niedziela, 27 stycznia 2013

Fanfick DaeJae (B.A.P) - '' Crazy Christmas'' cz. 1



Tytuł: DaeJae - Crazy Christmas
Gatunek: Yaoi, Fanfick, Romans, Mini Komedia, Supernatural
Autor: KuroElaja (KuroSoyo) 
Uwaga: Dobrze jak tego dzieci nie będą czytać. W każdym razie czytacie na własną odpowiedzialność. 





Prószące białe płatki, a każda o unikatowym wyglądzie. Jedna bardziej wyglądała jak gwiazda, to już następna była bardziej wyrafinowana. Opadły w zwolnionym tempie jakby chciały jeszcze obejrzeć świat zanim nie zderza się z ziemią.
Mróz powodował że te piękne arcydzieła nie topniały lecz łączyły się w kolonie z białym puchem - swoimi siostrami. 

Pierwszy świąteczny śnieg. Mroźne mokre powietrze wyrysowane na szybach domów i pojazdów ukazywały sceny jak z obrazu. Jakby ktoś specjalnie starał się upiększając świat w taki sposób. Gdy przypatrzysz się, dostrzeżesz ekspresję, to abstrakcyjna postać a nawet coś więcej.

Powiada się że gdy usłyszy się wyznanie w noc wigilijną uczucia zostaną przyjęte do końca życia i będą żyć długo, jak w bajkowych opowieściach.

Ciepłe opary wydobywające się co róż z ust biegnących ludzi, którzy tylko marzą o ciepłym zakątku i gorącej herbacie, stanowczo ukazywały jak bardzo zimne powietrze dawało się we znaki. Obtuleni ciepłymi szalikami nie pomagało, było za mroźno. Tylko ja stałem wyjątkowo zamyślony, wpatrując się intensywnie w witrynę sklepu. Co chwila czułem czyjeś zdziwione spojrzenie mówiące "Człowieku uciekaj gdzie pieprz rośnie, byle by tam było ciepło". Wszystkim zdążyłem kupić świąteczne prezenty, lecz na ostatni nie mogłem się zdecydować. Miałem wrażenie że tej osobie nie przypadnie do gustu to co miałem zamiar kupić. Czułem jak zaczynają odmarzać mi kończyny, a reszta ciała reagowała na to okropnymi ciarkami. Stałem jednak dzielnie oglądając witryny, chodź powinienem był wejść by zobaczyć więcej, coś jednak nie dawało mi takiej satysfakcji, że znajdę to czego naprawdę szukam. Jednak gdy nadeszła mnie następna fala zimnego powietrza okryłem twarz szalikiem, tak że nos również już nie był na widoku. Żałowałem że jednak nie za brałem ze sobą rękawiczek, teraz miałem wrażenie że moje palce straciły czucie.

Postanowiłem pojechać do centrum handlowego z nadzieją, że znajdę to czego szukam, miałem wcześniej nadzieję, że uda mi się w małym sklepie zakupić coś ciekawego dla hyunga Daehyuna, ale wyszło jak wyszło. Chciałem coś dla niego znaleźć wyjątkowego, coś co na prawdę mu się spodoba tak jak to było z innymi. Naciągnąłem mocniej czapkę, włożyłem kaptur i zakryłem się szczelniej szalikiem, tak by spokojnie nie być rozpoznanym. Razem z siatkami wskoczyłem do autobusu, widząc wolne miejsce szybko je zająłem. Nie ściągałem jednak kaptura, mimo wielu zdziwionym wzrokom. Dlaczego taka osoba jak ja, Youngjae jedzie takim środkiem transportu? Miło jest siedzieć i ponownie poczuć nutę normalności.

