly krotki komentarz ze opowiadanie sie podoba. Postaram sie by dawac sporo czesci z Zelo ale jak widzicie opowiadanie dopelnia sie gdy jest tez Soo-hwa. Dla ciekawosci, Imie to sworzylam wedlug wlasnej daty urodzin, wiec wspol glowna bohaterka jest tak jakby ze mna zwizana, nie do konca ale jest. :
Jeszcze raz dziekuje ze jestescie ze mna i wybaczacie mi gdy spozniam sie z pisaniem badz opuszcza opowiadanie, ale za pewne podswiadomie wiecie ze nie opusze tego opowiadania od tak. Wybaczcie mi tez ze nie czytuje waszych opowiadan, staram sie na kazdy blog miec czas, ale nie zawsze to wychodzi, co jest mi szkoda bo prowadzicie wspaniale opowiadania ktore warto czytac. wybaczcie mi ponownie ze spoznilam sie z napisaniem ale nie wiedzialam jak tu wam ciekawiej napisac rozdzial by was i aintrygowal i rozbawil.
Mam nadziejemze wasze reakcje, hakie by nie byly, napawa mnie na nowa wene tworcza. Bede wdieczna za wasze wypowiedzi w tym wzgledzie. To tyle zapewne nikt tego nie przeczyta, ale moze znajdzie sie ktos taki i zrozumie co czuje.
Nie bede przeciagac i oczekujcie wieczornego rozdzialu. Kamsamida i Bay.
Wybaczcie mi że tak późno wstawiam. Niestety, ale takie życie. Jak wam podoba się nowa odsłona Bloga?
Dzisiaj dedyk wyjątkowy bo dla wszystkich ^^
Muzyka przewodnia rozdziału:
-----Myślami Soo-hwa-------
Yumi uśmiechnęła się - Mam nadzieje. Jesteś cała blada - mruknęła bardzo cicho na koniec myśląc, że jej nie słyszę. Stanęłam z lekko różowymi policzkami. Chłopak, który zwal się Jiro intensywnie wpatrywał się w moja stronę wydawał mi się bardziej normalniejszy niż Joon. Czułam jego wzrok na mojej osobie, gdy nagle zerwał się i podszedł do mnie. Myślałam że coś zrobi, a on zwyczajnie podał mi kartkę z tekstem piosenki. Teraz dodatkowo łomotało mi serce bo strasznie ciepło uśmiechał się do mnie.
- Soo-hwa teraz wyłącz telefon - odezwał się przez głośnik sumbenim Je-woo. Skinęłam głową i wyłączyłam smartfona chowając tam gdzie się wprzód znajdował. Spojrzałam na tekst piosenki. Czytałam je z wielkim skupieniem. Test był taki prosty a jednak wchodził do serca. Opowiadało historie dwojga ludzi których uczucie było fikcja a jednak szukali siebie nawzajem mimo przeciwieństw losu. Poczułam jak łezka podwinęła mi się w oku. Nic dziwnego z tego co powiedziała Shin-hye, Black Rock będzie dużym problemem dla B.A.P. Gdy o tym pomyślałam zrobiło mi się nagle lekko żal Joona. Ach, przez jego zachowanie nie mogłam przestać myśleć co mi zrobił Czy to znaczy ze moje uczucia powróciły Z wielka siłą woli starałam się zapomnieć o całym zajściu gdzieś głęboko w podświadomości W dalszym ciągu byłam zła na niego, ale sama doprowadziłam do tego będąc jeszcze mała dziewczynka. Dałam się zaprzyjaźnić z osoba, która później musiałam potępić. Tylko dlaczego coraz mniej byłam wstanie złościć się?
-Ja na początek z chłopakami zagramy melodię do tej piosenki, a wy wsłuchajcie się w nią. - powiedział Jiro jak prawdziwy lider.
Usiadł na wysokim krześle złapał za gitarę zagrał kilka nut i dał chłopakom znać, że jest gotowy.
Wydawało się, że melodia zacznie się z mocnym brzmieniem co można zwykle po rockowych grupach się spodziewać. Niestety pomyliłam się. Il-woo, ten na którego wpadłam, zaczął grę na swoim basie. Melodię grał bardzo delikatnie co zdziwiło mnie, że da się tak grać przy takim instrumencie. Lekkiego rytmu dodał teraz perkusista Jin wraz ze stojącym przy Keyboardzie Ha-min'em. Patrzyłam się na nich wszystkich, byli tak skupieni na muzyce. Widać, że kochają to co robią, nie tak jak ja. Jeszcze do teraz nie jestem zadowolona z tego co mi zrobiła matka. Yumi słuchając melodii lekko zaczęła się kiwać. Dopiero po wstępie zabrzmiał mocniejszy dźwięk zagrany przez Jiro. Chłopak popatrzył się na mnie na chwilę uśmiechając się lekko. Pomyślałam że współpraca z nimi będzie ciekawa, chodź mnie jeszcze jedno zastanawiało, coś czego jeszcze nie mogłam zrozumieć.
