Przeniosłam bloga na nowy Adres:
poniedziałek, 16 września 2013
wtorek, 23 lipca 2013
''Funny Traditonal Korean Restaurant''
Wybaczcie, nie jestem wstanie skończyć wszelkich opowiadań, przynajmniej teraz. Proszę mi wybaczyć.
Postanowiłam stworzyć nowe opowiadanie, bazujące na czymś kompletnie innym. Chcę połączyć kilka gatunków w jedno, czy mi się uda? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że nowa historia spodoba się wam jak kilka moich innych. Pierwsza notka pojawi się już niedługo.
Tytuł: Funny Traditonal Korean Restaurant
Gatunek: romans, tradycyjna kuchnia koreańska, yaoi, yuri, normalny romans
Tag: Funny Traditonal Korean Restaurant
Autor: KuroElaja (KuroSoyo)
Uwagi: Nie mam żadnych uwag, może, że tematyka będzie trochę pomieszana.
Opis: Lee Soo-ki pracuje w Tradycyjnej Koreańskiej Restauracji od półtora roku. Jej szef pewnego dnia odkupuje od starszej kobiety pomieszczenie po starej pralni i postanawia powiększyć restaurację. Soo-ki jest zobowiązana do pilnowania nowych pracowników, którzy zostaną zatrudnieni. Wszystko się gmatwa, gdy nowymi pracownikami okażą się sami faceci.
Postanowiłam stworzyć nowe opowiadanie, bazujące na czymś kompletnie innym. Chcę połączyć kilka gatunków w jedno, czy mi się uda? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że nowa historia spodoba się wam jak kilka moich innych. Pierwsza notka pojawi się już niedługo.
Tytuł: Funny Traditonal Korean Restaurant
Gatunek: romans, tradycyjna kuchnia koreańska, yaoi, yuri, normalny romans
Tag: Funny Traditonal Korean Restaurant
Autor: KuroElaja (KuroSoyo)
Uwagi: Nie mam żadnych uwag, może, że tematyka będzie trochę pomieszana.
Opis: Lee Soo-ki pracuje w Tradycyjnej Koreańskiej Restauracji od półtora roku. Jej szef pewnego dnia odkupuje od starszej kobiety pomieszczenie po starej pralni i postanawia powiększyć restaurację. Soo-ki jest zobowiązana do pilnowania nowych pracowników, którzy zostaną zatrudnieni. Wszystko się gmatwa, gdy nowymi pracownikami okażą się sami faceci.
piątek, 14 czerwca 2013
Przepraszam
Przepraszam przez pewne sprawy nie jestem wstanie wstawić opowiadania Świat w Kolorach Bieli rozdział 38.
Jeszcze raz Przepraszam
KURO
środa, 12 czerwca 2013
Jak comback to w odpowiednim stylu.
Kiedy pojawią się (przypuszczalnie) nowe rozdziały:
Oneshot/Fanfick:Napisane: LINK
wtorek, 11 czerwca 2013
Fanfick: YuHa - Somersault (SPEED paring)
Tytuł: YuHa - Somersault (SPEED paring)
Gatunek: Yaoi, Romans, nimi oneshot
Historia: Zakończona
Tag: Fanfick
Autor: KuroElaja (KuroSoyo)
Uwagi:
Jest to mały fanfick z paringiem Yoohwanem i Taehą. Nie spodziewajcie się ohów i Ahów. Ja po prostu to napisałam. Żadnej akcji, bliższych zbliżeń chłopaków, a tym bardziej co wy lubicie w takich opowiadaniach sex'u. To zwyczajne delikatne mini opowiadanie z pewnego dnia członków SPEED.
Czytać mogą wszyscy nie ma ograniczenia wiekowego.
Muzyka do fanficka:
Sala od treningu, a w niej tylko dwie osoby. W kącie na ziemi siedział cicho blond włosy Taeha, uważnie wpatrywał się przez duże okulary na ćwiczącego dalej chłopaka - swojego Hyunga Yoohwana.
Miał przechylną głowę w bok, jakby tak mógł lepiej wpatrywać się w to co robi hyung. Podciągną kolana do siebie. Mimo, iż wydawało się, że wpatruje się intensywnie tylko w bruneta, w rzeczywistości rozmyślał. Położył brodę na kolana i plecami oparł się o ścianę.
Zastanawiał się. Sam nie wiedział nad czym. Lubił hyunga, a on jego. Byli dla siebie więcej niż przyjaciółmi-braćmi w grupie. Co by reszta na to powiedziała, gdyby coś takiego usłyszała. Hyung Yoohwan kazał mu nic nie mówić. Oh (to nazwisko Taehy), nie uważał tego za dobre rozwiązanie. Jednak nieświadomie ulegał słowom starszego.
Usiadł teraz normalnie, czując jak drętwieją niektóre części jego ciała. Z torby wyciągnął pudełko ze starannie przygotowanym i pokrojonym kimbap'em. Wziął jeden do buzi, a pudełko zamknął i włożył z powrotem do torby. Po czym popił jedzenie resztka wody, którą miał w butelce.
Ponownie począł wpatrywać się jak jego Hyung ćwiczy jak na, po części byłego, B-boy'a przystało. Właśnie stawał na rękach po czym oparty już tylko na jednej dłoni złapał jedną z nóg i został tak na moment. Wyglądał w tej chwili na jeszcze przystojniejszego i skupionego, niż zazwyczaj. Natychmiast po tym staną prosto na nogach i zrobił przewrót w tył. Niestety próbując stanąć w poprzedniej pozycji, stracił równowagę i znalazł się na podłodze leżąc jak placek.
Taeha podniósł wyżej głowę sprawdzając czy nic się mu nie stało.
Yoohwan przewrócił się na brzuch, lecz w dalszym ciągu leżał na ziemi. Oddychał ciężko, a pot ciurkiem spływał mu z czoła po policzku znikając, gdzieś zakamarkach szyi. Wolną ręką otarł mokre czoło. Blondyn przyglądał się uważnie lekko przerażoną miną. Yoohwan tylko się uśmiechnął opierając brodę o posadzkę. Gdyby nie zrobił tego Taeha umierałby ze zmartwienia, tak kamień spadł z serca. Powolnym ruchem zaczął czołgać się by w ten sposób zbliżyć się do Taehy. Blondyn uśmiechnął się lekko, a jego małe oczy zmieniły się w niewidoczne szparki.
-Jakie ty masz małe oczy. - zaśmiał się Kim (nazwisko Yoohwana) w dalszym ciągu dysząc.
-Takiego mnie stworzono. - mruknął w odpowiedzi siadając po turecku.
Odwrócił się plecami do starszego, był lekko obrażony.
-Śmierdzisz Hyung... - dodał po chwili.
-Głodny jestem co wziąłeś do jedzenia ? - zmienił temat Yoo, nie zwracając na uwagę jaką właśnie wypowiedział młodszy.
-Nic ci nie dam.
-Obraziłeś się? - podniósł się lekko Yoohwan patrząc na plecy chłopaka.
Taeha nie odpowiedział. Kim nie potrzebował jednak odpowiedzi, widać było to po zachowaniu Oh'a.
-Miałem na myśli, że masz słodkie oczy. - uśmiechną się lekko - Uroczo wyglądasz.
-Odezwał się pochlebca. - fuknął ponownie Taeha.
Oh Taeha sięgnął do swojej torby wyciągając pudełko z drugim śniadaniem. Nie podał Yoohwanowi.
Ostatecznie brunet usiadł prosto bardzo blisko blondyna, położył brodę na jego ramieniu. Taeha czując oddech na swojej szyi szybko wepchnął do buzi Yoohwanowi kawałek sushi.
-Nie jestem obrażony, tylko chcę przemyśleć co mi niedawno powiedziałeś. - oznajmił Tae.
-Insynuujesz to co powiedziałem na temat - nas? - zapytał przełykając, następnie zabrał pudełko chłopakowi i wepchną w siebie kolejny kawałek jedzenia.
Taeha kiwną lekko głową. - Moje szczęście bierze nade mną górę.
-A nie nasze? - zaśmiał się, zakrywając dłonią usta by nie wypadło na zewnątrz jedzenie. Taeha zrobił wielkie oczy i odwrócił się w stronę swego hyunga. - Nie chcę byśmy mieli później problemy. Świat nie jest tolerancyjny, na tyle mocno. - dokończył
-Wiem hyung... - wypiął dolną wargę Oh.
Yoohwan odstawił prawie puste pudełko na bok i przysuną do siebie młodszego wtulając się w niego. Taeha popatrzył na lustro zamocowane na ścianie w sali, gdzie sporą część czasu spędzali na ćwiczeniach, na przeciwko nich.
-Nie bolą cię plecy hyung po tym pięknym przewrocie? - zapytał zaciekawiony Taeha.
-Będą boleć, rano - syknął udając, że go mocno bolą. - chyba, że mi je wysmarujesz maścią.
-Nie ma problemu - odpowiedział, co dziwne było, z dość dużym zapałem. - Muszę do łazienki.
Rozpromieniony Taeha wstał z ziemi i skierował się do łazienki, która była na końcu korytarza. Po drodze, zatrzymał sie przy automacie z napojami. Stał tam jakiś czas, zastanawiając się jaki napój wziąć Yoohwanowi. Wybrał sobie i jemu ten sam napój, colę.
Powolnym krokiem wrócił z powrotem do sali, uśmiechając się przy każdym kroku. - Hyung kupiłem nam... - nie dokończył, zastał Kim'a śpiącego na ziemi.
Głową oparty był o swoją czerwoną torbę. Ręce spokojnie miał ułożone na swoim brzuchu. Twarz miał lekko uśmiechniętą. Taeha podszedł bliżej, odstawił przy ścianie puszki z colą i usiadł na ziemi. Przyglądał się spokojnej, a zarazem zmęczonej twarzy swego hyunga. Nie mógł oderwać wzroku od niego.
W końcu i on położył się na boku, zbliżając się do Kim Yoohwana bardzo blisko. Nieświadomie ręką zaczął dotykać jego rzęs.
Uśmiechnął się i przyłożył swoje dwa palce na swoich ustach. Czule je ucałował, po czym przyłożył je delikatnie do miękkich ust Yoohwana. Przykrył Kim'a swoją bluzą, którą zdjął z siebie. Ułożył się jak hyung Yoo na plecach i zaczął przyglądać się sufitowi.