Na zewnątrz było coraz więcej śniegu. Nikt nie myślał, że będzie w tym roku tak zaskakująca zima. Tak właśnie na to wskazywało. Do wigilii zostały zaledwie 3 dni. Ludzie biegali szaleni nad potokiem swoich zobowiązań - prezenty, zakupy i potrawy same się nie przygotują. Podejrzewałem, że gdy pojadę do domu na święta również i ja zostanę obalony obowiązkami domowymi, mimo iż i tak byłem zmęczony po ostatnim morderczym roku. Debiut, koncerty a ostatnio nawet nasza wygrana nagroda MAMA. Jeszcze do teraz miałem rozpierającą radość z tego powodu. Dzięki tej nagrodzie, a nawet samej nominacji to wielkie osiągnięcie dla grupy.

Westchnąłem w duchu uśmiechając się do siebie spod materiału oplecionego wokół szyi. Było już ciemno jak na taką wczesną porę.

Przez potok tak wielu białych puchowych płatków, coraz ciężej było można zauważyć, gdzie się było. To też wina tego, iż w pojeździe zaparowały okna. W ostatniej chwili zauważyłem, że jestem na miejscu, złapałem za siatki, gdzie były już opakowane pudełka z niespodziankami. Żwawym krokiem ruszyłem do centrum, to było ostatnie miejsce gdzie mogłem spodziewać się, że coś kupię. Ruchome drzwi otworzyły się tuż przede mną i obleciał mnie strumień ciepłego powietrza. W budynku było, aż za ciepło. Rozluźniłem trochę szalik i ściągnąłem kaptur jednak dalej mocno miałem zaciągniętą puchatą czapkę, która bardzo dobrze zakrywała moje zbyt rozpoznawalne blond włosy.

Przechodziłem obok małych sklepików, aż natrafiłem na coś co mi przyciągnęło wzrok.

Oparty o przezroczyste oparcie znajdował się zegarek.
Nie czekałem dłużej i wszedłem do sklepu jubilerskiego. Rozglądałem się jeszcze wokół. Chciałem by Hyung Dae miał pożytek ze swojego prezentu. W sklepie zabrzmiała piosenka świąteczna "Last Christmas", jedna z ulubionych melodii Hyunga. Zacząłem sobie nucić ją pod nosem bo sam zaraziłem się ta melodia. Przede mną stała para która wybierała właśnie sobie obrączki. Z zaciekawieniem przyglądałem się jak stoją oboje i mierzą. Gdy tak spoglądałem na nich zapragnąłem również z kimś coś podobnego zrobić, nosić takie rzeczy. Zwykle jakieś pierścionki wkładałem jako ozdoby. Uderzyłem się jednak w głowę "O czym ja myślę?".
Ponieważ para dość długo oglądała złote przedmioty na palec postanowiłem przeglądać co jeszcze mają w zanadrzu. 
-Proszę chwilę poczekać, zaraz się panem zajmę. - odwróciłem się w stronę głosu wydobywających się z ust ekspedientki.

Uśmiechnęła się do mnie, tylko mimochodem pokiwałem głową instynktownie pociągając szalik na twarz.

Ponownie wróciłem do oglądania to srebrnych to kolorowych przedmiotów. Uśmiechnąłem się ukradkiem na leżący z innymi cudeńkami, pierścionek na dwa palce z motywem królika. Przez chwilę wyobraziłem sobie nasze matok'i. Jedynie co różniło to, to iż uszy były ozdobione kolorowymi diamencikami. Gdybym miał ocenić, nie byłyby na mój gust.
Odszedłem trochę dalej gdzie w białych poduszeczkach leżały bransoletki. Wydawały się takie delikatne a zarazem solidnie zrobione.
Sklepik w centrum handlowym sam w sobie wydawał się dość przytulny. Odpowiednie dekorację takie jak kolorowe światełka, które nie zakłócały wyjątkowości wszelkim tak drobnym przedmiotom. Łańcuchy w kolorze zieleni i srebrne bombki oddawały magii miejscu gdzie zbędne rzeczy tylko by zakłócały. 

-Przepraszam za zwłokę. W czym mogę panu służyć? - usłyszałem ponownie za sobą głos ekspedientki. 

Drobniutka kobieta stała uważnie mnie obserwując, jakby się obawiała, że mogę być kimś podejrzanym. 

-Tak, czy mogła by pani pokazać mi ten zegarek co jest na wystawie. - powiedziałem z pod materiału. 