Nie mogłam dojść do faktu, że melodia się skończyła, potrafiła być jednocześnie spokojna i mocna. Wpadła od razu mi w ucho.
- Sumbenim zaśpiewam jeszcze raz tą piosenkę - powiedział od razu do mikrofonu, łapiąc za gitarę akustyczną.
Razem z Yumi stanęłyśmy blisko siebie wsłuchując się w muzykę. Jiro zaczął śpiewać i okazał się niesamowitym wokalistą. Jego głos przeszywał nasze uszy. Tak jak muzyka tak i wersja akustyczna była niesamowita. Słuchając melodii zaczęłam myśleć o Joon'ie. Miałam nadzieję że moje uczucia zniknął tak szybko jak się pojawiły. Nie warto było nawet o nim myśleć, ale to co mi zrobił było nie do przejęcia. Nie jestem zabawką, którą można brać i rzucać.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Ja i Joon to tylko pomyłka, którą trzeba zwalczyć. Co z tego, że miałam uczucia względem niego, to było nie realne. Myśląc o tym nagle zerwał mi się film. ~~~~~~~~~~~~
Otworzyłam oczy mrugając intensywniej by lepiej widzieć, obudziłam się obolała. Podniosłam się lekko patrząc gdzie byłam. Miejsce wydawało mi się znajome, ale przez to, iż było ciemno w pomieszczeniu dopiero po dłuższej chwili zdałam sobie sprawę, że jestem w naszym mieszkaniu. Nie miałam pojęcia co mi się stało i co było później. Co ja robiłam teraz i co robili ze mną inni. Wstałam po ciuchu z łóżka wkładając jednocześnie kapcie. Zakręciło mi się lekko w głowie, ale wyjątkowo szybko mi przeszło. Instynktownie popatrzyłam na łóżko wyżej. Shin-hye spała jak zabita. Uśmiechnęłam się lekko, jej sen musiał być ciekawy bo ręce miała ustawione w zabawny sposób. Jedna z rąk wystawała z łóżka a druga opierała się o zimną ścianę. O kołdrze i nogach już nie wspomnę. Niestety łóżko Yumi było zaścielone, ale jej w nim nie było. Odwróciłam się i wyszłam z naszego pokoju. Wokół mnie panowała półciemność, było to dla mnie na rękę. Weszłam do salonu i zastałam siedzącą na sofie zamyśloną Yumi. Miała w ręku tablet, wpatrywała się intensywnie w niego. Podeszłam do niej po cichu od tyłu i przyłapałam na tym jak wpatruje się w artykuły o grupie B.A.P, był to jakiś koreański fan club tej grupy.
-Yumi... - zaczęłam.
Na moje słowa podskoczyła jak oparzona zakrywając urządzenie przede mną. Uśmiechnęłam się nieprzytomnie do niej.
- Soo-hwa co ty tu robisz? Idź się połóż. - Powiedziała natychmiast próbując zmienić temat. - Może unni mi powie co teraz robiła? - zapytałam.
Yumi zrobiła się czerwona na twarzy. Obeszłam sofę i usiadłam obok niej chytrze zabierając tablet. Poszkodowana zrobiła minę zbitego psa. Włączyłam urządzenie i ukazało mi się zdjęcie Kim Himchana. Uśmiechnęłam się i zerknęłam na Yumi.
-No co ...? - mruknęła zakłopotana. -Nic... A ty mi Unni powiesz? - wyszczerzyłam nieco zęby. -No.... -------------------------------------
Jiro Kim
Wybaczcie mi krótkość... oraz błędy. Napisałam i poprawiałam ten rozdział już na prawdę nie przytomna..
Dziękuje, że tak czekaliście na rozdział. Dziękuję za nominacje^^ Zajmę się nimi od razu gdy tylko będę mieć więcej czasu. Wybaczcie mi.
Będę mieć problem z dedykiem...
hymm.. -.-
Dla mamy Didi. ^^
Dla Piotrusia :D
Dla Dominisi ^^
Dla Kasi <3
Dla Sandry ^^
No i dla was czytających oraz dla tych których nie wymieniłam.