Zupełnie niespodziewanie Kim zmienił pozycję i we śnie przytulił się do Taehy. Blondyn zmieszany w dalszym ciągu leżał nie ruchomo korzystając z okazji, że są sami.
Po lewej: Oh Taeha
Po Prawej: Kim Yoohwan (Yuhwan)
|
Dedykuję ten fanfick wszystkim tym, którzy zaglądają na mojego bloga. Nie ma osób lepszych czy gorszych, jesteśmy na równi. Czujcie się zaszczyceni. Wszystkim należy się dedykacja ode mnie, bo to dzięki każdemu jeszcze piszę.
środa, 22 maja 2013
Rozdział 37 - Krok po Kroku cz 2
MUZYKA DO ROZDZIAŁU:
------Myślami Soo-hwa------
Przyjęłam z dziwną miną papier. Przyjrzałam się uważnie. Moim oczom ukazały się wszelkie znaczki, kolory, podkreślenia i tym podobne ''pierdółki'', jakby to mógł nazwać mój przyjaciel James, który wyjątkowo nie cierpiał szkolnego grafiku. Chodziłam z nim na chemię i matematykę. Lancz jadł ze mną i kilkoma innymi uczniami. Zabawny czarnoskóry chłopak. Zastanawiałam się czy czasem nie zadzwonić do niego i zapytać co słychać w Kalifornii.
Odłożyłam kartkę z powrotem na stolik, jednakże uważnie się jej przyglądałam. Sung-hye również postąpiła identycznie.
-Co to za żółty pasek? - zapytała przeciągając kościstym palcem po zaznaczonym miejscu.
-To są ćwiczenia, ale o tym za chwilę - odpowiedział, a palcem wskazującym u prawej ręki lekko podrapał się po nie ogolonym policzku.
Nie starałam się wzbudzać podejrzeń, zachowywałam się tak jak zawsze. Spokojnie czekałam. Shin-hye postanowiła usiąść obok mnie.
-Nie każda z was ma takie same grafiki - zaczął lekko schylając głowę w bok. - ponieważ Yumi i Soo-hwa niedawno nagrywały piosenkę z Black Rock opuściły niektóre zajęcia, również wizytę u fryzjera firmy. - lekko się uśmiechnął.
Jeśli się zastanawiać niektórych aspektach miał racje, sporo zajęć opuściłyśmy. Zerknęłam z powrotem na kartkę zastanawiało mnie tylko jedno, w przeciwieństwie do Shin-hye mój grafik miał więcej koloru różowego. Sporo było tez znaczków niebieskich, który jak mniemam miały oznaczać czas, który mniam skupić się na pisaniu. Nie zadawałam pytań oczekiwałam, aż sam mężczyzna odpowie nam na wszelkie pytania.
-Zacznę od tego że każda ma inny grafik. - powtórzył to samo co powiedział wcześniej, po czym dodał - Jak wiecie żółty oznacza ćwiczenia. Ćwiczenia na sali - swym grubym palcem pokazał żółte plamy.
Wszystkie miałyśmy tak samo ułożone żółte kratki, lecz ja miałam ich mniej. Nie pytałam się dlaczego, uznałam, że nie warto.
Spuściłam głowę przechylając w bok na prawą stronę. Zaczynałam być trochę zmęczona, ponownie nie ukazałam tego po sobie. Uśmiecham się lekko wpatrując się w sumbenima. Yumi przestała opierać się o sofę i odeszła trochę dalej. Przechadzała się w tą i we w tą, myśląc nad czymś.
Szczupły palec miała blisko twarzy. - Co znaczą te różowe plamki - zapytała Mi-jin.
Sumbenim podniósł głowę i zerknął na dziewczynę. - To godziny nagrywań. Soo z was ma największa ilość tych znaczków, będzie w tym czasie pisać piosenki. - Każda z dziewczyn przytaknęła znacząco zgadzając się na grafik. - Wymyśliłem taki sposób grafiku, byście mogły zrozumieć go. Są też znaczki, gdzie będziecie mieć czas w którym będziemy nagrywać nowy teledysk. - palcem przyjechał po jasna pomarańczowych kratkach.
Cały plan był ściśle ułożony mieliśmy odpowiedni czas na przerwę i na potrzebne przedmioty. Wstawać mamy o piątej, a miałyśmy chodzić spać o godzinie dwudziestej czwartej. Wiedziałyśmy, że będzie to wyczerpujące plan, jednak, gdy zaplanowano nasz pierwszy koncert w Malezji musiałyśmy dać siebie wszystko, niezależnie od tego jak byśmy ciężko pracowały.
5 godzin na sen.
Sumbenim Jee-woo wskazał jeszcze kilka innych znaków odpowiedzialny za nasz grafik. Dziewczyny zaproponowały menadżerowi, by został z nami na obiad.
Przyznam i czułam się w tej sytuacji niezbyt dobrze. Sam fakt, że nie widziałam na co jestem chora, milczenie menadżera wprawiało mnie o gęsią skórkę. Każda z nas zabrała swoje grafiki i przyczepiły na drzwi szaf. Min-ji i Shin-hye zaproponowały, że pójdą coś kupić w restauracji. Wszystko przez właśnie narzekania Yumi bo nie chciała dzwonić, by złożyć zamówienie. Wyszły bardzo szybko.
Zostałam sama w pokoju z sumbenimem. - Ekhm - chrząknął sadowiąc się wygodniej na sofie i wyciągną do tylu ręce.
Milcząc patrzyłam na sumbenima. Oczekiwałam, że coś powie. Tym bardziej, że nie było dziewczyn w pomieszczeniu, a Yumi poszła się położyć.
- Muszę ci powiedzieć coś ważnego... - serce na moment mi sie zatrzymało. Oczekiwałam właśnie tych zdań - Był u mnie lekarz, przyniósł zwolnienie i wyniki. Kazał ci brać pewne leki. Jutro ci je osobiście przywiozę.
Zrobiłam wielkie oczy, lekarz mówił coś innego.
-Zasłabłaś po prostu... - uśmiechnął się, a jego oczy zmieniły się w małe szparki.
Było jednak coś sztucznego w tym wyrazie twarzy.
Jeszcze raz mocniej się wyciągnął, po czym zgarbił do przodu składając ręce jak do modlitwy.
-Jednak prosił być cały czas brała leki dopóki nie karze przestać.
-Dlaczego z nim nie mogłam się spotkać, by o tym porozmawiać?
-Nie miał czasu zostawił wyniki i pojechał. - powiedział, ja jednak poczułam dziwny triumf w jego głosie.
Nie komentowałam, coś mnie od tego powstrzymywało.
-Soo-hwa, kazał jeszcze tylko byś na siebie uważała, jadła i dużo piła, bo osłabienia mogą się nasilić.
Nie zapytałam się już o to czy mówi prawdę. W ostatniej chwili ugryzłam się w język.
-----Myślami Joon-honga-------
MUZYKA DO TEJ CZĘŚCI:
Dzisiaj okazywał się być jedynym rozmówcą, z całej naszej szóstki. Każdy przerwał zajmowaniem się własnymi sprawami. Odwróciliśmy się w jego stronę.
- Zróbmy następny come back. Teraz inny. Pokażmy siebie w innym świetle. - powiedział poważnie.
-Jesteś tego pewny Yong-guk? - zapytał Himchan siadając na ziemi.
-Jeśli chcecie? Wiem jakie jest życie w show biznesie Himchan poniekąd tez wie - popatrzył sie na hyunga Kim'a.
Ten potarł palcem wskazującym nos i delikatnie kiwną głową. Nie odezwał się na ten temat. Osobiście nie miałem nic przeciwko, była to ciężka praca, ale sprawiała mi dużo radości. Po to tyle przeszedłem, by robić to co robię teraz.
-Hyung - odezwał ię hyung Youngjae - Ja osobiście nie mam nic przeciwko, ale czy to nie za wiele? Trochę przydałby sie nam odpoczynek. - mruknął niepewnie.
Daehyun szturchnął go. Miedzy nami powstała poważna cisza.
Jak na taka grupę jak my, B.A.P, wydaliśmy już w sumie 3 teledyski: ''Warrior'', ''Secret Love'' (w zwyczajny sposób nakręcone) oraz ''Power''. Już wiele ludzi spogląda na nas, jak ciężko pracujemy.
(od aut. ta cześć została zmieniona wybaczcie za mój błąd XD pogoda na mnie tak działa i daty mi się pokręciły wydawania m/v XD zdanie brzmiało tak: 4 teledyski: ''Warrior'', ''Power'', ''Secret Love'' (w zwyczajny sposób nakręcone), oraz ''CRASH'', ostatnia wyszła dość niedawno ponieważ, nadrywano nas w czasie wolnym, gdy byliśmy w ZOO i parku wodnym. Już wiele ludzi spogląda na nas, jak ciężko pracujemy. )Popatrzyłem się na JongUp-sshi, jego mina wskazywała jakby nie mógł ogarnąć kompletnie rozmowy, więc siedział cicho.
- To postanowione! - westchnął dość głośno Kim Himchan Hyung, padajac plecami na podłogę.
Odgłos ruchu rozniósł się po całej sali.
-Koniec leżenia, niedługo będziemy występować w Malezji trzeba się przygotować. - podniósł się po chwili Bang, mówiąc ze spokojem.
Wyszczerzył się do nas i ponaglił ruchem ręki. Ociężali wstaliśmy odstawiając trochę dalej butelki z wodą, by nie wywrócić się na nie i nie zaliczyć kontuzji.
Hyung Daehyun włączył muzykę i zaczęliśmy ćwiczyć kroki do każdej piosenki. Co jakiś czas, któryś z nas wygłupiał sie doprowadzając resztę do śmiechu.
Ćwiczyliśmy do upadłego do czasu, gdy nie wybiła piętnasta. Bang wyłączył odtwarzacz, bo był najbliżej. Zaczęliśmy się zbierać, ja i hyung Youngguk zostaliśmy sami.
Kończyłem wkładać swoją bluzę do torby. Nie mogłem jej jednak wepchnąć do końca, więc spora jej część wystawała.
-Junghong chce z tobą pozmawiać - zaczął Yongguk podchodząc do mnie.
Uśmiechnąłem się w stronę hyunga, oczekując tego co ma dla mnie do powiedzenia.