Powolnym krokiem kobieta skierowała się do przezroczystego blatu obok kasy gdzie był identyczny zegarek jak na wystawie.

Wyciągnęła zegarek stawiając tuż przede mną ściągnąłem szalik z twarzy,
Popatrzyła na mnie zdziwiony wzrokiem, jakby rozpoznała mnie po samej twarzy, uśmiechnąłem się tylko i wziąłem do ręki zegarek. Był bardzo poręczny i lekki, w sam raz na to by nie przeszkadzał Dae w jego noszeniu. 

-Ten zegarek jest wykonany w taki sposób by użytkownik nie miał problemu z jego noszeniem. - wskazała na moja dłoń, mimo swojego rozpierającej radości, starała się zachować odrobinę powagi co moim zdaniem wyglądało co najwyżej zabawnie - Bransoletka zrobiona w taki sposób by można było regulować jego wielkość.

-Ile kosztuje? - zapytałem zaciekawiony, na co pani popatrzyła się zdziwiona.
Ostatecznie się opamiętała i rzekła - 10 000 won. 

Zrobiłem wielkie oczy. Za taka cenę bym zrobił ucztę. Niestety to było ostatnie miejsce gdzie znalazłem coś specjalnie dla Hyunga. Tak bardzo chciałam dać mu coś wyjątkowego. Sam się zastanawiałem dlaczego tak jest. To było silniejsze ode mnie. Może to przez to jak mnie perfidnie podpuszczał hyung.

-Ymm przepraszam zdecydował się pan? - zapytała ajuma zaniepokojona tym iż stoję wpatrując się w zegarek niepewny czy chcę kupić.

- Tak proszę mi to zapakować - powiedziałem wyciągając portfel. 

Drobne ręce sprzedawczyni wyciągnęła eleganckie pudełko.

Delikatnie by nie zniszczyć zegarka ułożyła wśród poduszeczki i zakryła wieczkiem. Wyciągnęła srebrny papier ze wzorzystymi zielonymi choinkami. Zręcznie owinęła pudełeczko, wyciągnęła kawałek złotej wstążki związała wokół papieru by się trzymał. Na koniec przykleiła kokardkę w podobnym odcieniu. Tak opakowane pudełko postawiła przed moją osobą. Podałem banknoty do zapłaty, i tak jak się pojawiłem tak i zniknąłem, zostawiając sklep za sobą.
Tym razem gdy wyszedłem zalała mnie obrzydliwa fala zimna. Na zewnątrz prawie nie było czegokolwiek widać. Seul Oblężony został Śnieżycą. Włożyłem kaptur na głowę i znowu opatuliłem się szczelnie szalikiem. Mróz dawał się jeszcze bardziej we znaki. Koniec Świata? Nie, to tylko typowa zima.
Tym razem zmiana pogody zmusiła mnie do czekania na pojazd. Trzeba było jakoś oszczędzać, nawet jak ktoś jest znany nie zawsze ma górę pieniędzy.

Zimne płatki opadały mi na twarz coraz bardziej powodując ze robiło mi się zimno. Zacząłem, mieć dziwne uczucie, niepokoju? Jednak machnąłem głową próbując wyrzucić z siebie odczucia.
Autobus wtargnął na przystanek a utrudnieniem. naciągnąłem na siebie szczelniej kaptur, szybko zakryłem szalikiem twarz prawie zakrywając oczy. 

-Youngjae, gdzie ty się podziewałeś? - na progu mieszkania jak z znikąd wyskoczył Himchan. 

Okrążył moja osobę by tylko chytrze zobaczyć co mam zapakowane w statkach. 

-Nigdzie, jadę do rodziny na święta trzeba coś im przywieść nie? - jednak zabrałem pudelka z widoku Kima.

-Uuu pokaz co masz - błagał, starałem się by nie wybuchnąć śmiechem. 