Muzyka przewodnia rozdziału:
--------------------------------- ---Myślami Joonhonga------
Złapałem Soo-hwa za ramiona przesuwając lekko do siebie. Z nerwów przełykałem co rusz ślinę. Nigdy, aż tak mocno się nie denerwowałem. To było straszne. Wpatrywałem się na wprost Soo widząc jej niezwykłe tęczówki Miała delikatnie rumiane policzki i blada cerę co dodawało jej jeszcze uroku. Tego stanowczo powinny zazdrościć wiele dziewczyn. Była ideałem, którą powinno się szanować. Ostatni raz przełknąłem dosłownie kamień przez krtań Przysunąłem swoją twarz bliżej niej i pocałowałem. Czułem szybkie bicie jej serca jak i własnego. Chwila trwała by dłużej, gdyby nie...
- Co ty robisz?! - pisnęła głośno i uderzyła mnie prosto w policzek zakrywając jednocześnie drugą ręką swoje usta.
Jej uderzenie nie było mocne, albo mnie się tak zdawało. Wyrwała się z uścisku i stanęła trochę dalej ode mnie. Trzęsła się wpatrując we mnie.
- Ja... - zacząłem, ale żadne sensowne słowa nie przychodziły mi do głowy. - Co sobie myślisz... - myślałem, że zacznie krzyczeć, ale ona spokojnie przez łzy mówiła w moja stronę. - Od małego bawiłeś się moimi uczuciami. Kiedy ci powiedziałam co do ciebie czuję, ty zwyczajnie odwróciłeś się, mówiąc, że chcesz realizować marzenia. Gdy ojciec powiedział, że wyjeżdżamy miałam nadzieję... - chciałem jej przerwać by coś powiedzieć, ale jedynie co zrobiłem to uchyliłem usta. - Poczekaj daj mi skończyć. - Soo zauważyła, że chcę coś powiedzieć. - miałam nadzieję, że zapomnę o tobie, ale mimo upływu tylu lat, ja w dalszym ciągu żywiłam do ciebie uczucia. A teraz..? Nagle zjawiasz się w moim życiu mącisz mi w głowie, jeszcze teraz całujesz. Przecież co powiedzą fanki jak dowiedzą się, że ZELO z B.A.P nie jest już wolny. Och nie, uznają mnie za sprytną lisicę. Naprawdę chcesz mi zniszczyć życie. - Co mam poradzić, że dopiero zrozumiałem jak ciebie skrzywdziłem ale ja... KOCHAM CIE SOO-HWA. - nie wytrzymałem i przerwałem - będę od teraz mącić jeszcze bardziej w głowie, aż znowu zaczniesz czuć coś do mnie. - podniosłem głos.
Soo patrzyła się oniemiała, tym co powiedziałem. Wytarła delikatnie oczy mówiąc do mnie.
- Jeśli się zmienisz. - odwróciła się na pięcie i zaczęła odchodzić.
Moje nogi nagle same ruszyły, ponownie złapałem jedną ręką za ramie Soo-hwa, odwracając w moją stronę. Mimo, iż wyrywała się mocno wtuliłem do siebie.
-Przepraszam, że sprawiłem ci tyle bólu. - powiedziawszy to puściłem Soo-hwa.
Nie patrząc na mnie natychmiast weszła do sali nagraniowej, z której niedawno wyszła. Stałem przy drzwiach, dopóki nie przyszła do mnie świadomość, że powinienem natychmiast wrócić do busa, gdzie był i tak zdenerwowany menedżer.
Szybko pobiegłem przez korytarz. Omijałem zdziwionych ludzi w pędzie przepraszając, że ich potrąciłem Szczególnie kobietę niosąca stertę papierów. Prze zemnie upuściła wszystko. Wybiegając z budynku, zobaczyłem jak przed pojazdem stoi Bang. Jak sam zaobserwowałem ostatnio często to on na mnie czeka. Widząc mnie przewrócił oczami i wszedł do środka. Jak jakaś małpa wskoczyłem do busa i zamknąłem za sobą drzwi.
-Co ciebie zatrzymało, młody ? - szczerzył się w moja stronę Himchan. - Zatrzasnąłem się w kabinie... - mruknąłem żywnie kłamiąc.
Himchan zrobił minę w stylu '' Ja jednak wiem swoje'', na co ja spiorunowałem go wzrokiem.