-Każdy z nas zauważył, że zacząłeś sie podejrzanie inaczej zachowywać - wzdrygnąłem się na te słowa, byłem poniekąd pewny, że hyung coś podejrzewa, ale nie myślałem, że właśnie zechce mu się o tym kiedyś rozmawiać.
-Tak? - zapytałem głupkowato - Może to wasze takie domniemania, albo zwyczajnie dorastam - udałem niezwykle mądrego, co niestety sztucznie wyglądało, nie tak jak to robił Youngjae hyung.
-Ja jednak wiem, że to z powodu dziewczyny, tą z którą byłeś wtedy na zdjęciu, w tej gazecie oraz ta sama, którą widziałem w sali nagraniowej - cóż za spostrzegawczość hyunga.
Nie myślałem, że to zauważy. Nie myślałem też, że kompletnie, ktoś to zauważy.
Kiedy oni w ogóle, ze sobą rozmawiali na mój temat?
Wpatrywałem sie w niego dość zdziwiony Udałem, że nie wiem o co chodzi, tym razem naśladując głupka, tak jak czasem robił tak JongUp-sshi.
-Dlaczego tak sądzisz hyung? - zapytałem.
-Bo zbyt cicho się zachowujesz.
Tylko dlatego, że cichszy jestem? Jak mam zachowywać się głośno, gdy jestem wykończony i nie mam na nic siły? Nie mogłem zrozumieć jego toku myślenia. Hyung spokojnie kontynuował to co miał na myśli.
-Chcę tylko zauważyć, że inaczej się zachowujesz, a osobiście uważam, że to ze względu na to iż wygląda jakbyś się zadurzył.
''Zadurzył'' podskoczyłem na to słowo, Skąd... Skąd niby przyszło mu to do głowy. Nie było widać bym sie zakochał. Jakim cudem?
- Hyung...
- Ja nie mam nic przeciwko, lecz dla twojego dobra, nigdy nie wiadomo co media wymyślą. Dobrze o tym wiesz... - westchnął - Wolałbym jednak o tym wiedzieć. Możesz liczyć na mnie jako swego sumbenima.
Trochę zrobiło mi się głupio. Myślałem, że sztucznym zachowaniem zataję wszystko. Fanki tego nie widzą, więc myślałem, że i członkowie grupy tego nie zauważą.
Milczałem, przełożyłem torbę przez ramię zastanawiając się przez tę chwilę czy powiedzieć.
Mimo, iż próbowałem dać sobie spokój to uczucie do tego nie zniknęło, a wręcz byłem jeszcze bardziej zazdrosny o nią (Soo-hwa) i nie mogłem przyjąć do wiadomości nic innego.
-Hyung - powiedziałem cicho - Jest trochę w tym racji. Tylko nie chcę by ktokolwiek o tym wiedział. - popatrzyłem na niego robiąc smętną minę.
Usiadłem ostatecznie na kanapie zamiast wyjść z sali.
-Dopiero niedawno zdałem sobie sprawę z tego. Gdy poszedłem z rodzicami do ich znajomych nie myślałem, że będzie tam moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa - popatrzyłem się ponownie na Hyunga niewinnym wzrokiem.
Bang usiadł obok mnie, poklepał delikatnie po plecach, nie odzywał się na ten temat czekając aż wyjawię mu całą sytuację. To była najlepsza cecha w hyung'u. Potrafił wysłuchać do końca każdego, mimo, że niby na pierwszy rzut oka wygląda strasznie, jest na prawdę dobrym człowiekiem.
Mimo, że przeszedł wiele. Nie tak jak ja. Dziecko, z normalnej rodziny.
-Nie wiem co mi się stało, ale lubię ją jednak bardziej niż przyjaciółkę. - skończyłem.
-Pamiętaj, że czasem można się pomylić. Mimo, iż uważasz że tego kogoś kochasz, to jednak, może okazać się zwykłym przyzwyczajeniem. - odezwał się swoim grubym niskim tonem, jego słowa dźwięczały mi wręcz w głowie - Nie mi to oceniać...
-Też tak myślałem. jednak ja czuję coś do niej więcej - spojrzałem na podłogę, po czym podniosłem się z powrotem z kanapy poprawiając pełną torbę - Lecz postaram się o niej zapomnieć, dam z siebie wszystko na rzecz grupy, nie zawiodę.
Podniosłem prawą rękę zaciśniętą w pięść, w duchu jednak czułem trochę urazę tego co powiedziałem, nie bardzo pragnąłem zapomnieć o Soo-hwa.
Chciałem dać z siebie wszystko, byle by nie zapomnieć o niej.
-Okłamujesz samego siebie dziecko - jego wolne słowa odbijały się delikatnie echem po sali.
Zrobiło się cicho. Nie miałem pojęcia o co chodzi hyung'owi.
-Okłamujesz samego siebie. Ja nie każę ci o czymkolwiek zapominać. Chodź cieszę się ze dasz z siebie wszystko, ale wolałbym byś to zrobił dla samego siebie, nie dla mnie czy Himchan'a, albo innego członka B.A.P. Chcę byś dla siebie to zrobił. Dla własnych marzeń. Staraj się dla siebie, ale też oddzielaj problemy swoje od zawodu, bo niestety, gdy je się łączy wygląda to źle i każdy to zauważa. To trudne, lecz wykonalne, a gdy to opanujesz możesz wszystko - zademonstrował ten przykład rękoma.
Jego prawa dłoń była ''problemem'', a lewa ''zawodem''. Złączył je razem, a gdy wypowiedział ostatnią kwestię rozłożył ręce w dwie strony. Jakby to co trzymał nagle wybuchło.
Bang w ciekawy sposób wytłumaczył mi wszystko. Obiecał. że zachowa to dla siebie, czyli rozmowę. Mogłem mu wierzyć, bo jest wspaniałym liderem grupy nie wybrano go od tak.
~~~~~~~~~~~~~~~
Słysząc szum własnych kroków, przemierzałem sam korytarz firmy.
Minęło kilka dni od mojej rozmowy z hyungiem Guk'iem. Zrobiło mi się lżej na duszy, gdy jednak się wygadałem. Lekko uśmiechnięty, dreptałem nowymi, bardzo białymi butami po ciemnej posadzce. nie dawało się na nie spojrzeć, bo gdy stykały sie z również czymś jasnym jak światło słoneczne, biel robiła się nie znośna, co bardziej oślepiająca.
Za dwa dni mieliśmy lecieć do Malezji. Widziałem już niedawno wydane m.v ZIPLOC. Soo-hwa wypadła według mnie najlepiej. Ponieważ, było to już postanowione, ona i jej grupa, a także znienawidzona przeze mnie grupa Black Rock miała również lecieć na ten sam koncert co my. Przyglądając się temu miałem obawy, jak będę się czuł. Czy opanuję mój ukryty temperament?
Mimo wszystko wierzyłem, że w jakiś sposób może się osobiście opanuję. Miałem tylko nadzieję spotkać tam Soo. Jedyne co pragnąłem, to w jakiś sposób ją przeprosić. Może dzięki temu po części zapomniałbym?
Moje zmysły wyłączone przez moje własne myśli nie zauważyły kruchej osoby. która szla w przeciwnym kierunku co ja. Wpadłem na nią, lecz postać jak krucha porcelana, zaczęła zsuwać się na ziemie, tracąc w tym przytomność.
______________________________________
DEDYK:
Ponieważ ona zgadła :3
Felixa
specjalnie dla ciebie DEDYK :3
Ale nie chcę być ta złą.
Dedykuję wszystkim, którzy cierpliwie czekali znosząc moje humory.
Naprawdę wam dziękuję.
Ale nie chcę być ta złą.
Dedykuję wszystkim, którzy cierpliwie czekali znosząc moje humory.
Naprawdę wam dziękuję.
Mam nadzieję, że comback mi wyszedł i wybaczcie mi za błędy starałam się ich omijać.
Przepraszam też za wszelkie słowa.
Zapomnijmy o tym i patrzmy w przyszłość.
Dziękuję za wiarę i oczekiwanie.
Nabrałam sił.
A teraz tylko spożytkować w odpowiedni sposób.
Do zobaczenia niebawem.
Zdradzając wam co nieco... powolnym krokiem zbliżamy się do końca.
poniedziałek, 20 maja 2013
poniedziałek, 6 maja 2013
Zmiana decyzji
Na jakiś czas przerywam pisanie. Czy teraz każdy jest zadowolony?
i Anonimie wybacz że ciebie rozczarowałam. Litości nie potrzebuję.
Tak, miała to być zakończona historia, i nie, nie mam zamiaru uśmiercać bohaterki. Po tym zdaniu zwyczajnie się wkurzyłam na ciebie.
Jeśli nie umiesz przyjąć do wiadomości czyjejś decyzji, to powiem szczerze zachowujesz sie jak dziecko. Bądź trochę dorosła. To moja decyzja i mam na to prawo. Poinformowałam dlaczego i tyle. Twoje słowa bardziej udupiały człowieka a nie dawały kopa. Mnie udupiałaś, mimo, że ci sie wydaje co innego.
Koniec tematu.
Nagle gdy usuniętą notkę napisałam zjawiły sie osoby wszystko wiedzące. Fajnie. Ale osoby które są na prawdę czytelniczkami mojego bloga jakoś zrozumiały dlaczego, i nie zauważyłam takiej ''kurwicy'' jak u ciebie Anonimie. I wiesz, główne opowiadanie na początku tako sobie pisałam od nie chcenia. Do tej pory tak robię. Dla mnie jest od niechcenia. Zadowoleni jesteście?
Nie musicie już odwiedzać bloga, jeśli uraziło was wszystko to co napisałam. Wierze że ci prawdziwi jednak zostaną. To osoby które akceptują mnie taką jaką jestem. Ty anonimie (mogłabyś napisać nick było by łatwiej a nie ukrywasz sie) widocznie nie.
Nie wiem na wet czemu ciągle ciebie przepraszam, nie bardzo powinnam. Ale jestem osobą która całe życie każdego przeprasza, że żyje więc, Niestety...~~
To wszystko.
Na razie żegnam.
i Anonimie wybacz że ciebie rozczarowałam. Litości nie potrzebuję.
Tak, miała to być zakończona historia, i nie, nie mam zamiaru uśmiercać bohaterki. Po tym zdaniu zwyczajnie się wkurzyłam na ciebie.