Kim Himchan na święta stal się dość powściągliwy, ktokolwiek przychodził do mieszkania chciał wiedzieć czy ktoś coś mu nie kupił. Najgorzej miał Jong Up. Jeszcze kilka dni temu Himchan na nim się uwziął by kupił mu jakiś zestaw, zapewne gier. Nie wtryniałem swojego nosa w ich sprawy. Zdjąłem z siebie kurtkę wieszając na wieszaku. Wszedłem do pokoju. W dormie było bardzo cicho, aż za cicho. Powędrowałem wzrokiem po pomieszczeniu, łózka były nie zaścielone, lecz w domu wyjątkowo było cicho. "Przecież był Himchan, ale gdzie reszta?" położyłem delikatnie torby na swoim łózko poprawiając moje posłanie. Powolnym krokiem skierowałem się do głównego pomieszczenia. Himchan siedział rozkraczony w fotelu, w wygodny dla siebie sposób. Oglądał telewizje. 

-Gdzie wszystkich wcięło?? - zapytałem.

- Przypomnieli sobie o świętach. - odpowiedział z pełną buzia Kim. 

Był wyjątkowo cichy, jakby już przestał się interesować co dostanie. W reku trzymał małą miseczkę z nasypanymi orzeszkami. 

-No tak dzisiaj już ostatni czas kiedy można będzie coś kupić, A ty? - ponownie spytałem.
- Co ja? - zapomniawszy o tym ze ma w ustach jedzenie opluł mnie orzeszkami, a przynajmniej ich rozdrobnionymi częściami.
- Nie mówi się z pełną buzia. - powiedziałem wycierając ręką twarz. - Ty nic nie kupujesz?
- Nic. - odpowiedział zabierając się za dalsze konsumowanie orzeszków. - Co kupiłeś?
Przewróciłem oczami mrucząc pod nosem niezrozumiale zdania.
-Nie napadły na ciebie żadne psychiczne fanki? - zapytał kim zmieniając temat, na moja korzyść.
-Nie, bo wystarczy ubrać się zwyczajnie byle by nie było widać twarzy - uśmiechnąłem się zwycięsko. 
-Co mi kupiłeś?  

Nie dawał za wygrana Himchan, uśmiechnąłem się, tego można było się po nim spodziewać. Najpierw lata jak dziecko próbując dowiedzieć się tajemnicy a później udaje obojętnego by później ponownie spróbować. Niezła taktyka Kim Himchan. Uśmiechnąłem się idąc do kuchni. Obok kuchenki stal elektryczny czajnik. Jak zwykle nic w nim nie było wiec nalałem wody i nastawiłem. Z szafki obok wyciągnąłem kubek ze świątecznym wzorem i wrzuciłem woreczek z herbata. Ręce miałem przemarznięte. Wiec stałem blisko czajnika przy którym coraz bardziej nagrzewała się ciecz i wydobywała się ciepła para. 

Na moment wypłynąłem do krainy zamyślenia. Moja podroż przerwał wyłączający się czajnik elektryczny. Zalałem woda torebkę z herbata która już czekała w moim świątecznym kubku. Złapałem ciepły przedmiot, wtulając zmarznięte palce w ceramikę. Wziąłem łyk napoju jednak nie nadawało się jeszcze do swobodnego picia. Ruszyłem tuląc kubek z herbatą do pokoju gdzie siedział Hyung Himchan. W drodze między kuchnią, a pokojem usłyszałem głośne krzyki sprzed pokoju. Nawet nieprzebrany Joon wbiegł do pokoju wykrzykując:

-ŚNIEEEG!!!! Będzie Bitwa!!!