Serce walił mi jak oszalałe. Nie miałem pojęcia co się ze mną dzieje. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Starałem się uspokoić, by nie wzbudzać podejrzeń, co wyjątkowo mi wyszło. Pokazałem na swojej twarzy najsłodszy uśmiech na jaki było mnie stać.
Z impetem usiadłem na siedzeniu obok Dae, który właśnie patrzył jak Jong Up wojuje z Himchan'em. Przyczyną było, iż Jong up zabrał poduszkę mimo iż miał swoją, gdy właśnie rozmawiałem z Himchan'em. Banalna przyczyna sprzeczki. Niby Jong Up na pozór wydawał się spokojną i lekko głupkowatą osobą, niestety miał swój rozum i to piekielnie niezły. Z łobuzerskim uśmiechem zabrałem dla Jong Up'a przedmiot. Teraz ja przez ten czyn zostałem wciągnięty w śmieszny spor. Dziecinną zabawę przerwał groźny wzrok menedżera.
- Ma być spokój, bo będziecie iść piechotą.
Oddałem poduszkę hyungowi Himchanowi. Menedżer słysząc już spokój zabrał się za swojego tableta.
- To jaka dziewczyna ci się spodobała ? - zapytał Dae, Hima.
Himchan zamyślił się, siadając wygodnie na siedzeniu. Wydawał się, jakby próbował rozwikłać myśli, gdy w końcu rzekł - ta dziewczyna z farbowanymi włosami, chodź nie... Ona nie była moim ideałem, ale tylko na chwilę wydawała mi się urocza.
Dae oparł głowę o siedzenie Hima. Jong Up uśmiechnął się jak ten głupi, podsłuchując starszych, chodź szczerze sam nie byłem lepszy. Jae siedział z przodu i już spał natomiast Bang nucił pod nosem piosenkę. Każdy z podsłuchujących bardzo chciał wiedzieć, dlaczego wcześniej Himchan mówił co innego.
-Hyung, wcześniej mówiłeś co innego - odezwałem się.
Himchan westchnął i zaczął po prostu rechotać. Dae nie wytrzymał i szturchną siedzenie Kim'a.
-No czego? - mruknął głośno zdziwiony. -Cicho, hyung Youngjae śpi - Jong przyłożył palec do ust i wzrokiem pokazywał na przód pojazdu.
Himchan wyprostował się i szybkim ruchem włożył kaptur Jong Up'a, dowalając jeszcze dodatkowo ręką zaczął śmiać się. Jong nie chciał jednak być dłużny i rzucił swoją poduszka w Him'a. Przynajmniej próbował, twarda poduszka pod głowę uderzyła wprost na twarz Dae. Wpatrywałem się co robiła dwójka, a ponieważ też mam niezły temperament przyłączyłem się do bitwy. Zachowywaliśmy się dość głośno, niestety zbudziliśmy jednak hyunga Jae. Był lekko zły i specjalnie wgramolił się w wojnę, rzucając we mnie swoją poduszką. Sam także się rzucałem, zapominając o chwili i zmartwieniu, w której jeszcze niedawno uczestniczyłem, zanim doszedłem do busa. Złapałem poduszkę, która akurat wylądowała obok mnie i rzuciłem w Jae. Niestety w chwili rozmachu poduszka poleciała w inna stronę niż powinna. Uderzyła w przysypiającego Banga. Uderzenie przedmiotem było dla niego czymś bardzo zaskakującym. Po czym odbiła się i uderzyła w tył głowy menedżera.
- To teraz mamy przechlapane. - mruknął Dae, szybko siadając, tak by go nie było widać.
Niestety ja byłem dość zaskoczony własnym rzutem, szczerze jeszcze stałem oparty o siedzenie Jong Up'a. Himchan też znajdował się w niedogodnej dla niego sytuacji. Trzymał Jong Up'a i wciskał mu w twarz poduszkę. Menedżer mruknął coś do kierowcy, a ten zaraz na polecenie natychmiast zjechał na pobocze.
-Himchan, Joonhong i Jong Up wysiadać, idziecie na piechotę. - menedżer otworzył zamaszyście drzwi do busa.
Ze zwolnionym tempie wychodziliśmy przepraszając, w nadziei, że menedżer zmieni zdanie. Tak oto do domu musieliśmy iść na piechotę.
-To twoja wina Hyung - jękną Jong Up zaraz, gdy odjechał bus. - Cicho... - mruknął oburzony Him.