Jeśli nie umiesz przyjąć do wiadomości czyjejś decyzji, to powiem szczerze zachowujesz sie jak dziecko. Bądź trochę dorosła. To moja decyzja i mam na to prawo. Poinformowałam dlaczego i tyle. Twoje słowa bardziej udupiały człowieka a nie dawały kopa. Mnie udupiałaś, mimo, że ci sie wydaje co innego.
Koniec tematu.
Nagle gdy usuniętą notkę napisałam zjawiły sie osoby wszystko wiedzące. Fajnie. Ale osoby które są na prawdę czytelniczkami mojego bloga jakoś zrozumiały dlaczego, i nie zauważyłam takiej ''kurwicy'' jak u ciebie Anonimie. I wiesz, główne opowiadanie na początku tako sobie pisałam od nie chcenia. Do tej pory tak robię. Dla mnie jest od niechcenia. Zadowoleni jesteście?
Nie musicie już odwiedzać bloga, jeśli uraziło was wszystko to co napisałam. Wierze że ci prawdziwi jednak zostaną. To osoby które akceptują mnie taką jaką jestem. Ty anonimie (mogłabyś napisać nick było by łatwiej a nie ukrywasz sie) widocznie nie.
Nie wiem na wet czemu ciągle ciebie przepraszam, nie bardzo powinnam. Ale jestem osobą która całe życie każdego przeprasza, że żyje więc, Niestety...~~
To wszystko.
Na razie żegnam.
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Fanfick DaeJae (B.A.P) - '' Crazy Christmas'' cz. 3
Również wymusiłem na sobie uśmiech. Wziąłem kartkę do ręki i oparłem o tył przedniego siedzenia. Na początku napisałem to o co poprosił starszy, już chciałem dopisać do tego swoje imię, ale się opamiętałem i napisałem imię Daehyuna, po czym dopisałem '' P.S Postaraj się, by twój tata nie zbankrutował.'' Pokłoniłem się lekko starszemu oddając podpisaną przeze mnie kartkę, znaczy ''przez'' Daehyuna-hyunga. Otworzyłem drzwi samochodu, kierowca podziękował, był bardzo rozpromieniony. Widać było, że bardzo kocha swoje dziecko. Westchnąłem i ruszyłem szybko, by po czym energicznie zapukać do drzwi.
Co teraz będzie? Jak my z Daehyunem, zmienimy się ciałami? Nie chciałem tak zostać do końca.
Drzwi otworzył mi hyung Daehyun-sshi. Zdziwił mnie bardzo. Miał nie wychodzić z pokoju!!! Popatrzyłem na niego na progu dość dziwacznym wzrokiem.
Daehyun również zrobił niesłychaną minę moją twarzą, aż zrobiło mi się niedobrze. Czy, aż tak wyglądałem? Zapewne, przez chwile miałem ochotę uderzyć hyunga, tylko dlatego, że uśmiechał się niezadowolony moimi ustami. Staliśmy trochę tak, aż dopóki nie przyszła moja mama, na co się wzdrygnąłem. Trochę zaskoczyła mnie. Pierwszy raz się tak zdenerwowałem, jakbym coś złego zrobił, a na tą zmianę ciałami nie miałem żadnego wpływu. Stała odświętnie ubrana, lecz nie w tradycyjny strój. Miała tylko jeszcze na sobie fartuch i rękawiczki cale w kimchi. Włosy mocno spięte w kok i ten pogodny uśmiech.
-Youngjae... Czemu nie zaprosisz do
środka przyjaciela. - popatrzyła wskazując na mniena mnie -
Robicie przeciąg!
Moja mama machnęła ręką przez co
kilka kawałków salaty poleciało w nieznane kierunki. To się
Hyung'owi dostało, przez co prychnąłem niekontrolowanym śmiechem.
Bez zaproszenia wszedłem otrzepując
najpierw buty ze śniegu. Daehyun smętną miną wpatrywał się na
mnie.
-W co tyś się ubrał... - mruknął,
a ja nawet nie słuchałem.
Wszedłem do mieszkania jakbym był u
siebie, wbrew pozorom to nie ja bylem pierwszy raz tu, tylko Daehyun.
Hyung wpatrywał się jak ściągam jego glany. Przyznam ze zawsze
miałem ochotę przymierzyć jego buty, niestety pewna osoba mi na to
nie pozwalała. Zdjąłem z siebie puchowa kurtkę, szalik i czapkę,
wieszając na wieszaku. Pociągnąłem Daehyuna za sobą.
Wparowaliśmy do mojego pokoju.
Daehyun usiadł na moim łóżku, które
nie było pościelone. Krew mnie zalała, lecz nic nie powiedziałem.
Przewróciłem oczami.
-Co teraz zrobimy? - zapytałem lekko
niepewnie, bo humor Daehyuna nie wskazywał nic dobrego.
Ostatnimi czasy zaczął nie miło się
do mnie odzywać. Jakbym mu coś zrobił. Przeszedłem po pokoju i
oparłem się o własne biurko. Mój wzrok zatrzymał się na
stopach, ale co jakiś czas kusiło mnie zerknięcie na hyunga
Daehyuna w moim ciele.
Siedzieliśmy w ciszy, myśląc co było
przyczyną tego zdarzenia. Zmiana dusz była przecież czymś co nie
powinno być możliwe. Popatrzyłem na zegarek, który wisiał na
ścianie i leniwie przesuwał swoje wskazówki w równy rytm.
Dochodziła godzina 14. Byłem pewny, że wybiegając z dormu, była
godzina 10. Przez pogodę czas albo się dłużył, albo zwyczajnie
niekontrolowanie przyśpieszał. W tym wypadku o dziwo za mocno
przyspieszył.
-YOUNGJAE!!! Chodź mi tu pomóż. - z
pomieszczenia obok usłyszałem głos mojej mamy.
Instynktownie wstałem i ruszyłem do
matki, ale gdy doszedłem do niej zdałem sobie sprawę, że nie
powinienem iść.
-Daehyun-sshi, nie ciebie wołałam. -
popatrzyła na mnie, a ja zrobiłem minę wielce zdziwioną –
Chyba, że ty się nazywasz Youngjae. - zaśmiała się przechodząc
obok mnie, niosła talerze do głównego pokoju.
Miałem ochotę powiedzieć, że to ja
jestem Youngjae, ale się powstrzymałem. Wzrokiem śledziłem co
robi moja mama.
-Youngjae!!! Chodź tu i pomóż, nie
każ mi bym prosiła oto gościa!!! - ponownie podniosła głos.
-Om... znaczy.. Ajuma, pójdę po
Youngjae-sshi – zaproponowałem, moja mama tylko coś jęknęła i
zniknęła lecąc sprawdzając garnki.
Krok za krokiem skierowałem się
ponownie do pokoju. W nim zastałem Daehyuna hyunga siedzącego w tej
samej pozycji, w której siedział tuż przed moim wyjściem z mojego
własnego pokoju.
-Daehyun-hyung, ponieważ jesteś w
moim ciele, musisz od teraz mnie udawać. Proszę. - popatrzyłem na
niego.
Daehyun podniósł głowę wpatrując
się na mnie krzywo. Wstał i podszedł bez słowa, zbliżył twarz
do mojej, znaczy swojej. Z ciężkością przełknąłem ślinę,
odsuwając twarz jak najdalej od jego twarzy, znaczy od swojej.
Niestety z tyłu poczułem zimno powierzchni drzwi. Co Daehyun
próbował zrobić, moją własną twarzą. Jego ruchy były dziwne,
jego kompletnie zachowanie ostatnio było nie na miejscu. Ciągle
uśmiechnięty, a teraz nawet moja twarz smęcił.
-Co ty robisz? - zapytał, bo
zacisnąłem powieki, by nie patrzeć się więcej na swoją twarz
oblężoną przez świadomość Daehyuna.
Otworzyłem lekko powieki, Daehyun
zrobił zdziwioną minę, po czym lekko się uśmiechną. Pierwszy raz od jakiegoś czasu. Może się uśmiechał, ale to nie był jego prawdziwy uśmiech, tym razem zrobił to naprawdę. Uśmiechną się na prawdę.
-Nic. - mruknąłem odsuwając się od hyunga - pośpiesz się. Moja mama jak się zdenerwuje może być straszna.
-Ale ty też więcej zachowuj się jak ja. - rzekł.
Kiwnąłem głową. Daehyun szybko wyszedł, z pokoju, a mnie zostawił z okropnie bijącym sercem. Pobiegłem jednak za nim po chwili, bałem się, że powie coś źle. W kuchni już moja mama podawała dla Daehyuna, sztućce by porozkładał. Miałem ochotę pomóc, ale znając moją mamę nie bardzo będzie chciała.
-Ajuma, czy mógłbym w czymś pomóc, wprosiłem się nieproszony do domu na święta, to chciałbym pomóc jakoś - zapytałem trochę zakłopotany, bo do własnej matki mówiłem per pani.
Natychmiast się odwróciła - W żadnym wypadku. - Popatrzyłem się na nią, Daehyunowymi słodkimi oczami, mina mojej mamy jakby od razu sie zmieniła - No dobrze, pomóż Youngjae porozkładać wszystko na stole. - podała mi prosto do ręki stertę talerzy.
-Nie rób tego z moją twarzą - kopną mnie po drodze w tyłek Daehyun, gdy wyszliśmy z kuchni.
-A ty mnie nie kop, ze mnie taki gość jak ogórek, ciesz się z tego, że ja będę to rozkładać, nie ty. - mówiąc to postawiłem na zaścielony stół.
Daehyun zadowolony usadowił się na podłodze, przyglądając jak ustawiam talerze. W tym momencie gdy kończyłem, weszła moja mama. Przeraziła sie na widok tego, że domniemany gość, w tym przypadku ja, pracuje, a Daehyun siedzi i nic nie robi. Podeszła szybko i pociągnęła Daehyuna, za moje ucho. Ciarki mnie przeszły. Ciągnęła go, aż do szafki. Coś mruknęła do niego i wróciła do mnie. Byłem wręcz, pokręcony w swoich myślach. Dostanie mi się od hyunga.
-Daehyun-sshi, zostaw to wszystko resztą zajmie się Youngjae, jesteś naszym gościem, a nie gosposią. Jesteś pewnie i tak zmęczony, dużo ćwiczycie w tej swojej grupie. - pociągnęła mnie za sobą do kuchni.