Swoim krzykiem Joon-hong wyjątkowo mnie przeraził. Dla bezpieczeństwa odstawiłem na stół cieplutki kubek z herbatą. Jak najdalej od wiercipięty.
Za Zelo wszedł już rozebrany Jong Up. Pół przytomny ominą mnie, niósł kilka małych toreb. Nie zauważył mnie nawet. Za nim natychmiast ruszył Himchan, zapewne po dochodzenie. Zaraz po Jong Up'ie wszedł Daehyun z liderem Bangiem, który był wyjątkowo zdenerwowany. Dae tak jak Jong up miał tylko kilka toreb z prezentami, również on ominą mnie wyjątkowo wielkim łukiem. Zrobiło mi się źle i gorąco. Nawet nie spojrzał na mnie tylko specjalnie odwrócił wzrok. Taki z niego przyjaciel, jak ja wróżka. Żadna. Przewróciłem oczy, uśmiechając się do Joon'a. Chłopak stał cały mokry. Z materiały skapywały roztopione płatki śniegu. Wiercący się co chwila Zelo powodował, że woda rozchlapywała się po całej podłodze. Wkurzony Bang złapał chłopaka za ramiona i kopniakiem zaprowadził go do przedpokoju by ściągną z siebie mokre ubrania, jednocześnie omijał mokre kałuże zostawione przez maknae. Joon-hong jednak nie przestawał z korytarza krzyczeć ''Śnieg!''. Zapowiedział również, że ma zamiar wszystkich Hyungów umyć. Cokolwiek to miało znaczyć.
Uśmiechnąłem się i skoczyłem po ręcznik kuchenny, by wytrzeć ślady zostawione przez Choi'a. Gdy wróciłem rozebrany Joon stał z wykrzywionym uśmiechem, czekając aż podam mu przedmiot, którym wytrze roztopiony lód. Jego uśmiech wydawał mi się nie na miejscu, ale podchodząc bliżej zauważyłem Banga, który co chwila klepał małego po plecach, a minę miał diabelską, a niby taki pogodny i spokojny człowiek. Może dzisiaj młodzi mu dopiekli? Zapewne, ale znając Daehyuna... Dlaczego tak rozmyślam o takich bezwartościowych sprawach. Podałem maknae ręcznik i powróciłem do mojego już zastygniętego napoju.

Wieczorem przyszedł menadżer z wiadomościami. Mieliśmy 3 dni wolnego ze względu na święta. Sam próbując ocenić to uważam, że niepotrzebnie fatygował się bo o wszystkim wiedzieliśmy.

Następnego dnia, poranek zaczął się od kłótni. Co było powszechne w tym domu. Himchan próbując zrobić sobie ludzkie śniadanie wyciągając z szafki talerz wywalił pudełko z płatkami Joon'a. Ten się prawie rozpłakał, a udaje takiego dorosłego już. Natomiast nieprzytomny jak zwykle Jong Up odwracając się wylał na Banga sok. Daehyun słuchał narzekań menadżera, a ja stałem i tłumaczyłem Himchanowi. Po co to robiłem nie mam kompletnie pojęcia, nie zawiniłem w niczym więc powinienem siedzieć cicho i jeść.

Ponieważ chciałem pojechać do domu w niedziele wieczorem by było bezpiecznie, z kilka razy musiałem tłumaczyć to Bang Yongukowi, który właśnie upominał Joon'a by ten odrobił prace domowe, po czym ponownie to samo mówiłem menadżerowi. Wyszło ponownie małe zamieszanie, lecz wieczorem miałem pewność, że wszystko załatwiłem. Lubię jak wszystko wokół mnie jest poukładane. Zadowolony padłem na swoje łóżko i zabrałem się za wertowanie Twittera. Gdy nadeszła moja kolej do łazienki szybko zabrałem ze sobą potrzebne rzeczy. Postanowiłem tak jak Dae omijając go udać obojętnego. Cały czas przez głowę kłębiły mi się różne myśli. Dlaczego ostatnio tak jest? Zachowujemy się względem siebie jak wrogowie. Machnąłem głową strzepując z siebie moje rozmyślenia. Za dużo tego, pora było trochę odpocząć od główkowania. W błyskawicznym tempie wyszedłem z pomieszczenia. Gotowy schowałem się pod kołdrą, zasypiając. Słychać jeszcze było narzekania Himchana na Joon'a który siedział śpiący, a wręcz już spał. Każdy był już pewny że już to się nie powtórzy, niestety wszyscy przecenili.