Ja jako chytrzejszy zdążyłem zabrać ze sobą swoją deskę, więc zadowolony, że nie muszę iść, jechałem. Szliśmy z zakrytymi głowami, chodź z jednym menedżer się zlitował Przez całą drogę musiałem wsłuchiwać sprzeczki Himchana.
-Joon to też twoja wina, po co tak rzucałeś?! - burknął narzekającym tonem Him.
Mnie również się dostało. Chodź Him miał rację, gdybym nie rzucał do hyunga Jae nic takiego nie miałoby miejsca.
-Wybacz to było nie kontrolowane - spuściłem głowę, próbując pokazać moją skruchę.
Himchan tylko przewrócił gałkami, wzdychając. Gdyby nie Gps w telefonie Jong Up'a nie doszliśmy do własnego domu. Znajdował się w dość daleko, ale dzięki temu, iż nasza tak zwana ''zabawa'' zakończyła się gdy już byliśmy prawie na miejscu. Menedżer jednak miał trochę skrupułów i nie pozwolił nam parodiować po mieście co świadczy o tym, iż nas nie wywalił z busa wcześniej. Straciłby tylko 3 członków, a dla niego nie było by dobre. Musiałem przestać jechać na deskorolce ponieważ to Himchan prowadził, co było zabawne. Przyznam się, że zawsze, albo spałem w busie, albo robiłem zwykle coś co odpychało mnie od tego by przyglądać się drodze. Nigdy nie pomyślałem, że zostaniemy wywaleni z busa, więc się nawet nie martwiłem o tak małe błahostki.
- Jelly, gdzie ty idziesz? To w ta stronę! - skarcił mnie po chwili Himchan.
Zauważył, że skręciłem przez zamyślenie w kompletnie inną ulice. Złapał mnie za ramie ciągnąc, o mało co nie straciłem kompletnie równowagi. Himchan potrafił być bardzo silny, gdy trzeba było.
Pomyślałem w tej chwili o Soo-hwa. Zrobiłem się czerwony jak burak na twarzy. Samoistnie pocałowałem ją, nie pomyślałem, że jestem do tego, aż tak bardzo zdolny, ale czułem się źle, iż mnie zignorowała.
- Czerwony jesteś! Nie mów mi że lecisz na hyunga? - zauważył Jong up nagle, gdy Himchan mnie jeszcze ciągnął. - Chciałbyś... - mruknąłem poirytowany. - Nie jestem gejem i tak głupi jak ty, też nie jestem. - wyszczerzyłem zęby, kopiąc Jong'a w nogę.
Jong Up popatrzył na mnie jak z pode łba. Himchan natomiast walną mnie o plecach.
- Co to za słownictwo?
Uśmiechnąłem się słodko, dzięki czemu wybrnąłem z sytuacji. Jong Up ma nie wyparzony język, jak już walnie coś to po całego. Po tym zajęliśmy się dojściem do domu.
-Mnie się wydawało że powinniśmy iść tamtędy - szturchnął Jong Up, Himchana widząc że coś długo idziemy. - Mnie tylko jedno przychodzi do głowy - odezwałem się, poprawiając sobie deskę, którą miałem pod pacha. Himchan dokończył za mnie - Zgubiliśmy się?
Zacząłem się śmiać, Jong Up patrzył na mnie jak na dziwaka ponieważ dalej był na mnie zły, aż sam zaczął się śmiać.
---Myślami Soo-hwa----
Jak on mógł? Weszłam natychmiast do sali nagraniowej. Nie mogłam się uspokoić, ale trzeba było jakoś udać, że nic się nie stało.
-Coś się stało Soo-hwa? Trzęsiesz się... - zapytała mnie ukradkiem Yumi. Pokiwałam głową. -Nie... no może, moja przyjaciółka z Kalifornii dzwoniła, jej dziadek zmarł, sama go znałam był dla mnie, też jak prawdziwy dziadziuś. - skłamałam. -Aham... - odpowiedziała Yumi - Ale dasz radę, prawda? Skinęłam głową. Yumi uśmiechnęła się - Mam nadzieję.
-------------------------------------------
To na tyle.
Jak zauważyliście pojawił się na blogu kalendarz. Będę w nim podawać daty nowych rozdziałów, ale podejrzewam, że będę je dodawać co tydzień między piątkiem a sobotą.
To tyle ^^ mam nadzieję że pojawi się przynajmniej 5 komci to może i wcześniej dam rozdział.
Muszę przyznać, że jak pisałam to w telefonie to tekst wydawał się taaakii długi. Nawet jak już go podzieliłam.