W kuchni zaczęła mi dawać jedzenie do spróbowania. W tej chwili wydała sie na prawdę, fajną mamą.
Godzinę później do drzwi rozległo się pukanie, wszyscy już siedzieliśmy już przy stole czekając na gości. Moja mama pobiegła entuzjastycznie jak nigdy by otworzyć. To był mój starszy brat, ze swoją narzeczoną i kimś jeszcze.
W pokoju w którym byliśmy z Daeyhyunem, weszły 3 osoby, jak wspominałem, mój starszy brat, jego narzeczona oraz... MOJA Znajoma z sąsiedztwa, wielka fanka Daehyuna.
Nie miała rodziców, wiec moja Omma była dla niej jak zastępcza mama. Zapraszała ją na każde święta. Dzisiaj stanęła na środku i widząc mnie, a wręcz twarz wyszczerzyła oczy, aż prawie mogły by wypaść z orbity. Otworzyła usta, nie mogąc uwierzyć. Przeraziłem się, lekko skinąłem głowę w powitaniu. Odwróciłem sie po czym by zobaczyć Daehyuna. Ten świnia uśmiechał sie jak głupi. Mama ponagliła mojego brata by usiadł z dziewczyna przy stole. Oczywiście, obok mnie wepchała się Cha Bo-Oon , tak nazywała się znajoma rodziny. Moją na szczęście nie była.
W brew pozorom nie była brzydką dziewczyną, ale niestety jej nachalność cała jej piękność niszczyła. zaczęliśmy jeść, a ona natychmiast złapała mnie pod ramię.
Zdenerwowałem się, ukradkiem patrząc na Daehyuna, który też nie był zadowolony z poczynania Bo-Oon.
-Uhh Dae jesteś na prawdę wyjątkowy. Jeszcze lepiej wyglądasz na żywo niż w telewizji - pisnęła mi prosto do ucha przyklejając się myśląc, iż to ja jestem Hyungiem, Daehyun-hyung w tym czasie zakrztusił się jedzeniem.
Moja mama bardzo mocno walnęła go po plecach, przez co zaczął jeszcze mocniej pokasływać i masować bolące miejsce. Mama uśmiechnęła się mimowolnie do Dae, która natomiast myślała że to ja siedzę obok niej. Cha Bo-oon popatrzyła sie na hyunga. Zrobiła zezłoszczoną minę, za to co zrobił Daehyung-sshi.
Z jednej strony to była zabawna scena. Niestety zimny wzrok w wykonaniu mojego ciała dosięgną mnie. Daehyun popatrzył na mnie morderczym wzrokiem. Przestraszyłem sie wręcz tego.
Nie odzywałem się już kompletnie.
Cha Bo-oon kleiła sie do mnie, a Daehyunowi to nie pasowało, sam morderczy wzrok przeszywał dziewczynę i mnie. Natomiast, ja z nerwów, zaczynałem wpychać w siebie wszystko co sie dało. Znowu znalazłem sie w centrum uwagi.
-Jung Daehyun-shi chyba nie chcesz się przejeść na śmierć? - zamartwiła się moja mama patrząc na mnie.
-Taka śmierć idealnie mu pasuje, ale nie moim kosztem – mruknął pod nosem Dae, łapiąc pałeczkami trochę kimchi.
-Umma to znaczy... Ajumma Nie martw się – specjalnie z pełną buzią się uśmiechnąłem.
Na tym nasza rozmowa już kompletnie przystanęła. Nie mogliśmy nic po sobie pokazać. W sumie, to kto by w to uwierzył, ja chyba po tym tak. Moja mama była na prawdę zadowolona z dzisiejszego dnia, mówiła że nie spodziewała się nikogo. Mój brat zapewnił, że nie zostawi jej samej. Aż się popłakała.
Daehyun, który dzisiejszego wieczoru udawał mnie powiedział mamie, że zostanę, do końca świąt z nimi. Moja mama wręcz pękała z uciechy. Moja mama dała Daehyunowi pościel dla mnie.
Już pozwoliłem Dae spać na moim łóżku, ostrzegłem go, że znając ją może wejść do pomieszczenia, bez pukania rano.
Stałem właśnie układając na podłodze kołdrę.
-Przyszedł mi pewien pomysł - odezwał się Daehyun.
Słuchałem go i jednocześnie kończyłem sobie ścielić posłanie. Oczekując dokończenia wypowiedzi przez hyunga wsunąłem się pod kołdrę.
-Jaki? Nie chcę być w twoim ciele, wolę jednak swoje - powiedziałem ściszonym głosem patrząc się na sufit. - Jeszcze nie wiem co ty możesz z nim zrobić jeszcze.
Nie było miłe być w tym samym pomieszczeniu, jeszcze w takiej chwili. Daehyun wstał i usiadł obok mojego posłania. Podniosłem sie natychmiast. Nigdy nie wiadomo co ten facet wymyśli. Nigdy nie mogłem do końca rozgryźć co ma w głowie. Hyung znowu zbliżył swoją twarz do mojej. Tym razem byłem pewny że znowu ze mnie drwi. Tym razem sie pomyliłem. Moja twarz nie przestawała sie zbliżać. Ostatecznie zostałem pocałowany przez Daehyuna.
----------
Niektóre fakty, które właśnie czytaliście, są nie prawdziwe, początkujące fanki z B.A.P większości informacji nie bierzcie do siebie. Między innymi matki Youngjae, przyjaciółki oraz kilku małych ... haha ok przemilczę. Bo nie wiadomo jak może mieć Jaeś nasz.
Sorr za błędy itp...
znowu okazuje się że będzie następna część... biane.. no taki to ja mam mózg.. haah XD
Wiem wstyd taki kawałek a kurcze tyle czasu!! BIANEEE
piątek, 26 kwietnia 2013
Fanfick DaeJae (B.A.P) - '' Crazy Christmas'' cz. 2
Ciąg dalszy fanficka: prawdopodobnie ten fanfick jednak będzie dłuższy ... XD Biane
~~~~~~~~
To jednak nie był sen. To prawda, ale w jaki sposób? To przecież niemożliwe. To zdarza się w dramach, bajkach ale nie w prawdziwym życiu. Wybiegłem z łazienki w poszukiwaniu telefonu. Nie mogłem go nigdzie znaleźć, po chwili zdałem sobie sprawę ze mój telefon został u moim rodzinnym domu. Po czołem szukać telefonu Daehyuna. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. A co jeśli Dae coś zrobi? Nie, to nie może do tego dojść. Znalazłem telefon na łóżku, ze tez nie zauważyłem go wcześniej. Przez chwile przeszła mnie myśl dlaczego tam się znalazł. Podniosłem go i wyszukałem swoje imię. Moje rozważania nagle zostały zagmatwane wspomnieniami przez wyjazdem. Sprzeczka z Dae. Jego niezadowolona mina, bo nie spodobał się jemu prezent świąteczny. Moja mina zrzedła na sama myśl o tym, ale to nie była chwila na trzymanie urazy.
-HYUNG!!! - pisnąłem do słuchawki, nie czekając, aż ktoś z drugiej strony się odezwie. ~
Po drugiej stronie usłyszałem tylko ciszę, zrezygnowany miałem ochotę odłożyć słuchawkę i sprawdzić czy dobrze wykręciłem numer. Jednak w ostatniej chwili usłyszałem jęknięcie i coś co przypominało... mlaskanie?
-Hyung!!! - pisnąłem ponownie.
-Yshh... Wae? - zaspany głos Daehyuna odezwał się do mnie.
-Co...? - powtórzył.
Wziąłem głęboki wdech. Chciałem zacząć mówić na temat tego co właśnie sam widziałem w łazience, ale uprzedził mnie wrzask po drugiej stronie i coś w stylu upadku z łóżka?
-Cholera??? Ale jak?
Przeraziłem się, że jego krzyk może spowodować coś złego.
-Hyung.. Nie krzycz - przyłożyłem rękę do twarzy.
Pierwszy raz nie obgryzałem z nerwów paznokci. Wyjaśnieniem mogło być że nie mogłem.
-Fuu, ty paznokcie znowu zacząłeś obgryzać? - jękną Dae już bardziej uspokojony zmieniając na bardziej obrzydzony ton.
-Gdzie ty się patrzysz? - pisnąłem, gdy przyszło mi coś do głowy.
-No gdzie? na twoje dłonie.. - odpowiedział pod nosem, lecz nie dałem mu dokończyć wypowiedzi.
-Daehyun-hyung proszę powiedz dla mojej mamy, że ma przyjechać nieproszony gość. Przyjadę, a ty hyung do tego czasu siedź w moim pokoju. Nie wychodź!!! - zagroziłem, jak nigdy kończąc dyskusję.
Odłożyłem telefon Daehyuna-hyunga. zacząłem biegać w tą i we w tą potykając się o własne, znaczy hyunga, nogi. Wyciągnąłem kilka ubrań. Z zaciśniętymi oczami zacząłem się ubierać w garderobę Daehyuna. Odziewając się po ciemku, ze względu na zaciśnięte powieki, zdążyłem kilka razy uderzyć sie to o łóżko, szafkę, a nawet znalazłem się na podłodze. W duchu miałem dziwną ochotę zobaczyć, jak to Dae może wyglądać. Jednak moja druga strona mówiła - stanowczo Nie! Chodź mogłem się spodziewać, że Dae z chytrością patrzy tam gdzie nie trzeba.
Znalazłem gdzieś plecak Jung'a. Spakowałem kilka jego ubrań. Od teraz musieliśmy być cały czas blisko, by nikt z nas nie wypalił wtopy. Wypadłem na zewnątrz, miałem tylko nadzieję, że uda mi się szybko złapać jakiś transport.
Mróz dawał się we znaki. Czułem to całym ciałem, miałem wrażenie że zaraz odpadną mi wszystkie części ciała. Nie myślałem, że Dae może być takim zmarzlakiem. Nigdy nie dawał po sobie znać.
Entuzjastycznie poprosiłem kierowce, by zawiózł mnie ''ponownie'' do mojego rodzinnego domu.