Czas strasznie szybko mijał, pogoda wydawała się być już lepsza niż wcześniej. Spakowałem kilka rzeczy, byłem już przygotowany. W ostatnim momencie przypomniałem sobie o prezentach dla chłopaków.
Późnym popołudniem gdy wszyscy siedzieli i oglądali filmy, przyciągnąłem ze sobą torby z prezentami. Podałem każdemu torbę lub opakowane pudełko, tak jak w przypadku prezentu dla hyunga Dae. Himchan od razu rzucił się do rozpakowywania prezentu. Jedynie pozostało uśmiechanie się. Jong Up szybko skoczył do pokoju i przyniósł dla mnie małe pudełko z prezentem.

-Otworzę to jak przyjadę do domu. - podziękowałem.

-WOW!!! Hyung!!! - krzyknął Zelo z bananem na twarzy otwierając wielką torbę, gdzie była deska i markowy ciuch, który od razu na siebie włożył.

Popatrzyłem ukradkiem na Dae jednak ten nie uśmiechał się wyciągnął zegarek ale nie włożył go. Bang zabrał mu przedmiot przyglądając się bliżej cacku.

Gdy tylko Jong Up usiadł przyglądając się swojemu prezentowi od razu na nim się uwiesił zabierając mu go.

Tak wszyscy zniknęli z głównego pokoju. Został Dae który siedział wpatrując się w ręce gdzie trzymał zegarek ode mnie.

-Czy, dobrze trafiłem w gust? - zapytałem niepewnie, starając się by nie zniknął z mojej twarzy uśmiech, było to trudne, a to ze względu na minę hyunga Dae.
-Weź to. - powiedział nagle.
-Hee? - wyszczerzyłem oczy próbując zrozumieć co chciał powiedzieć hyung Daehyun.
-Zabierz to – pokazał na pudełko i zegarek.
-Chyba żartujesz? - zdziwiłem się jeszcze bardziej.
-Nie chcę tego – powtórzył.
-Tyle się namęczyłem by kupić to, wydałem sporo pieniędzy, a ty hyung chcesz bym to zabrał od ciebie? - upewniłem się, byłem na skraju nerwów.
-To daj mi paragon i powiedz gdzie to kupiłeś, oddam to – jego wyraz twarzy nie zmieniał się.

Siedział swobodnie na sofie i mówił takie niedobre słowa z taką łatwością. Wrzucił niechlujnie zegarek do pudełka i odłożył z daleka od siebie.
-Grzeczność nakazuje przyjmować prezenty z uśmiechem nawet jeśli nie pragnęło się tego. - mruknąłem.
-Po prostu zabierz to. - oznajmił nie zmieniając tonu głosu.
-Nie. - odezwałem się i skierowałem się do pokoju kompletnie zdenerwowany.

Złapałem torbę i prezent dla rodziny, równie z takim samym humorem wyszedłem z mieszkania, nawet nie żegnając się. Po drodze zadzwoniłem po taksówkę, na którą niestety musiałem trochę czekać. Gdy samochód się pojawił, kierowca wyszedł i otworzył mi bagażnik. Wsadziłem mój asortyment do środka i wsiadłem mówiąc gdzie ma mnie zawieść kierowca.
Na miejscu zapłaciłem prowadzącemu pojazd i wysiadłem zabierając mój bagaż. Nagle zaczęła mnie wyjątkowo bolec głowa. Wszedłem do domu. Na progu spotkałem moją mamę, którą rzadko kiedy widuję, prawie nigdy? Uwiesiła mi się na szyi. W mieszkaniu było czuć bardzo intensywne zapachy.

-Youngjae wchodź, rozbierz się. - ponagliła mnie.
-Mamo chyba nie pomogę tobie, dzisiaj nie za dobrze się czuję, położę się. – mruknąłem.

Pierwszy raz przez taki nagły ból głowy ledwo mogłem ustać na nogach. Mama wyjątkowo nic na to nie powiedziała. Rozebrałem się i poszedłem do swojego pokoju. Postawiłem pod ścianą prezenty i torbę. Padłem na swój materac. Jakimś niespodziewanym cudem zasnąłem, poczułem jakbym wypływał ze swojego ciała w górę.