Spojrzałem na szybę. Na zewnątrz, było bielej niż poprzedniej zimy. Seul był oblężony białym puchem. Stanęliśmy na czerwonym świetle. Kierowca, pochylił się i włączył cicho radio. Właśnie szły wiadomości, poprosiłem, by mężczyzna podkręcił głośność. W głośnikach pogodynka zaczęła ostrzegać kierowców by uważali, gdy będą jechać w stronę centrum. W nocy padał bardzo mocno śnieg, zasypało całą Koreę. Podała również ulice, które są zamknięte przez nie odśnieżone ulice i wyjaśniła objazdy. Niestety w liście znalazła się ulica dzięki, której można by było dojechać szybciej do mojego domu rodzinnego. Tak zakończyła audycja, puścili krótką melodyjkę po czym usłyszałem jedną z naszych piosenek ''What The HELL''.
Było to trochę dziwne, bo właśnie były święta, a puszczali takiego rodzaju muzykę.
-Proszę pana, pojedziemy okrężna drogą, Słyszał pan. - odwrócił sie w moja stronę i zrobił wielkie oczy. - Skądś pana znam! Jung Daehyun-shi!!! - wyszczerzył się do mnie - moja córka jest pana fanką!
Popatrzyłem się na niego zdziwiony otwierając usta, lecz nic nie powiedziałem, ponieważ zmieniło sie na szczęście światło na zielone.
Oparłem głowę o szybę, a kierowca rozpoczął ze mną rozmowę. Ciężko było udawać Daehyun'a.
-Moja Hye codziennie jak widzi pana w telewizji piszczy, ciągle prosi o pieniądze na nowe płyty, aż czasem boję się, że zbankrutujemy, ale czego nie robi się dla swojego dziecka - zaśmiał się patrząc na lusterko, w którym było moje odbicie.
Kierowca trochę się zmieszał, nie byłem skory do rozmowy, byłem zmęczony i zdenerwowany, bo moje problemy coraz bardziej robiły się większe, z każą chwilą. Uśmiechnąłem się lekko, tak zakończyła się rozmowa, której szczerze nie było. Ajushi jeszcze skomlał na pogodę, lecz tylko go słuchałem.
Jechał wolno, było zbyt ślisko by przyśpieszyć. Droga przez to się dłużyła, niż zwykle. Powoli zaczynałem zasypiać. Na szczęście zanim zdążyłem kompletnie pogrążyć się dojechaliśmy na miejsce. Zapłaciłem kierowcy, chciałem już wysiadać, gdy znowu zagadał do mnie.
-Przepraszam, mógłbym poprosić o autograf? Dla córki - uśmiechną się.
Z lekką niechęcią przymknąłem drzwi samochodu, by nie wlatywało zimne powietrze. Kierowca nie wiem skąd podał kartkę i długopis. Dosłownie jakby był przygotowany na to że może jakiegoś celebrytę spotkać.
-Proszę napisać dla słodkiej Hye-na. - uśmiechną się przyjaźnie.
Również wymusiłem na sobie uśmiech. Wziąłem kartkę do ręki i oparłem o tył przedniego siedzenia. Na początku napisałem to o co poprosił starszy, już chciałem dopisać do tego swoje imię, ale się opamiętałem i napisałem imię Daehyuna, po czym dopisałem '' P.S Postaraj się, by twój tata nie zbankrutował.'' Pokłoniłem się lekko starszemu oddając podpisaną przeze mnie kartkę, znaczy ''przez'' Daehyuna-hyunga. Otworzyłem drzwi samochodu, kierowca podziękował, był bardzo rozpromieniony. Widać było, że bardzo kocha swoje dziecko. Westchnąłem i ruszyłem szybko, by po czym energicznie zapukać do drzwi.
Co teraz będzie? Jak my z Daehyunem, zmienimy się ciałami? Nie chciałem tak zostać do końca.
Drzwi otworzył mi hyung Daehyun-sshi. Zdziwił mnie bardzo. Miał nie wychodzić z pokoju!!! Popatrzyłem na niego na progu dość dziwacznym wzrokiem.
____________________
na razie na tym zakończę :3 :P
Za chwilę nabiorę znowu sił i napiszę dalszą część :3
Dajcie mi siłę by móc pisać dalej :> Komcie się świetnie do tego nadarzą :3
A zapraszam jeszcze tutaj :3
http://translateasianfanfic.blogspot.com/
Po drugiej stronie usłyszałem tylko ciszę, zrezygnowany miałem ochotę odłożyć słuchawkę i sprawdzić czy dobrze wykręciłem numer. Jednak w ostatniej chwili usłyszałem jęknięcie i coś co przypominało... mlaskanie?
-Hyung!!! - pisnąłem ponownie.
-Yshh... Wae? - zaspany głos Daehyuna odezwał się do mnie.
-Co...? - powtórzył.
Wziąłem głęboki wdech. Chciałem zacząć mówić na temat tego co właśnie sam widziałem w łazience, ale uprzedził mnie wrzask po drugiej stronie i coś w stylu upadku z łóżka?
-Cholera??? Ale jak?
Przeraziłem się, że jego krzyk może spowodować coś złego.
-Hyung.. Nie krzycz - przyłożyłem rękę do twarzy.
Pierwszy raz nie obgryzałem z nerwów paznokci. Wyjaśnieniem mogło być że nie mogłem.
-Fuu, ty paznokcie znowu zacząłeś obgryzać? - jękną Dae już bardziej uspokojony zmieniając na bardziej obrzydzony ton.
-Gdzie ty się patrzysz? - pisnąłem, gdy przyszło mi coś do głowy.
-No gdzie? na twoje dłonie.. - odpowiedział pod nosem, lecz nie dałem mu dokończyć wypowiedzi.
-Daehyun-hyung proszę powiedz dla mojej mamy, że ma przyjechać nieproszony gość. Przyjadę, a ty hyung do tego czasu siedź w moim pokoju. Nie wychodź!!! - zagroziłem, jak nigdy kończąc dyskusję.
Odłożyłem telefon Daehyuna-hyunga. zacząłem biegać w tą i we w tą potykając się o własne, znaczy hyunga, nogi. Wyciągnąłem kilka ubrań. Z zaciśniętymi oczami zacząłem się ubierać w garderobę Daehyuna. Odziewając się po ciemku, ze względu na zaciśnięte powieki, zdążyłem kilka razy uderzyć sie to o łóżko, szafkę, a nawet znalazłem się na podłodze. W duchu miałem dziwną ochotę zobaczyć, jak to Dae może wyglądać. Jednak moja druga strona mówiła - stanowczo Nie! Chodź mogłem się spodziewać, że Dae z chytrością patrzy tam gdzie nie trzeba.
Znalazłem gdzieś plecak Jung'a. Spakowałem kilka jego ubrań. Od teraz musieliśmy być cały czas blisko, by nikt z nas nie wypalił wtopy. Wypadłem na zewnątrz, miałem tylko nadzieję, że uda mi się szybko złapać jakiś transport.
Mróz dawał się we znaki. Czułem to całym ciałem, miałem wrażenie że zaraz odpadną mi wszystkie części ciała. Nie myślałem, że Dae może być takim zmarzlakiem. Nigdy nie dawał po sobie znać.
Entuzjastycznie poprosiłem kierowce, by zawiózł mnie ''ponownie'' do mojego rodzinnego domu.
Spojrzałem na szybę. Na zewnątrz, było bielej niż poprzedniej zimy. Seul był oblężony białym puchem. Stanęliśmy na czerwonym świetle. Kierowca, pochylił się i włączył cicho radio. Właśnie szły wiadomości, poprosiłem, by mężczyzna podkręcił głośność. W głośnikach pogodynka zaczęła ostrzegać kierowców by uważali, gdy będą jechać w stronę centrum. W nocy padał bardzo mocno śnieg, zasypało całą Koreę. Podała również ulice, które są zamknięte przez nie odśnieżone ulice i wyjaśniła objazdy. Niestety w liście znalazła się ulica dzięki, której można by było dojechać szybciej do mojego domu rodzinnego. Tak zakończyła audycja, puścili krótką melodyjkę po czym usłyszałem jedną z naszych piosenek ''What The HELL''.
Było to trochę dziwne, bo właśnie były święta, a puszczali takiego rodzaju muzykę.
-Proszę pana, pojedziemy okrężna drogą, Słyszał pan. - odwrócił sie w moja stronę i zrobił wielkie oczy. - Skądś pana znam! Jung Daehyun-shi!!! - wyszczerzył się do mnie - moja córka jest pana fanką!
Popatrzyłem się na niego zdziwiony otwierając usta, lecz nic nie powiedziałem, ponieważ zmieniło sie na szczęście światło na zielone.
Oparłem głowę o szybę, a kierowca rozpoczął ze mną rozmowę. Ciężko było udawać Daehyun'a.
-Moja Hye codziennie jak widzi pana w telewizji piszczy, ciągle prosi o pieniądze na nowe płyty, aż czasem boję się, że zbankrutujemy, ale czego nie robi się dla swojego dziecka - zaśmiał się patrząc na lusterko, w którym było moje odbicie.
Kierowca trochę się zmieszał, nie byłem skory do rozmowy, byłem zmęczony i zdenerwowany, bo moje problemy coraz bardziej robiły się większe, z każą chwilą. Uśmiechnąłem się lekko, tak zakończyła się rozmowa, której szczerze nie było. Ajushi jeszcze skomlał na pogodę, lecz tylko go słuchałem.
Jechał wolno, było zbyt ślisko by przyśpieszyć. Droga przez to się dłużyła, niż zwykle. Powoli zaczynałem zasypiać. Na szczęście zanim zdążyłem kompletnie pogrążyć się dojechaliśmy na miejsce. Zapłaciłem kierowcy, chciałem już wysiadać, gdy znowu zagadał do mnie.
-Przepraszam, mógłbym poprosić o autograf? Dla córki - uśmiechną się.
Z lekką niechęcią przymknąłem drzwi samochodu, by nie wlatywało zimne powietrze. Kierowca nie wiem skąd podał kartkę i długopis. Dosłownie jakby był przygotowany na to że może jakiegoś celebrytę spotkać.
-Proszę napisać dla słodkiej Hye-na. - uśmiechną się przyjaźnie.
Również wymusiłem na sobie uśmiech. Wziąłem kartkę do ręki i oparłem o tył przedniego siedzenia. Na początku napisałem to o co poprosił starszy, już chciałem dopisać do tego swoje imię, ale się opamiętałem i napisałem imię Daehyuna, po czym dopisałem '' P.S Postaraj się, by twój tata nie zbankrutował.'' Pokłoniłem się lekko starszemu oddając podpisaną przeze mnie kartkę, znaczy ''przez'' Daehyuna-hyunga. Otworzyłem drzwi samochodu, kierowca podziękował, był bardzo rozpromieniony. Widać było, że bardzo kocha swoje dziecko. Westchnąłem i ruszyłem szybko, by po czym energicznie zapukać do drzwi.
Co teraz będzie? Jak my z Daehyunem, zmienimy się ciałami? Nie chciałem tak zostać do końca.
Drzwi otworzył mi hyung Daehyun-sshi. Zdziwił mnie bardzo. Miał nie wychodzić z pokoju!!! Popatrzyłem na niego na progu dość dziwacznym wzrokiem.
____________________
na razie na tym zakończę :3 :P
Za chwilę nabiorę znowu sił i napiszę dalszą część :3
Dajcie mi siłę by móc pisać dalej :> Komcie się świetnie do tego nadarzą :3
A zapraszam jeszcze tutaj :3
http://translateasianfanfic.blogspot.com/
poniedziałek, 25 marca 2013
Fanfick: SungTae - The smell of morning coffee.
Tytuł: SungTae - The smell of morning coffee. (SPEED paring)
Gatunek: Yaoi, Romans,
Historia: Zakończona
Tag: Fanfick
Autor: KuroElaja (KuroSoyo)
Uwagi: Yaoi jest o 2 chłopcach z grupy SPEED Sungminie i Taeha. Napisałam to ze względu na to, iż członkowie wyjątkowo przypominają mi członków z B.A.P - ZELO i JongUp'a.
Nie jest to długa opowieść, ale będzie tam dość dużo zboczonych fragmentów, a nawet i więcej, więc dzieci poniżej 16 (bo i tak większość już w tym wieku pornosy czyta) lat nie powinny zabierać się za ten fanfick, jeśli jednak będziecie czytać, czytacie na własną odpowiedzialność.
Proszę też mnie nie nazwać zbokiem. Na prawdę. W ogóle nawet o tym nie myślcie!!!!! Nie jestem niewyżyta seksualnie serio!!!!! Moje obeznanie z grupą są jeszcze niezbyt wielkie, mimo iż jestem założycielką SPEED POLAND. Jednak w duchu mam nadzieję, że kiedyś moja interpretacja członków się zmieni. :3 A może po tym fanficku dołączy jakaś DEEPS (tak zwą się fani grupy).
Jeśli nie znasz tej grupy zapraszam na stronę do zakładki o SPEED, Członkowie, Albumy oraz Napisy (link do strony jest wyżej).
Muzyka do fanficka:
Cichy stukot. Zapach rozsiewający się po całym mieszkaniu. Nagła cisza. Po czym ponowny stukot i skwierczenie.
W pokoju obok, rozlegały się chichoty, prychanie a także i słaby kaszel spowodowany dławiącym śmiechem. To ktoś się podniósł pokazywał palcem po czym ponownie siadał jeszcze mocniej się śmiejąc. Tylko jedna osoba siedziała spokojnie. Rozwarte oczy wpatrywały się w ścianę, gdzie wisiał zegarek. Usta miał lekko rozwarte, jakby zapomniał o całym świecie. Jego włosy pofarbowane na róż, roztrzepane delikatnie opadały na czoło. Jego ciemne tęczówki, chwile wcześniej bardzo skupione, nagle zmieniły pozycje. Powędrowały do przejścia z pomieszczenia gościnnego, w którym się znajdował, do kuchni. Spuścił wzrok zauważając, iż wpatruje się z daleka w plecy swego lubego. Poprawił luźną koszulkę z angielską falgą. Wstał i na bosaka skierował się do swojego pokoju po telefon. Powróciwszy na miejsce, westchnął układając się wygodnie na fotelu.
W jego głowie kłębiły się różne myśli. Jednym z największych był fakt, iż ostatnio jest zaniedbywany, przez swoją połówkę. Przez chwile przechodziły mu na myśl, że jego kochany blondo-włosy już nic do niego nie czuje. Przykładem były ciągłe unikanie jego osoby. Chciał się do niego przytulić, nie dawał. Spuścił głowę i zaczął bawić się telefonem.
Czuł w nozdrzach zapach przysmaków, przygotowywanych przez Taeha'e.
Blondo-włosy, przechadzał się po kuchni, przygotowując jedzenie. Dzisiaj była jego kolej na to. Uważał, że to dobrze, iż on dzisiaj gotuje. Chciał jak najmniej myśleć o maknae. Bał się, ale czego sam nie mógł tego stwierdzić.
Zapach przygotowywanych potraw natężał się. Jedno krzyknięcie ''- OBIAD!'', potrafiło obudzić rozszalałych członków grupy. Tae usiadłszy również przy stole, zaczął konsumować jedzenie. Sungmin, smutny również jadł bez przeszkód, chciał chodź się delektować pysznościami kochanego.
- Wiecie, Jiho dzwonił. - zaczął Taewoo, z pełną buzią.
- I co? - zapytał Jungwoo, odkładając pałeczki i wyciągając się do tyłu.
- Imprezę szykuje ten maluch. - zaśmiał się.
Wszyscy podnieśli głowy, zainteresowanie. Taewoo miał młodszego brata, który również jest związany z muzyką. Znany jest pod pseudonimem ZICO, również jak starszy brat jest liderem grupy tyle, że - Block B. Lider Speed wyszczerzył się w uśmiechu, jednak zawartość w ustach zaczęła mu wypadać, więc skończyło się na tym iż szybko zmuszony został do łapania jedzenia ręką.
- Zapraszał was też - dokończył przełykając, by sytuacja z jedzeniem się nie powtórzyła.
- Świetnie!!! - uśmiechnął się Jongkook, łapiąc za talerz, odkładając do zlewu.
- UMYJ!!! - rozległ się chóralny głos członków.
Każdy zobowiązany był do mycia po sobie, dla sprawiedliwości.
Maknae, również po skończonym posiłku odstawił talerz, był zbyt zamyślony i obalony swoimi problemami, by myśleć o imprezie. Powędrował do pokoju z którym dzieli się z Taeha'ą.
Mruczał do siebie słowa piosenek. Nie miał ochoty iść na imprezę. Zamknął oczy kładąc się na łóżku. Położył ręce pod głowę by było mu wygodniej. Podniósł stopy i oparł o ścianę. Ta pozycja była mu bardzo komfortowa. W pewnym momencie w drzwiach usłyszał lekkie pukanie, nie odpowiedział jednak na nie. Osoba która pukała jednak nie zrezygnowała, do pokoju wślizgnął się Taewoo. Jego pokręcone włosy, dzisiejszego dnia były wyjątkowo roztrzepane. Nikt dzisiaj po promocji ''Pain'' nie był w stanie o siebie zadbać. To miał tak oznaczać dla każdego wolny czas, oczywiście poranny prysznic był obowiązkowy Również Sungmin stosował się do tego.
-To jak idziesz ? - zapytał grubym głosem, leżącego maknae.
Chłopak otworzył lekko oczy nie zmieniając pozycji, przewrócił lekko głowę, by widzieć posturę lidera. Pokręcił głową, po czym lekko otworzył usta.
- Nie, źle się czuję. - odpowiedział spokojnie.
- Rozumiem, to zostajesz razem z Taeha'ą, on też nie idzie. - Taewoo, zrozumiawszy odpowiedź skiną głową i wyszedł z pokoju.
Zostawił różowo-włosego samego, ze zdziwionym wyrazem twarzy. Nie mógł uwierzyć, że pierwszy raz zostaje sam na sam ze swoim ''chłopakiem'', jeśli mógł go jeszcze tak nazywać. Usłyszał cichnące głosy w korytarzu, po czym kompletną ciszę w całym mieszkaniu.
Powolnym ruchem podniósł się i usiadł. Złapał sie za głowę.
-''Zostaję sam z hyungiem???'' - nie mógł uwierzyć.
To była wspaniała okazja na rozmowę z nim. Szybko wstał i ruszył do pokoju gościnnego, gdzie znalazł Taeha'ę siedzącego na fotelu. Czytał.
Cicho usiadł na przeciwko blond-włosego i obserwował go uważnie. Taeha jednak nie raczył spojrzeć. Sungmin chrząknął by zwrócić na siebie uwagę. Dalej nic. Smutny Choi wstał i chciał już odejść, gdy nagle przyszło mu do głowy wspaniały pomysł. Odwrócił się i staną na przeciwko chłopaka. Zrobił zezłoszczoną minę. Ruchem ręki wyrwał książkę i odłożył na niskim stoliku. Dopiero wtedy Taeha spojrzał uważnie.
-Hmm? - zapytał.
Taeha udawał obojętnego, jednak obawiał się samego siebie. Dlaczego? Bał się skrzywdzić dzieciaka.
Sungmin jednak nie dawał za wygraną.
- Co zrobiłem źle, że tak mnie traktujesz ozięble. Nigdy taki nie byłeś - mruknął marszcząc brwi powodując, że oczy zrobiły się bardzo skośne.
Nie wytrzymał i usiadł na kolana Taeha'y. Blondyn przeraził się, mimo iż był starszy mimo wszystko jego ciśnienie z każdą chwilą się podnosiło widząc, a nawet czując siedemnastolatka.
- Nie nic nie zrobiłeś. - mrukną odwracając wzrok.
-To dlaczego? - zapytał podejrzliwie Sungmin. - Nie kochasz mnie?
Taeha zakrztusił się - O czym ty dzieciaku mówisz?
-No czy mnie kochasz. Mówiłeś, że mnie kochasz.
Tae złapał za nos chłopaka, nie myślał, że swoim zachowaniem zrani biedaka. Uśmiechną się lekko.
- No co ty.
- To dlaczego mnie unikasz? - zapytał maknae.
Taeha przewrócił głowę. - Bo nie chcę skrzywdzić cię dzieciaku. - mruknął.
Sungmin otworzył szerzej oczy. - Jak niby mnie skrzywdzić? Ty? - zaśmiał się.
(+16)
Jednak szczęśliwa mina nagle zniknęła. Poczuł pod sobą coś, twardego?
-Sung, mógłbyś ze mnie zejść, ciężki jesteś. - mruknął jeszcze bardziej zmieszany Tae.
-Że ja niby gruby jestem? - wystawił dolną wargę różowo włosy patrząc niewinnie.