-----------------

Głowa bolała. Przeciągnąłem się na bok. Moje oczy były w dalszym ciągu zamknięte. Nie czułem woni gotowanych potraw, a przynajmniej tak mi się zdawało. Było to dość podejrzane.
Reka przesunąłem delikatnie po włosach kierując się na twarz. Jednak coś mnie zaintrygowało. Przejechałem palcami dotykiem skanując swoja twarz. Dotykały oczu, ust, czoła, nosa a nawet brody. Otworzyłem oczy. Bylem w naszym dormie ale co było dziwne leżałem w łóżku Daehyuna. Jeszcze wieczorem bylem w swoim pokoju, w domu rodziców, a teraz? Śniło mi się? Przetarłem oczy aż poczułem pieczenie. Rozwarłem mocniej powieki by wyostrzy se widoczność, przyglądając się czy nie śnie na jawie. Specjalnie uszczypnąć się w ramie. Wstałem i skierowałem się do łazienki. Moje ciało zachowywało się podejrzanie. Ochlapałem twarz chłodną woda, od razu rozbudziło to moje zmysły. Podniosłem głowę by się przypatrzeć sobie, lecz w szkle zobaczyłem nie swoja twarz lecz Daehyuna. Przetarłem ponownie oczy. Wpatrując się uważnie czy nie śnie. Nagle zdałem sobie z czegoś sprawę. To nie było moje ciało. To nie były moje kończyny, moje kości. Wrzasnąłem na cale gardło, zaskoczony odsuwając się od lustra, jednak dalej nie mogłem przestać patrzeć na swoje oblicze, to znaczy twarz hyunga Daehyuna. To było nie możliwe. Uszczypnąłem się znowu w rękę. 

-Au.. - syknąłem czując ból. 

To jednak nie był sen. To prawda, ale w jaki sposób? To przecież niemożliwe. To zdarza się w dramach, bajkach ale nie w prawdziwym życiu. Wybiegłem z łazienki w poszukiwaniu telefonu. Nie mogłem go nigdzie znaleźć, po chwili zdałem sobie sprawę ze mój telefon został u moim rodzinnym domu. Po czołem szukać telefonu Daehyuna. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. A co jeśli Dae coś zrobi? Nie, to nie może do tego dojść. Znalazłem telefon na łóżku, ze tez nie zauważyłem go wcześniej. Przez chwile przeszła mnie myśl dlaczego tam się znalazł. Podniosłem go i wyszukałem swoje imię. Moje rozważania nagle zostały zagmatwane wspomnieniami przez wyjazdem. Sprzeczka z Dae. Jego niezadowolona mina, bo nie spodobał się jemu prezent świąteczny. Moja mina zrzedła na sama myśl o tym, ale to nie była chwila na trzymanie urazy.

-HYUNG!!! - pisnąłem do słuchawki, nie czekając, aż ktoś z drugiej strony się odezwie.  




___________________________________

Oto koniec części 1 Fanficka. 
Jak najszybciej postaram się dać ostatnie części, ale jak widzę poprawianie tego strasznie długo mi schodzi. ehh I proszę wybaczyć, mój kilku dniowy humor trochę nie pomaga mi w pisaniu... i może opowiadanie trochę wyjść nudne. Um.. dodam też... Pisząc tego fanficka nie uwzględniałam duetu Youngjae z dziewczyną z Secret ani powrotu B.A.P z nową płytą i m/v Rain Sound. Ponieważ tekst powstał w częściach w grudniu, przed samymi zapowiedziami i Po nowym roku. 

Mam nadzieje, że nowy nagłówek wam pasuje. Będzie on widniał aż nie dodam ostatniej części Fanficka i nie pojawi się nowy rozdział opowiadania. Biane za błędy i takie tam... jestem człowiekiem tylko.

Jeszcze raz przepraszam ... Nie porzucam bloga, a jeśli miałabym tak zrobić.. poinformowałabym o tym, wiec komentarze tego typu czy tego nie zrobiłam są lekko dla mnie niemiłe. W każdym razie nie ważne. Miłego czytania.