Wiedział o co chodzi, jednak chciał sie z nim podrażnić trochę. Tae nie wytrzymał i podniósł głos.
-Tak, jesteś! Idź, bo mi przyrodzenie przygniatasz. - Sungmin na te słowa zrobił się czerwony, jednak nie chciał zejść.
-Uparty - mruknął jasno włosy.
Maknae położył głowę na ramieniu Tae, nosem dotykając szyi. Taeha czuł oddech małego na swojej skórze. To sprawiało, że robił się coraz bardziej nerwowy.
Sungmin jednak nie miał zamiaru przestać im dłużej się z nim droczył tym dłużej mógł z nim być.
-To odpowiesz. Unikasz mnie od dwóch tygodni. - mruknął przewracając głowę, przez co dotkną ustami ciała Tae.
- Jak odpowiem okaże się że jestem zboczony - powiedział nie wytrzymując. - Jeśli będziesz tak mi robił, możesz się liczyć z tym, że kiedyś ciebie zgwałcę...
Sung uniósł głowę, podnosząc jedną brew do góry. - Tylko tyle?
- Tak tyle. - głowa Tae nie raczyła zmienić pozycji.
- No to ja chcę. - przewrócił oczami Sung.
Poczuł się lekko zawstydzony własnymi słowami, by nie myśleć o tym, wtopił swoje usteczka wprost w usta hyunga. Tae zdziwił się zachowaniem małego, ale nie odsuwał go od siebie. Brakowało mu tego. Czuć smak maluszka. Tae podniósł rękę i przyciągną bliżej siebie maknae wplatając swoje dłonie w różowe włosy siedemnastolatka. Drugą natomiast zaczął gładzić jego plecy. Włożył pod bluzkę swą wielką rękę. Sungmin poczuł jak ciepło po nim spływa.
Pocałunek był zanadto namiętny. Język Oh'a dokładnie penetrował wnętrze Sung'a. Tae odkleił się i gorącymi ustami zaczął całować szyję chłopaka. Zniżał sie coraz bardziej, gdy zdał sobie sprawę z tego co robi odsuną się.
- Nie, wystarczy. - mruknął, zrzucając ze swoich kolach i już bardzo twardego miejsca w kroczu, różowo włosego chłopaka.
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony Sung.
- Bo tak. - odpowiedział.
- Ale ja chcę tego - zrobił smutną minę, Taeha przełkną ślinę.
Mina maknae ciągle przyprawiała, go o ciarki na ciele. Chciał skończyć, jednak jego mózg nie pozwalał na to. Wiedział, że siedemnastolatek nie odpuści.
- Może ci się wydawać, że chcesz - powiedział półgębkiem wstając.
- Nie, nie wydaje mi się. Nie jestem już dzieckiem - odparował zaplatając ręce na wysokości klatki piersiowej.
Taeha spojrzał na chłopaka, z jednej strony miał rację. Nie był już dzieckiem. Skończył już szkołę średnią. Nawet był lekko wyższy od niego samego. Kompletnie nie przypominał dziecka.
Westchnął ciężko, usiadł z powrotem na fotelu. Maknae skorzystał z sytuacji i ponownie usiadł na kolana ukochanego. Wplótł ręce wokół jego szyi przytulając się mocno.
Oh nieświadomie zaczął całować maknae po szyki kierując się wzdłuż lewego ramienia delikatnie odkrywając ręką miękką skórę chłopaczyny. Sungmin cicho westchną do ucha Tae, co spowodowało, iż dwudziestolatek napalił się bardziej niż wcześniej. Przerwał jednak pieszczenie chłopakowi ramienia, powrócił do ust Sung'a. Przygryzł mu lekko dolną wargę, po czym wtopił mocniej malinowe usta w jego. Sungmin zaczął rozpinać bluzę Tae, jak na tak młodego chłopaka był wyjątkowo odważny. Nie oderwali od siebie jednak ust. Chcieli sobą sie nacieszyć jak najdłużej.
Siedzisko Sung'a coraz mocniej napierało na krocze Tae. Sam jego właściciel czuł to. Nie wytrzymywał.
Włożył obydwie ręce pod materiał Choi'a, jednak nie zdejmował mu T-shirtu. Oceniał dotykiem ciało Chłopaka. Gwałtownie począł jednak podnosić się. Mężczyźni nie odrywali się od siebie, młodszy jakby wiedział, że jego luby chce wstać, zrobił to samo.
Obijając się o ściany nie przestawali baraszkowania. To jeden ustami smakował skóry przy szyi to za chwilę drugi robił to samo. (Orzesz ty mój i ja to piszę O..O przyp. aut.) Jakimś cudem doszli do swojego pokoju. Sung padł plecami na łóżko jego starszego chłopaka. Czekał na pierwszy ruch. Tae ściągną swoją bluzkę ukazując swoje delikatnie wrzeźbione ciało. Zniżył się lekko obiema rękoma robiąc podobnie z bluzką młodszego. Sungmin wspomógł ''partnerowi'' i podniósł się lekko. Taeha ponownie wtopił swój język w usta maknae. Ozorem (to język przyp. aut.) dotykał policzków od środka ukochanego. W ten sposób powodował, iż sam młodszy coraz mocniej sie napalał. Tae prawą ręką zjeżdżał po naskórku Sunga kierując sie do spodni nastolatka. Delikatnie zaczął mu tam drażnić. Przewrócili się obydwoje kładąc na pościeli. Sung przesuną kolano pomiędzy nogi blondo-włosego. W ten sposób Tae miał większy zakres do drażnienia czułego miejsca różowo-włosego. Sung okazał sie trochę nieśmiały w pewnych kwestiach, Tae złapał za rękę i położył na swoim kroczu.
-Nie mówiłem... - zaśmiał się Tae sapiąc prosto w usta Sung'a.
Maknae prychnął tylko, nie zamierzał być uważany za dziecko, więc nie pozostawał w tyle. Zaczął intensywnie łapać za przyrodzenie poprzez materiał.
Tae był jednak dalej od młodszego. Przestał dotykać czułego miejsca chłopca, czując iż jest zupełnie twardy. W dalszym ciągu jednaj nie ściągał materiału z jego bioder. Ustami zaczął pozostawiać gorące pieczątki na torsie Sunga. Chłopak zabrał rękę, gdzie pod materiałem znajdowało się prącie jego kochanka. Wtulił się przysuwając głowę Tae bliżej siebie. było mu zbyt dobrze, a każdy dotyk zwilżonych ust wprawiało go w ciarki i lekkie otępienie. Tae słysząc, jęki zadowolonego siedemnastolatka zniżał się coraz bardziej, aż usta dotarły niedaleko spodni dresowych. Postanowił zdjąć mu materiał. Sung nie opierał się. Oh podniósł się i osobiście rozwiązał sznurki w dresach. Gdy skończył rozwiązywać ściągnął dzianinę z jego wąskich ud. Sung, wpatrywał sie w to co robił jego kochanek. Tae pozostawił jeszcze bokserki Sung'a. Zaczął znowu całować młodego. Maknae złapał natomiast za pasek i na wyczucie zaczął rozpinać mu. Gdy wyczuł iż rozprawił się z tą trudną częścią, Dokończył zadanie rozpinając guzik i zamek. Choi w porównaniu z Tae, natomiast pozbawił go i spodni i bokserek. Rzucił gdzieś w kąt. Po chwili i on został pozbawiony reszty ubrań. Tae pieścił go jednak nie raczył dojść niżej.
Sungmin mrukną, oczekując, iż to coś da. Nie mylił się, Tae podniósł głowę chwilę spojrzał w stronę małego jakby oczekiwał, iż wzrokiem odgadnie co chodzi po głowie najmłodszemu ze SPEED. Delikatnie ściągnął ostatnią rzecz, którą miał na sobie różowo-włosy. Tak oto obaj znaleźli sie nadzy. Tae zaczął się bawić członkiem (Kurwa, ale serio ja to pisze???O.O przyp. aut.) Sungmina. Chłopak na początku jęczał z bólu, jednak po jakimś czasie jęk zmienił się w pożądanie. W ten oto sposób wszedł w Sungmina. Maknae jęknął z boleścią w głosie. Jednak po następnych ruchach biodrami ponownie piszczał z zachwytu. Podniósł się łapiąc rękoma za szyję dwudziestolatka. Przyłożył twarz do rozgrzanego ciała swojego kochanka. Czuł w sobie jego interes. Łapał łapczywie powietrze, jakby za chwilę miało go zabraknąć. Jednak był szczęśliwy. Teraz mógł stanowczo nazwać swojego partnera ''chłopakiem''. Poczuł nagle coś ciepłego w sobie, było płynne. Tae dyszał i również oparł głowę o ramię maknae. Doszedł. Jego hyung doszedł, a on? Był u kraju wytrzymałości. Wytrysną wprost na brzuch Oh'a.
----------
Poczuł na oczach dziwny blask. To był świt? Zmrużył oczy, by mniej go raziło. Leżał na łóżku, obok Taeha'y. Próbował se przypomnieć, kiedy zasną. Pamiętał tylko ostatnie chwile z tego co robili. On i Oh byli bez ubrań, przykryci dotychczas tylko kołdrą. Czół ból z siedzeniu, jednak to go nie zrażało. Wtulił się w swojego partnera uśmiechając do siebie. Tae po prostu go omijał bo bał się, że zrobił tą oto właśnie krzywdę jemu.
-''pabo'' - mruknął bardzo cicho.
- Dobry - usłyszał bas nad swoją głową.
Tae pocałował w czubek głowy.
-Która godzina? - zapytał podnosząc głowę blondo-włosy.
-5 rano. - odpowiedział Sungmin.
-Kawy? Maluszku? - uśmiechnął się pieszczotliwie do swojego oblubieńca.
Od lewej: Choi Sungmin, Woo Taewoo, Oh Taeha
DOBRA A TERAZ JA IDĘ SIĘ ZASTRZELIĆ, WYBACZCIE!!!!
Sorr końcówka wyszła od niechcenia.
Nie jestem takim typem człowieka T.T....
Nie umiałam tego opisać.
Cały dzień z tym oneshotem mnie po prostu wykończył.
ZA BŁEDY WIELKIE SOORRR. Nie chce mi się sprawdzać. Cały dzień z tym to koszmar nie polecam osobom, które nie potrafią czegoś takiego pisać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)